grzebień do obciętych włosów

Stałem na poboczu drogi patrząc jak wiatr zamiata liście na ulicy. Już jesień.
Po przejechaniu tam i z powrotem ponad 700 kilometrów byłem przekonany, że wiem więcej, niż na początku. Nawet byłem już pewien! Życie jednak potrafi zaskakiwać. Albo to ludzie w swojej wolności, bądź nie-wolności podejmują zaskakujące decyzje.
Wiało ze wszystkich stron. Dotarło do mnie, że jeśli się zaraz stąd nie ruszę, dopadnie mnie przeziębienie.
Spojrzałem na grzebień, który od jakiegoś czasu trzymałem w ręku. Już nie będzie mi potrzebny – pomyślałem. – Już nigdy nie uczeszę nim Twoich włosów…

moralność liny

Cały dzisiejszy dzień spędziłem na podwórku. Spotkania, zakupy, jakieś tam inne sprawy i… terapeutyczna przechadzka połączona z nauką wspinania. Przed wejściem w ścianę oczywiście nie powstrzymałem się od wygłoszenia wykładu o tzw. moralności liny, czyli sztuce zaufania.
To ważna umiejętność, nie tylko dla tych, co czasem lubią, jak mówi brat A. „pospuszczać się na linie”. To samo życie. W końcu, jakby nie było, wspin był przy okazji, poszliśmy przecież nawiązywać relacje…

ból po stracie

Czuję się jak dziecko w piaskownicy, któremu zabrano zabawki. To w związku z dzisiejszą Ewangelią. „Kto nie wyrzeka się wszystkiego…”
Jednych rzeczy wyrzekłem się w wolności, inne… mam wrażenie, ktoś nieustannie mi zabiera. Świat, los, może Pan Bóg…? Sam nie wiem. A może, po prostu to ja nie daję sobie na nie przyzwolenia? Czegoś bardzo pragnę, ale jednocześnie postępuję wbrew sobie. To tak, jakbym próbował nieustannie siebie doświadczać. Bólem, cierpieniem… wszystkim, co potrafi dotknąć. Nie rozumiem tego. Wiem jednak jedno. Łatwo się wyrzec, trudniej utracić.

spoza nas

Prawie pół dnia przesiedziałem w szpitalu. Bogdan ze Zdzisławem świętując dziś rocznice trzeźwego życia przypomnieli mi wydarzenia sprzed dwóch lat. Dobrze wspominam te przegadane poniedziałkowe wieczory!
Rzeczywiście, czasami tak jest, że mimochodem wypowiedziane słowo potrafi dotknąć. Rzucone ukradkiem spojrzenie – zwrócić czyjąś uwagę, a niewielki uśmiech na twarzy – wypełnić serce nadzieją. Dokładnie tak było w ich przypadku.
Dzieląc się swoją refleksją powiedziałem, że i tak jestem jak sługa nieużyteczny. Coś robisz, raz udolnie, innym razem nieudolnie, a i tak Pan Bóg dotyka po swojemu.
Cóż, pozostaje tylko świadomość, że nie ma w tym mojej chwały i pokorna modlitwa, żeby to, co największe przychodziło spoza…