wspólnota

Zauważyłem, że moja wspólnota coraz bardziej zaczyna przybierać międzynarodowy charakter. Nie tylko przez fakt, że jej członkowie pracowali w różnych krajach Europy i świata, ale właśnie przez rzeczywistą obecność braci z zagranicznych prowincji. Pomyślałem sobie, że teraz zamiast tradycyjnego, polskiego Apelu Jasnogórskiego o 21.00 będziemy musieli zacząć śpiewać Maria Regina Mundi. Może być. Nawet bardziej mi się podoba.
Kiedyś już mieszkałem w międzynarodowym towarzystwie. Czasem trudno się było dogadać, trudno było zrozumieć zachowania innych, no i trudno było dogodzić wszystkim w kuchni.
No cóż, świat jest różny, dzięki temu jednak bardziej interesujący!