na lepsze widoki

Co za upał! Staliśmy na parkingu przed budynkiem sądu. Dziś miała się odbyć kolejna rozprawa dotycząca sprawy, o której już pisałem. Niestety, z powodu nieobecności zainteresowanych, sędzia po raz kolejny odroczył ją na koniec miesiąca.
Nie miałem najmniejszej ochoty wsiadać do rozgrzanego jak piekarnik samochodu. Podszedłem więc do auta i pootwierałem drzwi, żeby przewietrzyć wnętrze.
Oczekiwanie na konsekwencje pewnie nie należy do przyjemnych. Mnóstwo w nim emocji, nie zawsze pozytywnych. Co prawda jestem na tej rozprawie tylko obserwatorem, niemniej jednak przeżywam decyzje sądu wspólnie z zainteresowanymi.
Dobrze pamiętam swoje oczekiwania. Najpierw na skończenie szkoły, potem studiów, później na przyjęcie święceń kapłańskich… Zawsze towarzyszyło im wiele emocji.
Ciągle na coś czekam. Jedno oczekiwanie się kończy, a za chwilę zaczyna się drugie. I wszystkie sprowadzają się do jednego: do oczekiwania na ciągle lepsze widoki. Na wieczór, na jutro, na załatwienie spraw, którymi się zajmuję… na odległą przyszłość. Najważniejsze w nich, optymizm i nadzieję, potęgują kwitnące w oknie mojej celi pelargonie. Dzięki nim świat ma teraz więcej barw. Muszę tylko częściej je podlewać, by wraz z nimi nie uschły moje nadzieje. Te na prawdziwie lepsze widoki!

Możesz również polubić

26 komentarzy

  1. ~Biedronka

    Namaluje je dzisiaj pędzlem dnia minionego , te widoki Ojcze …pracowity dzień od piątej rano do teraz 1.53….a ciągle jeszcze mam widoki na niedokończony dzień…może tyle dobra niedokonanego gdzieś tam mi umknęło…moje kwiaty życia fiołki… kwitną… także widokiem myśli, tęsknoty za tym co wyprzedza mnie jeszcze a co już barwi samą myślą…Bóg…człowiek…świat…my…..czy ciągle idziemy do przodu….czy się cofamy, stoimy w drodze? Ważne też, z kim idziemy i dokąd idziemy…to cały czas skwar wietrzonych myśli….no i ten sąd, …obserwatorzy i uczestnicy życia …każdy w swoim pojeździe wietrzy swoje być może i dzisiaj duszne życie…

  2. ~MM

    no i mamy Kwiatki ojca Tomasza :) Całe życie to czekanie. Czy na jakieś przyjemności (np. kolejna Ojca notka), czy na niekoniecznie przyjemne rzeczy (np. kolejny egzamin :( ), które trzeba przejść i ostatecznie na śmierć. „Ale w miarę czekania przestaje się już czekać” (A.Camus). Odpowiedział mi kiedyś Ojciec w komentarzu, że „może pogodzenie się to właśnie wyzwolenie” Próbuję się pogodzić i już na to czego najbardziej chciałam nie czekam. Moje kwiatki uschły (ingerencja siły wyższej?) i nie zamierzam pielęgnować nowych. Nie chcę się znowu rozczarować. A Ojca kwiatki niech kwitną jak najdłużej, przynajmniej ucieszą też innych. :)

    1. ~Tomasz

      Jedne kwiatki usychają, a inne rosną i kwitną dalej. Myślę, że zawsze można próbować :)

      1. ~MM

        można, tylko nawet próbuje się do czasu, potem albo trzeba się pogodzić z pustką, albo umrzeć. Już nie wierzę, że cokolwiek się zmieni. Na jałowej ziemi i tak nic nie wyrośnie.

