na lepsze widoki

Co za upał! Staliśmy na parkingu przed budynkiem sądu. Dziś miała się odbyć kolejna rozprawa dotycząca sprawy, o której już pisałem. Niestety, z powodu nieobecności zainteresowanych, sędzia po raz kolejny odroczył ją na koniec miesiąca.
Nie miałem najmniejszej ochoty wsiadać do rozgrzanego jak piekarnik samochodu. Podszedłem więc do auta i pootwierałem drzwi, żeby przewietrzyć wnętrze.
Oczekiwanie na konsekwencje pewnie nie należy do przyjemnych. Mnóstwo w nim emocji, nie zawsze pozytywnych. Co prawda jestem na tej rozprawie tylko obserwatorem, niemniej jednak przeżywam decyzje sądu wspólnie z zainteresowanymi.
Dobrze pamiętam swoje oczekiwania. Najpierw na skończenie szkoły, potem studiów, później na przyjęcie święceń kapłańskich… Zawsze towarzyszyło im wiele emocji.
Ciągle na coś czekam. Jedno oczekiwanie się kończy, a za chwilę zaczyna się drugie. I wszystkie sprowadzają się do jednego: do oczekiwania na ciągle lepsze widoki. Na wieczór, na jutro, na załatwienie spraw, którymi się zajmuję… na odległą przyszłość. Najważniejsze w nich, optymizm i nadzieję, potęgują kwitnące w oknie mojej celi pelargonie. Dzięki nim świat ma teraz więcej barw. Muszę tylko częściej je podlewać, by wraz z nimi nie uschły moje nadzieje. Te na prawdziwie lepsze widoki!