tematy zastępcze

Znów wiosenny deszcz zlał nam podwórko. Padało krótko, lecz intensywnie. Przynajmniej pelargonie na parapecie okna mojej celi przez jakiś czas będą miały mokro. Dobrze się stało, bo kiepski ze mnie ogrodnik; często zapominam o podlewaniu. Pamiętam za to, jak dwa lata temu w Warszawie, zaprzyjaźniona mniszka podarowała mi dwa kwiaty w doniczkach. Na początek sponiewierała je kilkugodzinna jazda samochodem, a potem moja troskliwa opieka. Jednego od razu wystawiłem na korytarz, a drugiego ulokowałem w celi na szafie (bo to był bluszcz). Tym, na korytarzu zajął się brat Mario, a tamtym, niestety ja. Finał był taki, że po kilku miesiącach nagle przypomniałem sobie, że na szafie stoi kwiatek, a właściwie to, co z niego zostało. Do kwiatów, jak mówią, trzeba mieć rękę.
Spoglądam teraz przez okno na piękne pelargonie. Cieszy oko taki widok. Może dzięki nim i świat nabierze więcej blasku..?