o dojrzewaniu

Właśnie przymierzałem się do pacyfikacji kolejnego grapefruita, gdy zadzwonił telefon.
– Wszystkiego najlepszego w Nowym 2009 Roku! – Usłyszałem z drugiej strony światłowodu. – Niech Ci się darzy! Dużo szczęścia i miłości!
– Dzięki wielkie! – Ryknąłem równie głośno. Odwzajemniłem noworoczne pozdrowienia, pożyczyłem dobrej zabawy i usiadłem ponownie przed koszem pełnym owoców.
Przy końcu Starego i na początku Nowego Roku zawsze jest sporo refleksji. Moje były owocowe i w sporej mierze dotyczyły dojrzewania. Do podejmowania decyzji, do dokonywania wyborów, dojrzewania do dorosłości, do stawania się człowiekiem, dojrzewania do pełni…
Dziś przyszła mi jeszcze refleksja o tym, że wszystkie zachodzące w życiu procesy mają swój początek i koniec. One również dojrzewają…
Nowy 2009 Rok przywitałem z grapefruitem w ręku. Był taki… słodko – kwaśny.
Niebo mieniło się kolorami sztucznych ogni, dzieci balowały na krużgankach klasztoru, a narcotraficantes z ośrodka biegali po podwórku.
Wyglądając przez okno uśmiechnąłem się do siebie :) No cóż, wciąż jeszcze jestem w drodze!