refleksja
Stałem ze spuszczoną głową przed zepsutym bankomatem, jak przed ścianą płaczu. Zły na świat, technikę, siebie… Zapytałem ochroniarza stojącego w pobliżu:
– Przepraszam, czy z tą maszyną da się coś zrobić?
Ten bezwiednie wzruszył ramionami.
– Bez pojęcia! – Mruknął pod nosem.
Bez techniki to czasami tak, jak bez głowy – pomyślałem. Opuszcza cię wszystko, zaczynając od rozumu aż po ochotę do życia. Sfrustrowany zabrałem więc swój wózek i niczym żuk gnojak kulkę, potoczyłem go pomiędzy regały. W kieszeni kurtki zabrzęczało kilka blaszek. Uśmiechnąłem się do siebie: przecież wraz z awarią maszyny wydającej pieniądze, świat się jeszcze nie kończy…
Jaki z tego morał?
Drogi czytelniku, miej zawsze gotówkę przy sobie. No bo wracając z zakupów, czym zapłacisz chłopcu, który na skrzyżowaniu będzie chciał umyć szyby w twoim samochodzie?
Nie dajmy się technice !!
W dzisiejszych czasach to nie takie proste. Technika jes wszechobecna. Samochód, telefon, komputer, bankomat… W wielu sytuacjach niemalże uratowala mi życie, a przez pewnien czas byla jedyną szansą kontaktu ze światem. Sztuką jest nauczyć się w normalny sposób z niej korzystać. Ciągle się tego uczę…
Właśnie to miałam na myśli – ale chyba za bardzo operuję skrótowcami myślowymi :)
Z tych czterech (samochód, telefon, komputer, bankomat) mam i obsługuję tylko komputer. I żyję. W dwudziestym pierwszym. I nawet nie czuje się specjalnie zacofana.Nie zauważyłam, aby tych trzech pozostałych kiedyś mi specjalnie brakowało.
No właśnie – ja też obsługuję tylko komputer, nie mam komórki, samochód okazyjnie, jak dostanę kluczyki od kogoś… bankomat – muszę mieć konto – wymagania pracodawcy…Ale stwierdziłam, że można żyć bez tego… I żyję!!
Pewnie, że i bez tego można żyć. Chcialem tylko powiedzieć, że do wygodnictwa latwo się można przyzwyczaić. A potem, kiedy nagle czegoś zaczyna brakować okazuje się, że niewiele potrafisz zrobić. Ja niewiele mam na wlasność, ale korzystam z wielu rzeczy. I wcale nie czuję się ograniczony. Kiedy coś nawala, a ja nie jestem w stanie tego naprawić, częściej śmieję z tego, że w taki, a nie inny sposób reaguję. To sygnal, że z czegoś trzeba zrezygnować. Przyglądam się innym i widzę jak na nich dzialają takie sytuacje. I boli mnie to, że wielu ludzi, żeby ze soba porozmawiać potrzebuje telefonu, albo komputera. Że rozmowy nasze określa dlugość esemesa. Ja nawet dzwonić nie lubię…
Dlatego łatwiej jest żyć w ubóstwie ,bo z drobnych rzeczy potrafimy się cieszyć jeszcze…i dużo więcej zauważać po drodze….Nie mając nic ma się najwięcej, bo widzi się najwięcej…..nie chcąc mieć a być człowiekiem w człowieku, mając często jesteśmy wilkiem w człowieku…więc nie warto mieć ,warto być i widzieć,słyszeć, chwalić nawet przydrożny kamień na drodze zebrany,uczynić go talizmanem piękna, swoistym diamentem na dalszą drogę….
Ojciec zauważył zepsuty bankomat ,ja zauważyłam tekst postu teraz dopiero,więc nie podchodziłam do niego wcześniej, bo po co? To tylko urządzenie zepsute.”Pieniądze życia” są ukryte nie w tej machinie techniki wszelakich bankomatów,ale…ukryte są w sercu tej pisanej refleksji nad życiem w dobie techniki…
masz problemy jak młoda zakonnica
prawie jak ojciec
łatwo się uzależnić od komórki czy komputera, ale bez techniki jakoś dziwnie byłoby.