a za te piękne oczy…

Oparci o parapet staliśmy w oknie trzymając w rękach telefony komórkowe.
– No i co? Masz sieć?
– Nie, tylko czeskie, macierzystej nie chwyta.
Noc była ciemna i cicha. Zaciągnięte chmurami niebo wisiało nad miastem niczym ciężki czarny sufit. Zniechęceni ciągłym i bezskutecznym wyszukiwaniem zasięgu polskich operatorów telefonii komórkowej odłożyliśmy aparaty na bok. Trudno, kiedy nie ma, to nie ma! Podparliśmy się łokciami i w milczeniu wlepiali wzrok w migocące w oddali światła miasta.
W głowie kotłowało mi się od różnych myśli. Praca, dom, rodzina… No i cały pakiet ciągnących się za mną niezałatwionych spraw. Mierzenie się z codziennością czasem wiele kosztuje. I nie chcąc ponosić zbyt wielu kosztów niekiedy odkładam załatwianie spraw na lepsze czasy, licząc na to, że albo kurs waluty będzie lepszy, albo, że pojawią się nowe, atrakcyjne promocje. Tak, jak ta ostatnia, do Czech. Życie jednak wciąż udowadnia, że one wszystkie są gówno warte!

No cóż, do Czech, niestety, nie mam za darmo, ale kilka blaszek w kieszeni jeszcze brzęczy. Poradzę sobie.

czuję, więc jestem!

Gniew, złość, furia, sarkazm, cynizm, bunt, rozdrażnienie, wściekłość, złośliwość, pogarda, nienawiść, wrogość, lekceważenie, frustracja, niepokój, przerażenie, bezsilność, napięcie, poczucie zagrożenia, niepewność, smutek, poczucie winy, strach, agresja, poczucie krzywdy, zakłopotanie, rozczarowanie, żal, zmartwienie, wstyd, niechęć…
Czytałem wypisane na kartce uczucia i zastanawiałem się, czego w życiu doświadczyłem? Chyba wszystkiego. Człowiek to takie stworzenie, które jednak czuje. Pomyślałem sobie, że to moje bogactwo, ale też i przekleństwo. Nie zawsze przecież odczuwam to, co miłe i przyjemne. Jednak z drugiej strony nigdy przecież nie poznałbym uczucia radości, gdybym wcześniej na własnej skórze nie doświadczył smutku, który wżera się aż do kości. Nigdy też nie dowiedziałbym się, czym jest ulga, gdybym wcześniej nie cierpiał. I zapewne nigdy nie przeżyłbym w pełni uczucia wewnętrznego pokoju i uciszenia, gdyby wcześniej nie targały mną niepokój i namiętności.
Przeczytałem wszystko do końca i schowałem kartkę do kieszeni habitu.
Żyć trzeba dalej! – Pomyślałem. – Najważniejsze, by nawet z trudnych doświadczeń i przeżyć wyciągać to, co mądre i twórcze.

czeski film

Sobotnie wędrowanie po okolicy i wieczorne maratony filmowe już zaczęły dawać się we znaki. Niedzielny poranek, na przykład okazał się bardziej dramatyczny, niż mógłbym przypuszczać.
Na pół jeszcze świadomy wyłączyłem telefon i dokładniej zawinąłem się w śpiwór. Spojrzałem na zegarek, było kilka minut po szóstej rano. A niech to! Przecież miałem odpoczywać! A tymczasem siedzę po nocach, a o poranku nie mogę podnieść się z łóżka.
Na domiar złego właśnie rozpoczęliśmy warsztaty z… z nazywania i komunikowania swoich uczuć. Prawdę mówiąc zbytnio nie mam ochoty na kolejne publiczne ściąganie spodni. Miałem pomysł na nie-myślenie, poddanie się prozaicznej codzienności odmierzanej modlitwą, rozmową z braćmi i wędrowaniem po okolicy, a tymczasem okazało się, że wszyscy zaczynamy mieć nieco pod górkę. Oby tylko ów formacyjny pobyt w Czechach nie okazał się jak czeski film, w którym nikt nic nie słyszał i nikt nie wie o co chodzi.
Próbuję go zrozumieć, jednak czasem mam wrażenie, że kiedy gapię się w szklany ekran on mi chce zrobić wodę z mózgu.
Chyba muszę się po prosu wyspać.

gdy się łączą…

Po niedawnej rozmowie, żeńska połowa przyszłego małżeństwa, które w najbliższą sobotę mam pobłogosławić, przysłała mi w mailu propozycje liturgii słowa. Dokładnie wszystko przejrzałem i zdecydowałem się na fragment z Listu do Rzymian. Tekst pochodzi z ósmego rozdziału i mówi o miłości Chrystusa, która jest ponad wszystkim, i że tak naprawdę, nic nie zdoła nas od niej odłączyć. Pomyślałem sobie, że przecież tak kochać może tylko Pan Bóg, ponieważ Jego miłość nie zna żadnych przeszkód i ograniczeń. Człowiek natomiast, w swoim potłuczeniu i poranieniu, pozostaje tylko nieudolnym jej narzędziem.
Myśląc o tych dwojgu, zdecydowanych na siebie młodych ludzi, myślę również o swoim wyborze. On też rodził się z ufności w Miłość. Przede wszystkim jednak w to, że Pan Bóg wie, co robi.
Sporo różnych myśli chodzi mi po głowie. Być może tak bym się tym nie przejmował, gdyby nie fakt, że męską połową wspomnianego przyszłego małżeństwa jest mój brat.
Pocieszające jest jednak to, że człowiek, choć nieudolnie, to mimo wszystko potrafi kochać. No i to, że miłość, jeśli będzie wyrażać się w postawie, nigdy nie będzie tylko chemiczna…