odpust z morałem

Miałem dziś kazania odpustowe w niedalekiej wiejskiej parafii. Świętowaliśmy zaległe Przemienienie Pańskie. Pomysł był taki, że spokojnie rano wstanę, wezmę prysznic, wypije kubek gorącej kawy i pojadę. Niedaleko, bo zaledwie niecałe dwadzieścia kilometrów. Z proboszczem umówiłem się, że będę o ósmej (pierwsza Msza rozpoczynała się o 8.30). Kiedy jednak rano otworzyłem oczy ogarnęło mnie przerażenie. Spojrzałem na zegarek, była 7.40! O zgrozo! Ochlapałem twarz zimną wodą, pobiegłem do kuchni aby na przebudzenie spełnić kilka łyków kawy, wskoczyłem w habit i samochód i pognałem na odpust. W drodze próbowałem zebrać nieuczesane myśli. Bezskutecznie. Wszystko wydało mi się strasznie poplątane, niemalże jak przyrządzane przez brata Mario spaghetti aglio e olio. Ale nic to! Według zasady: trzeba iść dalej, wrzuciłem piątkę i pomknąłem przed siebie.
Kiedy dotarłem na miejsce i zobaczyłem, że nie jest jeszcze tak źle poczułem się nieco lepiej. Okazało się, że jakimś cudem udało mi się nadrobić czas, który straciłem o poranku. Podczas kazania jednak, przyszła mi refleksja o Apostołach, którzy przespali wiele ważnych momentów w swoim życiu. Przespali przemienienie, przespali czuwanie w ogrodzie oliwnym… Okazuje się, że niewykorzystane chwile przelatując przez palce nigdy nie wracają. Czasu przecież nie można zatrzymać, a tym bardziej sprawić, by się cofnął. Nieraz chciałoby się wrócić to, co bezpowrotnie zabrała przeszłość. Przyłapuję się na tym, że czasem próbuję to robić. Życie jednak ciągle mi pokazuje, że każde wracanie i tak jest drogą przed siebie.
Na koniec morał: Cóż z tego, że chcesz dobrze, kiedy i tak wszystko wychodzi jak zwykle…

Możesz również polubić

28 komentarzy

  1. ~Wiola

    …cos w tym morale pachnie pesymizmem, chociaż pewnie zależy nie od Ciebie tylko odbioru indywidualnego :] bo jakze sługa Boży mógłby być pesymistą? chyba niemożliwe. Pozdrawiam, miło sie czyta.

    1. ~Tomasz

      Sludzy Boży zazwyczaj bywają ludźmi nadziei. Chociaż znam takich co zalaliby żólcią caly świat.

  2. grzesznawolontariuszka@poczta.onet.pl

    Czteroletni Mateuszek Serenda choruje na dziecięce porażenie mózgowe. Aby mógł samodzielnie siadać i poruszać się potrzebne jest leczenie i kosztowna rehabilitacja. POMÓŻ MU ODZYSKAĆ DZIECIŃSTWO!!!!!Jeśli chcesz pomóc wejdź na bloga http://www.mateuszs.blog.onet.pl a tam uzyskasz bliższe informacje, jak możesz to zrobić. Jeśli możesz dodaj adres bloga do linków, aby spopularyzować stronę. Zobacz, zostaw ślad, pomóż-to tak niewiele, a może dać nadzieję…Jeżeli dodasz adres do linków napiosz na mojego maila, a ja postaram się zapłacić ci symboliczne dwa komcie, jeśli będziesz chciał zapłaty

  3. ~pokaleczona

    fajny morał :pp troche ma wieje od niego pesymizmem, ale cóż taka jest prawda: wiele razy chcemy żeby wszystko wyszło jak najlepiej a wychodzi jak zwykle…pozdrawiam

    1. ~Tomasz

      Stwierdzenie nie zawsze oznacza źle. Co najwyżej: mogloby być lepiej…

  4. ~Ruth

    Co z tego, że Apostołowie przespali niektóre momenty w chodzeniu za Jezusem? Bóg im za to nie odebrał wybraństwa. A oni zobaczyli, że jeszcze nie są doskonali. I czy jeśli wychodzi inaczej, niż sobie myślimy, to jest zaraz źle? Z doświadczenia wiem, że to, co nie wychodzi najczęściej jest dobrem…Pozdrawiam w Panu :-)

    1. ~Tomasz

      Przecież nie napisalem, że wychodzi źle, tylko jak zwykle. Na można przecież patrzeć różnie. Dla mnie to kolejne doświadczenie przypominające mi o tym, że nie jestem aniolem.

