wiosna?

Wichura, że mało co głowy nie urwie! A już myślałem, że wiosna naprawdę przyszła. Pewnie stąd to moje przeziębienie. Przez chwilę było ciepło, więc chodziłem po podwórku prawie porozbierany. W ubiegłym tygodniu nawet kilka razy byłem w kamieniołomie połazić po skałach (wtedy wydawało się być ciepło) i chyba mnie zawiało. Potem jeszcze te mokre buty…

Wielki Post, jak zwykle, niesie ze sobą jakieś cierpienie. Fizyczne, duchowe… Nieważne, skąd ono się bierze, ważne, że jest. Zresztą, bez doświadczenia cierpienia nigdy nie dowiedziałbym się co to ulga. Przez cierpienie też w pełni można docenić wartość zdrowia, ile ono naprawdę znaczy. I łatwiej go znosić, kiedy widzisz jego sens. Po prostu tam, gdzie cierpienie musi być i Pan Jezus.

Jednak moja puenta na dzień dzisiejszy jest nieco inna: głupota nie boli, a nasmarkać się trzeba.