        1. ~Biedronka

          Trzeba MM tę jałową ziemię nawieź dobrym nawozem i podlewać wiarą, nadzieją wokoło a kwiatki urosną i ukażą tajemniczy ogród milości pełen pachnących i kolorowych kwiatów…każdy ma klucz do tego ogrodu, ale furtkę trzeba samemu odnaleźć.Ona na pewno jest tylko porośnięta niewyrywanym chwastem, jest ukryta w naszym sercu.”Odchwaścić” niemoc w swoim sercu, niewiarę i zwątpienie a ogród miłości ukaże swoje piękno.Pozdrawiam pielgrzyma w drodze…

          1. ~MM

            no i co narobiłaś??? właśnie zaczęłam podlewanie… łzami, swojego komputera… (nie rozklejać się, nie rozklejać, muszę być twarda). To wszystko nie ma już sensu, ale dziękuję, fajnie to napisałaś. Zawsze uważałam, że biedronki (Biedronki?) przynoszą szczęście…

            1. ~Biedronka

              Ha,ha,ha we Włoszech takie samo zdanie usłyszałam od tamtejszych ludzi, bo biedronki podobno tam przynoszą szczęście(nie wiedziałam wcześniej o tym) dlatego tyle ich znajdowałam w szkołach , klasach na drzwiach klas a nawet namalowane na garażu samochodu.Nie duszno już mi zatem – przewietrzyłeś te pomieszczenie samochodu pt.biedronka…;)-biedronka pozdrawia Cię i życzy dobrego dnia!

  3. ~Prayer

    dobrze jest sobie zdac sprawe, ze dobrze jest czekac na cos. bo czymze by bylo zycie gdybysmy nie mieli na co czekac, na kogo.. czymze byl by swiat bez emocji? ja jestem mloda a juz przezylam takie stresy, ze głowa mała…

    1. ~Tomasz

      Świat byłby wtedy bezbarwny, bezemocjonalny… Każdy przeżywa tyle, ile jest w stanie w sobie zmieścić.

      1. ~Prayer prayer.blog.onet.pl

        a nie prawda, bo przezywane emocje są bezwarunkowe.

        1. Tomasz

          Emocje nigdy nie są bezwarunkowe. Są reakcją na otaczający świat. Emocje mozna podzielić na pierwotne, wtórne bądź instrumentalne. Podstawowymi są oczywiście pierwotne. Wtórne natomiast pojawiają się w odniesieniu do pierwotnych, np. czuję złość, by nie czuć smutku itp. A emocje instrumentalne to nic innego jak wyuczone reakcje emocjonalne prezentowane w celu osiągnięcia czegoś, np. płaczę, by wzbudzić litość, złoszczę się, by kogoś przestraszyć itp.Poprzyglądaj sie sobie, a zobaczysz, że każda Twoja reakcja emocjonalna ma swoją przyczynę.

  4. ~www.bardziej.wordpress.com

    Tak się zastanawiam jak Ci się udało połączyć rozgrzane auto z pelargoniami i z widokami.I jeszcze, że ciekawee jak czytasz to co piszesz.Tzn. konstruuję sobie jakiś twój obraz nie tylko jako autora, bo to nie literaturoznawstwo, ani blogoznawstwo przecież, a właśnie jako człowieka.No i nie wiem. Być może zauważyłeś, że dodałam Cię w linkach z opisem „Taki Tomek”. Taki, tzn. jaki?:>

    1. ~Tomasz

      Jakoś tak połączyłem… Samo wyszło…Kilka dni temu przeglądałem wszystko, co do tej pory napisałem.Refleksja: piszę inaczej niż na początku. Trochę zmieniła się forma i styl. Myślę, że całość bloga układa się w jakiś portret. Właśnie w 'taki’. I nie mam pomysłu, jak go opisać…

      1. ~Biedronka

        Niepowtarzalny Tomek…nie jeden z wielu ,ale ten ….taki właśnie Tomek-człowiek orkiestra, gra głośno w ciszy swoich myśli i refleksji….aż zadudniło w Poznaniu i przywołało mnie do tej granej nuty…zatem graj dalej bracie Tomaszu, zakonniku, kapłanie, człowieku, bo robisz to po mistrzowsku…Ty grasz właściwą nutą a my śpiewamy….ale orkiestra i chór, he,he,he….a gdzieś w tle brat Śliwa jedna myślą rozjaśnia to niebo zachmurzone, a i Białas wmalowuje sie w tło….biedny Białas…ciągle widzę jego spojrzenie…dzikie nie dzikie ale na pewno skrzywdzone…

      2. ~bardziej.wordpress.com

        Dawno nie czytałam tego, co pisałam do tej pory. Brak czasu, refleksyjnych wieczorów. Piszę o 3 lata dłużej i zmiany widać. Duże zmiany.Czas, człowiek, hegelizm. Ja tak to widzę.

