takie tam

Zauważyłem, że niektórzy ludzie sami zabiegają o relacje ze mną, a tymczasem ja, z bliżej nieokreślonych powodów trzymam ich na dystans. Chociaż nie, to nie są bliżej nieokreślone powody. Kiedy o nich myślę, kiedy zastanawiam się widzę, że przecież zazwyczaj chodzi o konkrety. Wcale jednak nie takie, że kogoś nie lubię, albo że ktoś jest niesympatyczny, że łamie moje granice. Nie.

Siedząc w jacuzzi czułem jak powietrze wylatujące przez otwory na dnie basenu przyjemnie masuje mi ciało. Taka prosta rzecz, a daje tyle odprężenia. Park wodny jest dobrym miejscem na odpoczynek, pomyślałem. Tu nic nie musisz robić, nie musisz o niczym myśleć, z nikim nie musisz rozmawiać. Słodkie nieróbstwo i pochwała nudy! W ciągu paru godzin kilka razy chodziłem do sauny, siedziałem w jacuzzi, trochę pływałem, a resztę czasu spędziłem leżakując z książką w ręce. Jedynie powrót do domu był dramatyczny. A to z powodu ataku zimy i zamarzniętego płynu w spryskiwaczu. Droga okazała się męką, bo musiałem zatrzymywać się na kolejnych stacjach benzynowych i czyścić zamazane szyby w aucie.

Dziś J wręczyła mi zaproszenie na swój ślub. To już niebawem, chwilę po świętach. Cieszę się na to wydarzenie. Pamiętam, jak dwa lata temu, przed wyjazdem na Wyspy mówiła o swoich wątpliwościach. Staliśmy na klasztornym podwórku długo rozmawiając. Była moją pierwszą partnerką od liny. Wspinaliśmy się w pobliskim kamieniołomie. W boleśnie uciskających palce butach, ale w pełnym gracji i wykwintu stylu.

Ludzie nieraz mówią, że kiedy nie wiadomo, o co chodzi, to na pewno chodzi o pieniądze. Ja jednak mam wrażenie, że częściej chodzi o relacje.

Możesz również polubić

31 komentarzy

  1. ~Nobody

    Jakoś mnie to nie dziwi, że ludzie garną się do Ojca. :) Jak się widzi Bożą osobę, to chce się ją poznać, mieć z nią kontakt, przebywać w jej towarzystwie, czerpać od niej… Nie wiem, z jakich powodów trzyma ich Ojciec na dystans, ale ze swojego doświadczenia wiem np. że ja nie wchodzę w głębsze relacje, gdy widzę, że ktoś mi nie odpowiada pod względem zachowania, osobowości, poglądów i wartości niezgodnych z moimi, gdy wyczuwam, że ktoś mi w ten sposób zagraża, próbując narzucić swój punkt postrzegania świata i wszelkich spraw. Owszem, mogę mieć z taką osobą kontakt, ale ograniczony. Mogę z taką osobą normalnie rozmawiać, ale wiem, że przy tym muszę uważać na siebie. Cóż, wolę przebywać wśród naprawdę wartościowych ludzi, teraz tym bardziej, gdy wiem, że takie naprawdę są, choć tak trudno nieraz spotkać ich na swej drodze…Heh, teraz już wiem, skąd się wzięła propozycja Parku Wodnego dla mnie. :) Jak jednak wspomniałam pod poprzednią notką, to nie dla mnie… Już chyba lepszy ten pustelniczy młyn na wodę – naprawdę…Ostatnie 2 zdania notki pasują do mojej sytuacji, ogólnie chyba do mojego życia. Bo w moim przypadku zwykle [jeśli nie zawsze!] chodzi o relacje z drugim człowiekiem – stąd się biorą problemy, heh…Gorąco pozdrawiam w te mroźne dni! :)

    1. Tomasz

      Dla mnie przekonania nie są aż tak ważne. Mam znajomych o przeróżnych przekonaniach. Mających różne doświadczenia i robiących różne rzeczy. Staram się ich też nie szufladkować w stylu: Ty jesteś taki, a Ty taka. Pan Jezus przecież też miał przyjaciół wśród celników, prostytutek i innych grzeszników. Mam doświadczenie, że tacy chyba najbardziej potrzebują zrozumienia, ciepła i czułości. Kiedy zbuduje się relację po ludzku, potem można iść dalej.Dobrego!

