“tłusty” czwartek

Przejąłem właśnie dyżur w ośrodku. Chwila spokoju. Od rana miałem dzisiaj zakręcony dzień. Do południa spotkanie kliniczne, a około 16.00 społeczność główna. Jeszcze o 19.00 prowadziłem w szpitalu na odwyku zajęcia terapeutyczne. Teraz jest więcej spokoju chociaż już zdążyłem odebrać kilka telefonów (właśnie minęła 23.00!). W międzyczasie z jednym z pacjentów jeździłem jeszcze do miasta do lekarza. Ciekawe, że dopóki narkoman żyje w świecie narkotyków zdrowie nie ma dla niego żadnego znaczenia, tymczasem kiedy tylko przychodzi na terapię z najzwyklejszego bólu głowy czy zęba robi się wielkie halo. Pamiętam, że kilku pacjentów straciliśmy właśnie przez ciągłe włóczenie się po przychodniach zdrowia i szpitalach. Cóż, pewnie nie można całkiem machnąć na to ręką, niemniej jedkak ważny jest umiar.

Z kolejnych ciekawostek na uwagę zasługuje fakt, że dziś, już po raz czwarty ktoś próbował nam ukraść rynny z przylegającej do klasztoru kaplicy. Na szczęście tym razem bezskutecznie. Młodzieży udało się zidentyfikować sprawcę, więc może wreszcie ten proceder się skończy. Wszystko w rękach polijcji. Ta jednak jakoś nie kwapi się do działania. Poprzednio zgłaszane przez nas sprawy o kradzieże zostały umorzone.