  5. ~Nobody

    Ciągłe czekanie bywa nieraz męczące… Chyba jednak dobrze byłoby od czasu do czasu mieć chwilę wytchnienia i nie musieć na nic czekać i niczego oczekiwać – po prostu cieszyć się tym, że jest dobrze. Ale jak widać chyba nigdy nie jest aż tak dobrze, by nie mogło być lepiej. I stąd to ciągłe oczekiwanie na lepszą przyszłość…Pozdrawiam „sesyjnie”! :)Lepszych widoków nie tylko z okna celi! ;)

    1. ~Tomasz

      Nie-oczekiwanie na nic to rzeczywiście komfort. Co do lepszych widoków, to przypomina mi sie płyta Oli kiełb pod tym właśnie tytułem, sprzed kilkunastu lat. Słuchałem jej dużo i tak mi zostało.Dużo mądrości w czasie sesji, życzę!

      1. ~Nobody

        Dziękuję! :)A płyty nie znam – nie słyszałam…Miłego weekendu! ;)

  6. ~:-))

    Hmm, gdy czegoś pragniemy, tym samym przyznajemy się, że tego nie mamy. I wtedy materializuje się brak…Wyobraźmy sobie, że już mamy to, czego pragnęliśmy; że cieszymy się tym, korzystamy z tego, już nie walczymy, nie zabiegamy, nie manipulujemy, dziękujemy za to, że nasze marzenia właśnie się spełniają. I zbadajmy, jak czujemy się, mając to czego pragnęliśmy…Przy takim badaniu wiele marzeń okazuje się nic nie wartymi „pragnieniami”…A ile przy tym doświadczyliśmy emocji, wątpliwości, negatywnych odczuć? Często po zaspokojeniu pragnień pozostawał tylko niesmak…A gdyby uświadomić sobie, że pragnienia nie są nam do niczego potrzebne? I otworzyć się, by z dnia na dzień, spotykało nas coś lepszego? I zaakceptować to? Przecież istniejemy po to, by doświadczać wszystkiego, co najlepsze…Emocje zanikają, kiedy rozwija się świadomość Boskości i obecności Boskich cech w sobie. Boska siła ma tak potężną moc, że wypiera z umysłu wszelkie wzorce emocjonalne….Ja też się tego uczę…Zaspokojone pragnienie przestaje być pragnieniem…

    1. Tomasz

      Myślę, że jśli po zaspokojeniu pragnienia pozostaje niesmak, to znaczy, że pragnienie to wcale nie zostało zaspokojone. Okazuje się, że nie zawsze to, czego pragnę jest rzeczywistym zaspokojeniem. Sztuką jest więc dobrze rozeznawać i wybierać rzeczy, które w sposób pełny wypełnią moje puste miejsca.

      1. ~Biedronka

        Widzę, że ktoś zdał egzamin z psychologii a ktoś go oblał , ktoś przegrał życie a ktoś je wygrywa jeszcze, bo biegnie ciągle torem widzenia na lepsze jeszcze widoki …i tak dotyka horyzontu , zespolenia nieba z ziemią…;)

        1. Tomasz

          No co Ty! Przegrasz tylko wtedy, kiedy uwierzysz w przegraną!Kilka razy już myślałem o tym, żeby się poddać. Na szczęście ktoś w niemalże ostatniej chwili chwycił mnie za rękę i pociągnął za sobą. Jutro zawsze może być inne od dzisiaj.Egzamin z psychologii to pikuś! Życie jest trudniejsze. To trudniejsza psychologia i trudniejszy egzamin. Kiedy myślę o zdawaniu go, myslę o byciu wiernym sobie, celom, ideałom, wartościom… Wszystkiemu, co może być gwarancją spełnienia się, jakkolwiek, ale spełnienia.

