usensownianie bez – nadzieii
Minął dokładnie tydzień odkąd wróciłem do rzeczywistego świata. Wciąż jednak nie mogę się w sobie zebrać, by wrócić do niego również emocjonalnie. Rozumowo już jestem, trochę, co prawda na siłę, ale jednak jestem. Urlop niesamowicie rozleniwia, zwłaszcza kiedy wykorzystujesz go najlepiej jak potrafisz. W ubiegły piątek udało mi się wkręcić w pracę w poradni, choć nie miałem najmniejszej ochoty do niej jechać. W poniedziałek przyszła kolej na drugą – tę terapeutyczną szpitalnie. Również z wielkim oporem, ale i ta jakoś puściła. Wczoraj i dziś zajmowałem się natomiast sprawami dotyczącymi innych moich zobowiązań. Mimo wszystko jednak bardziej z przymusu, niż z rzeczywistego pragnienia. Może dlatego, że prawie wszyscy gdzieś powyjeżdżali i w związku z tym niewiele się na naszym podwórku dzieje? Kiedyś zauważyłem, że gdy jestem zaangażowany w kilka spraw jednocześnie, to się spinam w sobie i nie potrzebuję żadnych dopalaczy z zewnątrz, by kilka wozów ciągnąć jednocześnie. Później przychodzi oczywiście moment zmęczenia materiału i muszę odpocząć, ale to już inna sprawa.
No nic, jak ból w kościach czuję, że przyszedł czas ponownego odkrywania sensu, tyle, że w nowych okolicznościach i układach. Niewykluczone, że coś będę musiał jeszcze poświęcić. Jestem chyba na etapie lęku przed zmianami. I choć mam w sobie ogólne zaufanie do życia i drogi, na której jestem, to jednak podświadomie odczuwam bliżej nieokreślony niepokój.
Dobrze, że jest Pan Bóg. Mam przekonanie, że w Nim ludzki bezsens w niewiarygodny sposób jednak potrafi zostać usensowniony.
~Bassia
A może po prostu księdza letnie lenistwo opanowało.;) Pozdrawiam.
Tomasz
Trochę pewnie też :)
~MM
szkoda, że usensownienie, którego nie rozumiem, a które muszę przyjąć tak boli… dlaczego zawsze tak boli?! Bo pewnie też jest w tym jakiś sens? Co za ironia… i okrucieństwo…
Tomasz
Rzeczywiście ironia i okrucieństwo.
~MM
hmmm, czyżby to też ironia?
Tomasz
To akurat nie. Ale czytając łobuzersko się uśmiechnąłem :)
~creedka
to chyba normalne, że ciężko jest wrócić po urlopie do rzeczywistości… ba mi nawet wystarczy jeden dzień w górach, żeby na drugi mieć problem z powrotem do pracy… no ale coż.. przynajmniej spędzając godziny w pracy myślę „byle do wyjazdu w góry”… więc w zasadzie tak logicznie biorąc – mam jakiś cel ;)
Tomasz
Jasne, że normalne. Mnie rozleniwiają długie urlopy. Staram się więc ich nie mieć, ale co jakiś czas znikać na krótko w miejsca, w których znajduję wytchnienie :)
~nats
no ba! potrafi!
Tomasz
Potrafi :)
~I'm me.
Na szczęście masz osoby, z którymi możesz dzielić się swoimi obawami i lękami ;) Aczkolwiek, zaniedbujesz je ;>
Tomasz
Wcale nie zaniedbuję :) To, że nie dzwonię, nie oznacza, że o nich nie myślę.
~bardziej
Z rzeczami na raz mam to samo, jak już się zbieże to ciągnę jak się da, ale zebrać to…No i na podobnym etapie jestem. Z jednej strony dobrze, że takie są, z drugiej nie boi się tylko niemądry, ale gdzieś jest „zabierz mój strach”
Tomasz
Nie jest źle. Jedno się klaruje inne usensownia. Życie pokazuje, że czasem po prostu trzeba zacisnąć pasa.