      1. ~Ruth

        :-DZgadzam się: na “jak zwykle” można patrzeć różnie :-) I nie ukrywam, że odpowiedź moją zdominowało myślenie – “jak zwykle” czyli nie dość dobrze, co czasami dochodzi do stwierdzenia “źle”. Ot, moja niedoskonaość.Niemniej pozdrawiam, jak zwykle każdego, sedecznie :-)

      2. ~Biedronka.

        A jednak Ojciec jest Aniołem.Ja to wiem, bo rozczulam się nad tymi tekstami…ponownie…

  5. ~basia

    To prawda… Przesypiamy nieraz najszczęśliwsze chwile swojego życia. Nie zauważamy jak oddalają się od nas bezpowrotnie… Strata czasu jest, nieodwracalna… Czas leci, a my nie nadążamy… Pozostaje pamięć… i resztka uczuć, które sami jedynie potrafimy nazwać i określić. Czas ma coś nadzwyczaj gorzkiego w sobie… Potrafi też być żywiołem… Hmm… Mówię do chwili, zatrzymaj się, jesteś zbyt piękna aby odejść. [ Goethe ]Niejednokrotnie, chcemy, aby dana chwila trwała wiecznie… Ale cofnąc i zatrzymać można wszystko, ale nie czas…Na to niestety nie mamy wpływu… Pocieszajace jednak jest to, że czas, to tylko chwile postepujące po sobie dlatego miłość go nie zna, jest wieczna…

    1. ~Tomasz

      Niektórzy chcieliby czas zatrzymywać albo cofać, inni zamykają drzwi wyrzucając klucz przez okno, a jeszcze inni ciągle przed nim uciekają… Masz rację. Kiedy się kocha wszystko inne przestaje mieć znaczenie. Też tak to czuję.

      1. ~basia

        Tak… tak robią…:) Wyrzucają klucz, chcą zapomnieć, uciekają… ale niestety to nic nie daje… Właśnie…:) to trzeba czuć… :) Czyz to nie jest prawdą? Myślę… że tak…

  6. ~margarithes

    Tomasz, doskonale wiesz jak to zmienic:)

  7. ~sławek/benedictusvir

    wyglada na to ze nie byles jedynym co zaspal tego poranka. niestety nie nadrobilem tego czasu

  8. ~anika28.blog.onet.pl

    czasem tak by się chciało… a tak jakoś nie wychodzi – a jakby może i coś wyszło, to wtedy się nie chce ;) a.

  9. ~martusia569@buziaczek.pl

    no właśnie..coż z tego ze chce dobrze..

  10. ~aguś

    hmm…. fajny morał na końcu my też nie raz jesteśmy jak ci apostołowie. zapraszam na mojego skromnego bloga co prawda nie ma tam takich interesujących postów jak w tym:) agus04.blog.onet.pl

  11. ~jjjj

    Czytajac to poczulam sie jak jeden z apostolow, tez “przespalam” jakis czas, raz dany, tak wazny…. mozemy cos zmienic ale albo brak nam wiary i odwagi albo sie przyzwyczajamy i wydaje sie pozornie ze wszystko jest dobrze. Z perspektywy czasu, tego ktorego zatrzymac nie mozemy, cofnac niestety tez dostrzegamy ze przespalismy jakis okres naszego zycia….. juz bezpowrotnie. to co bylo i wracanie do tego jest tak jak napisales droga przed siebie wazne tylko by na tej drodze nie “zasnac” , by potem nie zalowac, nie wracac, “scisnac tak palce by przelecialo przez nie jak najmniej niewykorzystanych chwil……. Trzeba wierzyc i nie spac……

  12. ~włóczykij życiowy

    Nie zawsze “zaspać” musi znaczyć “stracić”, czasem oznacza pytanie”czy masz wyjście awaryjne?wariant 2?” A może ku przestrodze o ten drugi raz?