          1. ~Biedronka

            Jasne, że życie to trudniejszy egzamin, bo weryfikowany chociażby codzienną praktyką nawet jak teorię przedmiotów potrzebnych do życia zaliczyłoby się na piątkę.Ja miałam łatwiej, bo teorię weryfikowałam na studiach już praktyką życia, zrzucałam mądrych tego świata teoretyków na blat katedry(studiowałam pedagogikę) i mimo wszystko nie oblewałam egzaminów chociaż, ja bym siebie oblała jako dzisiejszy belfer za niekonwencjonalny sposób zdawania tych egzaminów, odrzucanie norm, chodzi o tupet jaki miałam wtedy ale może to dobrze, że nie siedziałam cicho pod miotłą i mówiłam wtedy gdy inni szukali schronienia przynajmniej trójki w indeksie.Ja narażając się na wyrzucenie z sali przekonywująco mówiłam „nie” jak teoria mówiła „tak” lub odwrotnie wtedy gdy widziałam absurdalność tej teorii.Nie da się zabić indywidualizmu jednostki, jego piękna ciągłego rozwoju, nawet jak pedagogika lat siedemdziesiątych narzucała kolektywizm w wychowaniu.Każde zniewolenie uwiera, dlatego wierzę w piękno człowieka takiego, który rozwija skrzydła własnego pojazdu, wietrzy je czasami gdy duszne, by wreszcie trafić pod zadaszenie nieba.Bóg stworzył człowieka w jego kolorze piękna,w jego indywidualnym i tylko jemu przydanym upierzeniu nawet postrzeganym jako pstrokate(wybacz Białasie to o tobie) które trzeba tylko odkryć w sobie i dalej już pielęgnować te barwy, by nie zblakły w drodze.Dlatego ciągle gram z tymi talentami i mi przydanymi w szachy .Ciągle je odkrywam w tej grze i barwię kolorem mimo, że gram białymi pionkami ale to nie gwarantuje jeszcze wygranej…dlatego czuwam na modlitwie i wierzę w wygraną…Modlitwa to dobry ruch do przodu na tej szachownicy życia.

            1. ~Biedronka

              Odpocznę tu trochę , bo cały dzień niemalże czuwałam na blogu Klary…gdzie się podział ten św.Fanciszek z jej blogu, kiedy tak głośno krzyczała Klara…ciągle w swej niespełnionej miłości….? Ta zagubiona owieczka krzyczała tak głośno, że w ciszy celi mnicha przyszłam odpocząć…( uspokoiła się na tyle, że mogłam ją zostawić na moment).Wszak Pan nasz jest obecny z Klarą zawsze , taką przynajmniej mam nadzieję.To ciągle szachownica życia.Wierzę, że jezus w swoim Niezgłębionym Miłosierdziu Swoim przytuli Klarę do siebie..Ale czuwać nadal trzeba na modlitwie.Jeden ruch pionkiem do przodu…biały wygrywa , modlitwa wzmacnia wiarę, daje nadzieję i na pewno zrodzi miłość.

              1. ~Biedronka

                Tu ciągle Ojcze mam wzrok skierowany na lepsze widoki… odpoczywam spijając słowa refleksji też postu Twojego ojcze Tomaszu.Wczoraj przeżywałam uroczystość przyjęcia sakramentu bierzmowania przez mojego syna .Tegoż sakramentu bierzmowania udzielał biskup z Kazachstanu o imieniu Tomasz.Do sakramentu bierzmowania przygotowywał mojego syna także ksiądz o imieniu Tomasz, też Tomasz miał na imię kolega syna z grupy, który zginął tragicznie parę tygodni wcześniej a którego miejsce w ławce naznaczone było białą różą i zapalonym zniczem…Znowu refleksja myśli…Śmierć i życie biały i czarny pionek na szachownicy życia. Imię Tomasz trzykrotnie naznaczone, Trójca Święta na krzyżu życia… słowa biskupa… wizerunek Boga Ojca trzymającego skrzydła gołębicy a które umieszczone zostały na szczycie krzyża Chrystusa na ołtarzu w naszym kościele…Krzyk w ciszy Klary tak głośny, to wszystko razem daje Ojcze Tomaszu splot myśli i refleksji , że musiałam jednak odpocząć pod tym zadaszeniem celi mnicha…

      2. ~:-))

        Kiedy po pragnieniu pozostaje niesmak? Kiedy bardzo mocno pragniemy czegoś, czego tak do końca nie akceptujemy, choć wydaje nam się, że bez tego nie będziemy szczęśliwi; kiedy nasze pragnienia są marzeniami, zachciankami, co do których mamy chociażby cień wątpliwości…Wiemy, że przyczyną wszystkich kłopotów i niepowodzeń są pragnienia, awersje, niewiedza no i niestety głupota. Często podejmujemy decyzje, bo „tak chcemy”, ale to powierzchowne motywy działania. Jeśli chcemy być wolni w swych decyzjach, musimy odpowiedzieć sobie na pytanie: ” Co kryje się za tym, że chcę”….Z dalszą częścią wypowiedzi Ojca całkowicie się zgadzam…Pierwszą część rozszerzyłam o swoje przemyślenia…

Dodaj komentarz

Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.