przyszła

przyszła do mnie staruszka
miłość zardzewiała
w sukience postrzępionej
ze zwiędłym kwiatem w ręku
przyniosła garść okruchów
kawałków ciepłych wspomnień
marzeń na które dziś już nie ma czasu
usiadła tuż przy łóżku
ściskając dłoń w swej dłoni
szepnęła mi do ucha wiersz niedokończony
dostrzegłem łzy w jej oczach
 
– to już nie my jesteśmy
wariaci wciąż ci sami
których gdzieś dawno temu
los przypadkiem złączył