      1. ~Nobody

        Ale Ojciec mówi o znajomych, a mi chodziło o głębsze relacje, choćby typu przyjaźń. Wiadome, że wśród znajomych mogą być przeróżni ludzie, ale jeśli się chce coś trwałego budować z drugim człowiekiem, to musi on podzielać nasze wartości i zasady. Nie wyobrażam sobie np. przyjaźni z kimś, kto pojmuje ją zupełnie inaczej niż ja – to prowadzi tylko do rozczarowań. Albo z osobą, która nie bierze odpowiedzialności za własne słowa, czyny, uczucia. Z tego nic dobrego nie wyniknie… Dlatego znajomych można mieć naprawdę różne, ale bliskie osoby to te, które przyciągnęły nas sercem do siebie…A Pan Jezus… Tak, miał różnych przyjaciół. Ale czy to byli rzeczywiście jego przyjaciele? Prędzej bym powiedziała, że on był Przyjacielem dla wszystkich, niekoniecznie na odwrót. Po prostu wszystkich traktował równo, wszystkim dawał szansę. Ale to od nich zależało, czy zechcą się z Nim przyjaźnić, czy nie. I tak samo jest dziś – to od nas zależy, czy przyjmiemy Jego Przyjaźń, czy nie. My w każdym razie nigdy nie będziemy jej godni…Dobrego popołudnia! :)

    2. ~aG

      Nie ma nic gorszego niż pragnienie przyjaźni z kimś, kto nas nie chce, nie odwzajemnia naszego zainteresowania swoją osobą. Do miłości i do przyjaźni nikogo nie można zmusić. To zawsze jest spontaniczne i możliwe między równymi (ten sam poziom rozwoju duchowego). To zbyt ryzykowne, by przyjaźnić się z osobą, do której nie ma się zaufania, dla której pewne rzeczy nie są tak samo oczywiste, by móc rozumieć się bez słów. Tu musi być jakieś wzajemne upodobanie. Zastanawiam się tylko na czym polega „jedność” między nami, na której tak zależy Panu Bogu. Nie dopuszczamy każdego kto chce do zażyłości z nami, nie chcemy dawać siebie nie otrzymując niczego dobrego w zamian. Trzeba pogodzić się z tym. Mamy prawo nie kochać. Musimy też nauczyć się znosić odrzucenie.Taka jest cena wolności. Bez niej nie ma żadnej miłości (przyjaźni). Oddałabym wszystko za tą jedną przyjaźń (z nim) ale nie mam szans ani w tym, ani w przyszłym życiu…

  2. ~MM

    Mnie zawsze zależy na relacjach, ale cóż… czasami tylko mnie.”Niektórzy ludzie sami zabiegają o relacje ze mną” – ma Ojciec też na myśli, niektórych ludzi z bloga? „Trzymam ich na dystans (…) zazwyczaj chodzi o konkrety”. Może to zbyt osobiste pytanie, ale mógłby Ojciec coś nt jakie to konkrety? Głupio tak się dopytywać ale wydaje mi się, że ktoś też trzyma mnie na dystans, chociaż ustaliliśmy, że możemy spróbować kontynuować tą znajomość. Jeśli Ojciec nie chce bliższej znajomości, mówi to Ojciec tej osobie? Czy zapada milczenie i druga strona po jakimś czasie rezygnuje ze starań o kontakt? Zawsze wolę prawdę prosto w oczy, niż jakieś domysły. I czasem mam ochotę tupnąć nogą i powiedzieć tej drugiej osobie „nie to nie, nie będę cię o nic prosić”, a jednak za bardzo mi zależy. No dobra, to też zakonnik i dlatego interesują mnie te „konkrety”. Wiem, że Ojciec i on to nie to samo, ale powody możecie mieć podobne :)A zima, mimo tych wszystkich uciążliwości jest piękna :))) Lubi Ojciec śnieg? Ja uwielbiam jak pada!!! Wreszcie coś uwielbiam :)))

    1. Tomasz

      Zima… Jasne, że lubię kiedy pada śnieg. Szczególnie na Boże Narodzenie. Na klasztornym podwórku stoi już szopka, przysypana oczywiście śniegiem. Jutro pojawią się choinki, a po niedzieli zwierzęta. Znów będzie miło.Resztę napisałem w mailu. Dobrego!

  3. ~nats

    Zima… ładna, ale gdy mam kubek gorącej herbaty w ręku i obserwuję ją jedynie przez okno…

    1. Tomasz

      Ładna, ładna. Szkoda tylko, że już odchodzi…

  4. ~creedka

    wydaje mi sie, ze wlasnie jedne z silniejszych relacji to te z ludzmi z drugiego konca liny… bo to wlasnie tej osobie ufasz, moglabym i sie nawet pokusic o stwierdzenie, ze bezgranicznie…

    1. Tomasz

      Innego wyjścia nie ma. Musisz ufać.

  5. ~nieparafianin

    Ty nierobie pasożycie społeczny, rozkoszujesz się życiem na nasz rachunek, okradacie chore i głodne dzieci w Polsce za tę rozkosz i pychę nazywając się ojcem wylądujesz w ”jeziorze ognia”

    1. ~nats

      ostre słowa zważywszy, że sam na siebie zarabia i robi więcej niż wielu by wytrzymało.

