półgębkiem

– Wiesz, jest dobrze. To znaczy… Na pewno mogłoby być lepiej, ale w sumie nie jest źle!
Uśmiechając się spojrzałem na nią. Długie, ciemne włosy okalając twarz spadały jej na ramiona. Nigdy o sobie wiele nie mówiła. Przemilczane odpowiedzi, półsłówka, dwuznaczności, niedopowiedzenia… Odkąd ją poznałem zawsze wydawała mi się tajemnicza. Jednak na terytorium bezpiecznych tematów, np. o pracy, pacjentach poruszała się pewnie i z pasją.
Przypomniały mi się strzępy naszych rozmów sprzed jakiegoś już czasu. To było coś o pomysłach, planach i o komplikującym się życiu. Patrząc na nią próbowałem poskładać je w jakąś sensowną całość.
Nagle zrobiło mi się zimno. Byłem zmęczony. Minione noce nie należały do przespanych. Na domiar złego ostatnia doba spędzona w podróży samochodem trochę mnie dobiła. Marzyłem o tym, aby być już w domu i wziąć gorącą kąpiel. Spotkania z M jednak zawsze mnie fascynowały i pewnie zawsze znalazłbym na nie czas.

Wracając do klasztoru sporo myślałem nad tym, o czym rozmawialiśmy siedząc na ławce w parku. Trzymając w rękach kierownicę samochodu przyszło mi do głowy, że najwięcej problemów pojawia się wtedy, kiedy ludzie w ogóle ze sobą nie rozmawiają, albo kiedy nie potrafią być wobec siebie szczerzy. Kiedy nie mówią wprost o swoich potrzebach i oczekiwaniach, albo kiedy dialog w rozmowie osiąga zaledwie długość sms’a. Półsłówkiem, półprawdą, i półgębkiem.
Paranoja.