proza życia

Wreszczie zawitała prawdziwie listopadowa aura, aż przeszyło mnie chłodem. Dziś jakoś szczególnie odczułem niskość temperatury, zwłaszcza o poranku, kiedy o 6 z minutami próbowałem zwlec się z łóżka na poranne pacierze. Ogólnie w domu temperatura utrzymuje się jeszcze w granicach normy, tj. około 12-13 stopni. W celi oczywiście, na noc włączam piecyk, żeby zminimalizować przykre przeżycia związane z porannym wstawaniem. Zresztą, 6 z minutami – to jeszcze nie najgorzej! Pamiętam jak kiedyś przez okrągły rok musiałem wstawać o 4.30, żeby napalić w piecu. Lato jakoś przeżyłem, ale kiedy przyszła zima… nie powiem, że byłem szczęśliwy. Cóż, nie możemy włączyć centralnego ponieważ zawory są niesprawne. Mam jednak cichą nadzieję, że w pierwszej połowie listopada w kaloryferach popłynie wreszcie ciepła woda.
Rodzi mi się jeszcze refleksja w odniesieniu do jutrzejszej liturgi Słowa, zwłaszcza Ewangelii (tekst znajdziecie na lewym pasku bloga, poniżej obrazka zaczytanego mędrca).
Niewidomy żebrak Bartymeusz przy bramach Jerycha domaga się łaski przejrzenia. To, co mnie osobiście dotyka w tym epizodzie to przede wszystkim determniacja, z jaką niewidomy pragnie uzdrowienia. Wszyscy wokoło za wszelką cene próbują go uciszyć, zwłaszcza uczniowie Jezusa. Dziwne, to przecież nie pierwsza taka sytuacja, w której żebrak prosi o miłosierdzie. Powinni więc doskonale wiedzieć, że jest ona częścią drogi do Królestwa. Bartymeusz jednak nie daje za wygraną i ostatkiem sił jeszcze walczy o siebie. “Synu Dawida! (czyt. Mesjaszu!). To proste wyznanie wiary sprawia, że Jezus zatrzymuje się i go uzdrawia. Czasami myślę, że brakuje nam w życiu postawy Bartymeusza. Częściej ogarnia nas zniechęcenie i marazm, jakbyśmy wcale nie mieli ochty na zobaczenie czegoś więcej i dalej. W życiu nic nie przychodzi latwo, o wiele rzeczy trzeba zabiegać. Obyśmy tylko się nie poddali.
 

Możesz również polubić

3 komentarze

  1. ~Laudem Gloriae

    U nas w kościele była rocznica poświęcenia – stąd inne czytania… Tak myślę, że jeśli każdy z nas jest świątynią Boga a nie zawsze te nasze świątynie serc są takie, jakie powinny być – stąd powinien pojawić się na naszych ustach krzyk “Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!!!”

  2. ~Biedronka.

    Bartymeusz w pancerzyku biedronki pukał długo, hm…dwa lata szukałam tego blogu,słów i światła.Teraz widzę….Nigdy się Tomaszu nie dowiesz, ilu Bartymeuszów gościłeś pod swym dachem.Nie każdy ma odwagę by zapukać…ja pukam całe życie….

    1. ~Biedronka

      To dziwne , że nie pamiętając tego postu kliknęłam w archiwum i po wypowiedzi komentarza Kasi, która tak zniechęca do czytania tych refleksji, ujrzałam ponownie ten post .Przeczytałam więc ponownie Bartymeusza, by dodał sił…zadziwiające, jak mnie ręka prowadzi po klawiaturze. Ubrałam właśnie choinkę, jak życie tak ludzie ubierają tę swoją choinkę w różne cudeńka ,po co? jest piękna może srebrno, niebieska, i taka świeża, pachnąca, żywa.Zawsze żywa, szkoda tylko że ścięta , przecież można by zachęcić wszystkich by tak cały rok mogła rosnąć, po świętach oddać ją do przydomowego ogródka. Choinka to też organizm żywy…najpiękniejsza jest w naturze swojej, obok innych drzew różnych gatunków. I znowu refleksja, przepraszam za nią…Tomaszu, wymknęło się znowu…

Dodaj komentarz

Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.