      1. ~MMM

        A jak zarabia, jeśli wolno zapytać?

        1. ~creedka

          wydaje mi się, że to jest typ pracy, któru wnosi tzw. wartość dodaną… niekoniecznie w postaci finansowej…

          1. ~MMM

            …i niekoniecznie chcianej. Czyli miał rację mój przedmówca. Piękny okaz pasożytnictwa.

    2. ~Szymon

      O ile mi wiadomo to Ojciec pracuje w Ośrodku dla narkomanów, w szpitalu z alkoholikami, w hostelu w Połańcu z alkoholikami, przyjmuje w poradni w Kielcach i nie wiem jeszcze gdzie, ale tej pracy ma dużo i tego czasu nawet nie ma dla siebie. Pewnie ten, który to pisze to nawet w małym procencie tyle nie pracuje. Tym bardziej nazywając Ojca nierobem. Zastanów się nad sobą a nie rzucasz jakieś kalumnie. Podejrzewam, że Ojciec mógłby wziąć Cię do szpitala, żebyś trochę popracował z alkoholikami, to pewnie by Ci się odechciało. Warto abyś w czasie tych Świąt zastanowił na sobą. Jeżeli to zrobisz to będą to najbardziej owocne Święta w Twoim życiu. I pewnie świat będzie lepszy a nie nie pluskanie się w gnoju.

  6. ~mieszkaniec

    relacje relacjami a i tak niektorzy swoje!! szkoda slow, ubluda

  7. ~Kłosu

    Zgadzam się, że ludzi bardzo ciągnie do osób duchownych. Może chodzi o to, że też chcą się zarazić taką pogodą ducha? Z własnych doświadczeń wiem, że osoby duchowne nie bardzo garną się do takich osób, nawet starają się odizolować od tych, którzy chcą się z nimi zaprzyjaźnić. Wiem z własnego doświadczenia. Sama mam wielu znajomych księży, ale nie ma sznas, żeby z którymś się tak zwyczajnie zaprzyjaźnić, wyraźnie trzymają mnie na dystans. Cóż… Nie narzucam się. Ale kiedy ktoś pragnie się z kimś zaprzyjaźnić, mieć w tej osobie wsparcie itd, a ta osoba ją odrzuca, to jednak boli…Nie wiem jak jest w Ojca przypadku… Może po prostu chęc pobycia w samotności? W końcu każdy czasem tego potrzebuje ;)Życzę wesołych świąt! I oby przyszły rok był jeszcze bardziej owocny niż 2009 :)Pozdrawiam!

    1. ~Dis

      Och, Kłosu. Zwyczajnie wydaje im się, że są kimś lepszym, „powołanym”, wtajemniczonym, jak kapłani egipscy. Prawda jest inna. Wielu z nich to zakompleksione, wsiowe chłopaki po indoktrynacji, które nie poradziłyby sobie w życiu na własny rachunek, dlatego żyją sobie jak pączki w maśle na cudzy koszt. Nie będą się spoufalać z plebsem, muszą zachować dystans, bo plebs ma czuć ich wyższość, pokornie zginać kolana i łożyć, łożyć, łożyć…

      1. ~Kłosu

        Bez przesady… Czemu atakujesz i wsadzasz wszystkich duchownych do jednego worka?

        1. ~Dis

          Bo nie udało mi się w ciągu długich lat znaleźc ani jednego dobrego.

          1. ~Kłosu

            To, że nie udało Ci się znaleźć, nie oznacza, że ich nie ma.I że o. Tomasz jest „tym złym”.

            1. ~Dis

              Owszem, to właśnie oznacza.

              1. ~Kłosu

                Szkoda, że masz takie zdanie.No ale cóż… Każdy ma prawo do swojego.Myślę, że nie ma co ciągnąć tej dyskusji tutaj, zaśmiecając bloga.

                1. ~Dis

                  Słusznie i naukowo. Poczekajmy na Biedronkę. Ta to umie…!

                  1. ~Kłosu

                    sosunia92@wp.plgg: 359417Jakbyś jeszcze chciała ponarzekać, podyskutować itd. ;]To dobre miejsce na takie dyskusje raczej nie jest…Pozdrawiam ;]

                    1. ~Dis

                      Może najpierw naucz się rozpoznawac płeć…?

                    2. ~Kłosu

                      O! Sorry :P

  8. ~Oktawian

    relacje potrafią namieszać pozdrawiam http://www.oktawian.blog.onet.pl

    1. Tomasz

      Pewnie potrafią. Wiele zależy od tego, czego się w nich szuka. Dobrego!

Dodaj komentarz

Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.