nie bądź niedowiarkiem

Kilka dni temu, w szpitalu, rozmawialiśmy o przebaczeniu. Wyszło na to, że miłosierdzie ludzkie, jest tak wymierne, że prawie niewidoczne. Codzienność pokazuje, że wielu ludzi nie potrafi wybaczać. Sam w życiu spotkałem osoby, które żale i poczucie krzywdy zabierały ze sobą aż do grobu. Później i ja zacząłem się zastanawiać: ile jestem w stanie wybaczyć? Wszystko? A może tylko trochę…?
Ach, to życie! Okazuje się, że naprawdę trudno jest być miłosiernym ojcem i nie zawsze ma się ramiona otwarte dla wszystkich. Dobrze, że choć Pan Bóg jest miłosierny (sic!).
Dzisiejsza Ewangelia przypomniała mi jeszcze mojego patrona. Podczas Eucharystii stałem w osłupieniu, słuchając jak Tomasz nie chciał uwierzyć w zmartwychwstanie Pana. Pomyślałem sobie: ile to jeszcze razy będę chciał wkładać swoje brudne paluchy w rany Pana Jezusa?

Możesz również polubić

9 komentarzy

  1. ~<

    Jak niewierny Tomasz Twych nie szukam ran,lecz wyznaję z wiarą,żeś mój Bóg i Pan….Dzikuej za te slowa…Prosze o kontak wmiare mozliwosci 10997026 oraz zaparszam na bloga http://www.pm-bm.blog.onet.pl

    1. Tomasz

      Próbowalem wejść na bloga, ale zdaje się, że podalaś zly adres. Szukalem i nic nie znalazlem.

  2. ~martusia569@buziaczek.pl

    hmm…próbuje tym niedowiarkiem nie być…ale chyba nie za dobrze mi to wychodzi:(moze juz poprostu nie wierze?

    1. Tomasz

      Wiara szuka zrozumienia.

  3. ~beata

    błogosławieni,którzy nie widzieli a uwierzyli…

  4. ~Anka - http://drogadociebie.blog.onet.pl/

    Wczoraj byłam na Mszy Świętej dla dzieci, kazanie było specjalnie dla nich, było tak proste ze nie sposób było nie zrozumieć. Książ mówił że ludzie czasem zakładają okulary, takie zwykłe żeby lepiej widzieć, czasem ciemne żeby mniej widzieć, chronić oczy, a swoim życiu na co dzień powinni nosić okulary wiary, takie które pomagają widzieć Boga, to ze On jest. Pomyślałam sobie ze ja częściej niż takie okulary zakładam te przeciwsłoneczne, chronię oczy bo wydaje mi się ze miłość Boga jest jak światło które oślepia, aż strach patrzeć…. a potem pomyślałam ze przecież tak przyjemnie jest otulać się promieniami słońca, uwielbiam siedzieć na zielonej trawie i ogrzewać się ciepłem słońca…. skoro to jest tak przyjemne i nie robi mi nic złego, nie poraża, wręcz ciągnie do siebie to czemu boje się ściągnąć okulary przed miłością Boga, pomyślałam ze ona jest tak wielka ze na nią nie zasługuje to ciepło, czasem wstyd mi ustawić twarz w Jego stronę, a czasem po prostu uwierzyć ze świeci dla mnie….

  5. ~Nobody

    Przebaczenie nie jest wcale łatwą sprawą. Owszem, nie niemożliwą, ale jednak bardzo trudną. Oczywiście wszystko zależy od tego, kto i jaką krzywdę nam wyrządził, jak bardzo nas zranił… Łatwo jest wybaczyć jakieś głupstwo, coś niewielkiego, np. słowa wypowiedziane w gniewie, których potem ktoś żałował. To można wytłumaczyć sobie tym, że ktoś działał pod wpływem emocji, że nie chciał tak naprawdę… Zwłaszcza, jeśli żałuje tego. Znacznie gorzej przychodzi jednak człowiekowi wybaczyć drugiemu, gdy mamy do czynienia z bardzo bliską mu osobą, a której “wykroczenie” było bardzo poważne. Nieraz dosłownie przerasta to ludzkie możliwości. W takim jednak przypadku nie należy rezygnować i tłumaczyć się tym, że po prostu temu człowiekowi nie da się wybaczyć krzywdy, bo jest ona niewybaczalna, lecz zwrócić się do Boga i prosić Go, aby On pomógł nam przezwyciężyć swoje zranienie, swój ból, może swoją złość, a wręcz nienawiść do naszego “oprawcy”. Nasz Ojciec w Niebie z pewnością przyjdzie nam z pomocą i choć od zaraz nie wybaczymy, to jednak przyjdzie taki czas, w którym ze spokojem i łagodnością w sercu będziemy mogli myśleć o tym, który nas skrzywdził, nie wypominając jego winy. Pamiętajmy, że nie ma takiej “rzeczy”, której nie można by wybaczyć! Sam papież Jan Paweł II pokazał nam, czym jest Przebaczenie. Skoro on umiał wybaczyć temu, który zamachnął się na jego życie, to czemuż my nie możemy wybaczyć win swoim bliźnim (nawet wrogom!), które niejednokrotnie nie są tak poważne, jak sprawa życia i śmierci…?Tak, przebaczenie przychodzi często z wielkim trudem… Potrzeba czasu… Jak również łaski od Boga…Pozdrawiam ciepło! :)PS: Końcówka Ojca notki jest bardzo mocna… Naprawdę! [Ach te nasze brudne paluchy, a czasem nawet całe ręce… :/]

  6. ~DziecZko kochane przez Boga na pewno

    ile to jeszcze razy będę chciał wkładać swoje brudne paluchy w rany Pana Jezusa?na pewno wiele razy w koncu jestesmy tylko ludzmi, i taka jest nasza ciekawska natura, złośliwośc… niedowiarstwo…http://dzieczkokochaneprzezboganapewno.bloog.pl/index.htmlewcia

  7. ~Biedronka.

    To ciągle boli, wiem Ojcze, te brudne paluchy, to imię Tomasz na drodze, wiem…ciągle wierzę , że już uwierzyłam, ale ciągle pytam dlaczego? I tym pytaniem niweczę tę wiarę…brudzę czyste rany Chrystusa słowem dlaczego?Niedoskonałość na drodze, mała wiara ciągle…to boli…ale każe ufać Bogu który rozdaje zdroje łask wszelakich ze swego Miłosiernego Serca….Jezu Ufam Tobie!

Skomentuj Tomasz Anuluj

Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.