весна

Wiosna przyszła razem z Paschą. Zrobiło się ciepło. Temperatura powietrza podniosła się na tyle, że stopniały ostatnie resztki zalegającego tu i ówdzie zlodowaciałego śniegu. Chodząc po mieście zauważyłem, że niektórzy pochowali już do szaf ciepłe zimowe ubrania. Zresztą, nawet nasi bezdomni coraz częściej zaczynają pytać o lekkie wiosenne kurtki i płaszcze. Ciekawi mnie jedynie co zrobią z tymi zimowymi? Na transakcję barterową z pewnością nie pójdą ;)) A i nikt by ich przecież nie chciał! Odzież po bezdomnych mieszkających na ulicy i w kanałach elektrociepłowni nadaje się co najwyżej do utylizacji. A to i nie zawsze.
W każdym razie po zimie pozostało już tylko mało przyjemne wspomnienie… Mam nadzieję, że i ono z czasem odejdzie w niepamięć.

Pochłonęły mnie książki. Jakiś czas temu zamówiłem w Internecie zestaw czytelniczy. Słowniki, zbiór reportaży i beletrystykę. Wolne chwile wykorzystuję więc na czytanie.

poczytaj mi…

Po kilku, a może nawet po kilkunastu miesiącach przerwy postanowiłem wrócić do moich ulubionych książek. Po przyjeździe z urlopu, odczuwając potrzebę duchowej lektury, całkiem bez namysłu, spontanicznie, przeleciałem wzrokiem po grzbietach książek stojących na regałach w mojej celi i wziąłem do ręki jedną z nich…
Minione miesiące zupełnie wyautowały mnie z czytania tego, co dawało mi wytchnienie. Zaabsorbowany myślami o pracy, szkoleniach i Bóg jeden wie czym jeszcze, trochę z konieczności, a trochę z obowiązku pochłonięty byłem studiowaniem fachowej literatury psychologicznej. Teraz czuję, że przyszło zmęczenie. Moja głowa chyba uodporniła się na przyjmowanie naukowych pakietów wiedzy. Wiem, że to jeszcze nie koniec przedzierania się przez świat ludzkich ran, cierpień i lęków, jednak coraz intensywniej zaczynam odczuwać potrzebę duchowego wytchnienia. Poza tym mam na półkach trochę literatury, której jeszcze nawet nie liznąłem. A więc, do dzieła!