in memoriam

Rocznica śmierci Sławka. To już sześć lat…
Tak jakoś przy tej okazji wiele mi się przypomina. Pewnie dlatego, że bezpośrednio uczestniczyłem w tych wydarzeniach. Dokładnie pamiętam dzień, kiedy to się stało. Wracaliśmy samochodem z Jeleniej Góry. Wszyscy mieli jeszcze jakieś sprawy do załatwienia, a ja, ponieważ chciałem wrócić wcześniej do domu zabrałem swoje rzeczy i przesiadłem się do innego auta. Przyjechaliśmy do Krakowa prawie nad ranem. Wykończony podróżą tak, jak stałem padłem na łóżko. Rano obudził mnie Góral. Coś bełkotał z przejęciem. Nie mogłem pojąć o co mu chodzi, byłem rozespany. Wstałem, wykąpałem się i poszedłem do kaplicy odmówić brewiarz. I wtedy do mnie dotarło. Pamiętam jeszcze swoje wzburzenie: dlaczego?! Dlaczego on, a nie ja? O co w tym wszystkim do cholery chodzi? Jakoś nie potrafiłem odpowiedzieć sobie na te pytania. Pewnie dlatego, że miałem za sobą własne doświadczenia walki o siebie, kiedy to dwa lata wcześniej leżałem na szpitalnym łóżku z przetrąconym kręgosłupem. Zrozumiałem wtedy jak życie ludzkie potrafi być kruche. Na wiele rzeczy po prostu nie mamy wpływu, one dzieją się i już, nie pozostawiając nam możliwości wyboru. Sławek walczył o siebie przez długie osiem miesięcy, od końca marca do 27 listopada. Zmarł w klinice neurologicznej przy ul. Kopernika w Krakowie. Przez cały ten czas nie wypowiedział ani słowa. Błędnym wzrokiem spoglądał tylko przed siebie. Nie było z nim żadnego kontaktu. Miał wtedy 28 lat… Na samochód, którym wracał najechała ciężarówka. Uderzenie było tak silne, że mózg w jego głowie zatrząsł się jak galareta powodując nieodwracalne zmiany.
Wspominam wiele chwil z wspólnie spędzonego życia. Studiowaliśmy na jednym roku, wspólnie przejechaliśmy autostopem kawał świata. Pamiętam jak uczył mnie obsługi komputera… Co po nim zostało? Pamięć rodziny i przyjaciół. Po tej tragedii zrozumiałem, że każdy ma swój czas, że w życiu nie ma przypadków. Odkryłem, że w życiu wszystko ma sens, nawet to, czego nie potrafię zrozumieć. Ufam, że po Drugiej Stronie Pan wszystko mi wytłumaczy. Z oczu spadnie zasłona i dowiem się jak jest naprawdę.

Możesz również polubić

3 komentarze

  1. ~www.mroweczka86.blog.onet.pl

    Odszedł ale jest w Twoim sercu, wciąż zyje… Często zastanawiam się dlaczego ja zyję chociaz nie chcę… często proszę Boga “ocal kogoś kto chce zyć a zabierz mnie” ale On nie słucha:( dlaczego nie słucha choć proszę? słyszę “pójdź za mną” ale nie wiem gdzie mam iść… czy sama mam szukać czy cierpliwie czekać… nie wiem…

    1. Tomasz

      dzięki za obecność. w życiu nie ma przypadków. każdy z nas ma swój czas, ten dla niego najlepszy. a to, że jeśli nie wiesz dokąd iść – spróbuj zaufać drodze, ona sama cie poprowadzi.

  2. ~Biedronka.

    Żyjesz Tomaszu , może dlatego, że dzięki Tobie i my żyjemy.ja na pewno.dajesz iskierkę życia która tli się dzięki słowom tu pozostawionym.Dlatego Sławek nauczył Cię obsługi komputera, byś teraz Ty nauczył nas kochać siebie i Boga w nas.Wróciłam z biblioteki.rzuciłam książki gdzieś tam, a dopadłam do kompa, gdzie mam najlepszą książkę, która tak już od rana mnie wciąga.To twoja książka Tomaszu, twoje słowa które przeplatają się z moim życiem jakoś jaskrawiej niż wszystkie inne.Biblia też może być pisana ……życiem innego człowieka.To wychodzenie poza…a może wchodzenie wewnątrz…To nieprawdopodobnie piękne…Twoje słowa żyją także we mnie….jesteś apostołem na mojej drodze…a to tylko mała biedronka, która czyta Cię, gdzieś tam w trawie życia…taka mała Biblia ….zagubiona w trawie dla biedronki także….

Skomentuj Tomasz Anuluj

Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.