  13. ~www.mariaviola.blog.onet.pl

    ano…wlasnie tak czesto bywa ;)pozdrawiam i dzieki za te mysli o przesypianiu :)s.Viola

  14. ~blackholeheart.blog.onet.pl

    Hym…no nie zawsze jak widać wszystko wychodzi po naszejj myśli ,a szczegolnie jak chcemy by bylo dobrze ,tak jak z tym morałem :D ale dlaczego ? W kazdym badz razie trzeba wierzyc ,ze nastepny dzien bedzie pewnie lepszy ;)Pozdrawiam i zycze wiecej optymizmu :*

  15. ~Biedronka

    To jak odpust z morałem życiowym .” Życie jednak ciągle mi pokazuje, że każde wracanie i tak jest drogą przed siebie.”Ciągle piękne i zadziwiające.Roczna refleksja czy cofnięta w czasie refleksja…napisałabym dzisiaj,tak samo….jak ojciec z małą poprawką, czas można zatrzymać w innej przestrzeni, w przestrzeni ducha.A czy cofnąć, czy przesunąć do przodu nie wiem to bezczas jednak otwiera oczy i zadziwia kolorami…teraźniejszości widzenia tego co miało wcześniej widzenie inne w czasie minionym.Teraz dodaję barw do tych szarych kolorów i jest pięknie.Sens życia, życie….

    1. ~Biedronka.

      A jednak cofam się czasem i wędruję, już tu byłam z komentarzem wcześniej.Ale czuwam dalej….nie chce przespać dalszych chwil….

  16. ~Biegnąca

    Pewnie już ojciec nie zagląda na takie stare wpisy, ale ja sobie na spokojnie czytam od kilku dni.W tym wypadku wcale nie odebrałam tego pesymistycznie, jak inni. Wręcz przeciwnie – na koniec sie roześmiałam:) Może dlatego, że dokładnie te słowa mówiłam sobie wczoraj. Czasem sobie coś zaplanuję, mam olbrzymie chęci i z własnej winy nie realizuję tego. Od jakiegoś czasu sporo pracuję nad sobą, by się zmienić, być mniej leniwym lepszym człowiekiem po prostu… I tu właśnie niespodzianka. W tych moich staraniach, przemienionego człowieka, wczoraj stwierdziłam, że wyszło mi jak zwykle;) Ale jest w tym coś pocieszającego mimo wszystko… po prostu nie wiele zależy jednak ode mnie. Ja muszę dalej pracować nad sobą, starać sie nie przesypiać ważnych chwil, ale reszte oddawać Szefowi na górze:) Z Panem Bogiem!

    1. Tomasz

      Zaglądam, zaglądam! Zapisana w przeszłości refleksja czasem staje się mądrością na teraźniejszość.Wiesz, najważniejsze, mimo wszystko, nigdy sobie nie odpuszczać. Szczególnie w takich momentach, kiedy wszystko wychodzi jak zwykle. I choć to wcale nie jest proste, to jednak możliwe. Niekiedy mi się udaje :)

      1. ~Biegnąca

        No właśnie, może dlatego też sie roześmiałam, bo nie podłamało mnie to, że wyszło “jak zwykle” W końcu czasem się udaje;) dziś mi się udało pomalować framugi okienne jak sobie obiecywałam;)Poza tym, kiedyś jeszcze na studiach,skończyłam kurs skałowy i lubię czytać takie wspinaczkowe opisy;) szkoda, że czas minął, a ja wciąż z dala od skał i lin…

        1. ~Biegnąca_po_falach.blog.pl

          Przepraszam:) ponieważ dziś dwa razy sie zaśmiałam czytając ojca wpisy, zlało mi się to w jednej wypowiedzi:))Drugie zaśmianie dotyczyło opisu, jak to ojciec czyścił rynny z trawy… a raczej ostatnia konlkuzja ojca:)), ale który to wpis to nie wiem…pewnie też jeszcze sierpniowy.Pozdrawiam zatem prusikowo;)

      2. ~Biegnąca

        No właśnie, może dlatego też sie roześmiałam, bo nie podłamało mnie to, że wyszło “jak zwykle” W końcu czasem się udaje;) dziś mi się udało pomalować framugi okienne jak sobie obiecywałam;)

Dodaj komentarz

Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.