homo bronchitis

Jak dobrze znów być razem. W ostatnim czasie wyjazdy jakoś dziesiątkują naszą wspólnotę. Terapeutyczna filiałka, zastępstwa, zaległe urlopy, wyjazdowe prace, rekolekcje… Niekiedy trudno się spotkać, żeby choć przez chwilę pobyć ze sobą. Poranna kawa po śniadaniu i wspólny obiad powoli zaczynają należeć do rzadkości. Cóż, inicjatywa się rozwija, a ludzi niestety ciągle brakuje. Dziś jednak jesteśmy w komplecie. Mario z szefem przyjechali wczesnym rankiem, a nasz angielski pacjent wrócił z urlopu około południa. Na szczęście cały i zdrowy.
Księżyc dziś jak wielki okrągły lizak. Prawie w pełni. Wyszedłem na podwórko, żeby pozachwycać się jego widokiem. Powyłbym z radości do niego, jak wilk, ale gardło i płuca mam już nie te, co kiedyś. Zresztą…

Wróciłem ze szpitala. Lekarz powiedział, że będę żył. Muszę tylko dbać o siebie.