krótko lecz na zawsze

Długie kawiarniane popołudnie. Spotkanie i niedokończona, sprzed lat, rozmowa czekająca na swój finał. I mądrość, że przecież wcale nie o to chodziło.

Historię życie pisze, nie kronikarze.

prostota

Siedziałem skulony wpatrując się w płomień świecy. Prostota… Prostota kształtu, prostota formy, prostota codzienności…
Niekiedy wydaje mi się, że sam wszystko komplikuję. A może to nie jest komplikowanie tylko konsekwencja wyboru? Dla mnie chyba dość oczywista.
Zabiegam o świat prostych dni i prostych nocy, komplikowanych jedynie ostatnio przez dopadającą mnie bezsenność.

Dziś Święty Mikołaj przyniósł nam nowy telewizor. Nieco przedwcześnie, ale ku radości wszystkim. Dwudziestodziewięciocalowy monitor błyszczy niemalże jak Pan Jezus w tabernakulum. Uśmiecham się więc do niego łobuzersko :)
Jutro wyjeżdżam. Jeszcze nie na zawsze. Wrócę.

wyglądając przez okno

Powiem szczerze. Coraz mniej mam ochoty na pisanie. Kilka dni temu pomyślałem nawet o sprzedaży komputera. Zwłaszcza, że w życiu codziennym nie wykorzystuję go zbytnio. Niekiedy tylko trafiają mi się jakieś prace wymagające profesjonalnego sprzętu i dostępu do internetu. Ale przecież komputerów mamy pod dostatkiem. Jeśli będę potrzebował maszyny, to przecież i tak sobie poradzę. Poza tym niewielką mam celę, w której kombajn pod nogami i siedemnastocalowy monitor na biurku zajmują niemało miejsca. Kiedy je wyniosę, myślę, zrobi się więcej przestrzeni.
Zacząłem już szukać potencjalnych kupców, jednak coś mnie przed tym powstrzymuje. Decyzja więc, jak każda, zapewne wymaga przetrawienia. Zobaczymy co czas przyniesie.
Przy okazji adwentu różne myśli rodzą mi się w głowie. Bardziej i mniej radykalne. Jedno umiera a drugie się rodzi. Chciałoby się przez radykalizm nie zamęczyć siebie i innych, ale też i zbytnio nie odpuścić sobie.
Jak dobrze, że mam normalną codzienność. Poza niewielkimi tylko zaburzeniami, od czasu do czasu.
Patrząc na to wszystko uzbrojonym w dystans okiem, mimo wszystko, myślę sobie, gdybym w życiu czuł się tak pewnie jak w ścianie, to było by naprawdę coś!

about you now

Mam wrażenie, że wszystko stoi w miejscu. To pewnie przez zawieszenie mojego umysłu. Wciąż jednak czuję dziką namiętność, która rozpala mi zmysły. Pan Bóg daleki lecz bliska modlitwa pełna bólu zdrętwiałych z zimna palców. Jasne, muszę zacząć dbać o dłonie.
Rozmowa z J. przy stole pełnym szkła z oberwanej półki. Opowiadam o zamierzchłych już dla mnie czasach. Angielska herbata w kubku z Paryża.
Myślą wybiegam w wieczność i w to, co jeszcze przede mną. I ta powracająca niepewność czy na wszystko wystarczy mi serca..?