drabina Jakubowa
Cały poranek uganialiśmy się za drabiną. Zajęcie niezbyt fascynujące. Ale cóż, bez drabiny to czasem jak bez… narzędzia pracy! Próbujesz coś zrobić, a tu nagle okazuje się, że nie ma czym. Wybraliśmy się więc do składu budowlanego.
W biurze, pani uprzejmie poinformowała nas, że póki co, na stanie drabin żadnych nie ma, ale jeśli chcemy jakąś obejrzeć, to możemy pójść, na halę. Jest u robotników. No więc poszliśmy. Problem w tym, że bez drabiny nie naprawimy rynien, które się poobrywały. Próbując coś z nimi zrobić, wielokrotnie spuszczałem się z dachu, ale w bezwiednym zwisie na linie, w dodatku kilka metrów nad ziemią i bez kontaktu ze ścianą, naprawdę niewiele można…
Wybór padł na taką, co ma dwadzieścia szczebli (to w sumie daje ponad sześć metrów wysokości), wolnostojąca, wielozadaniowa. Taka będzie dobra.
Mario wyciągnął z kieszeni zmięte stówki i dokładnie je przeliczył.
– Jak dorzucimy jeszcze parę złotych, to nam wystarczy! – zakomunikował z entuzjazmem.
Tak więc złożyłem zamówienie i podreptaliśmy do domu.
W drodze pomyślałem sobie, że najlepsza byłaby taka… Jakubowa! W bonusie z Aniołami! Ta to ma pewnie szczebli, co niemiara!
Zresztą! Właściwie, żeby wdrapać się na dach wystarczy ich zaledwie dwadzieścia.
A Aniołowie? Aniołów przecież i tak mamy swoich.
~Margarithes
no tak, Jakubowa to pewnie dobra będzie, jak będziesz chciał wyczyścić rynny w niebie, tylko pytanie, może Aniołowie sprzątają je sami? w końcu potrafią latać :)))proponuję wynająć Anioła, drabina 6 metrów, to jak strażacka prawie:)
Tomasz
Małgoś, do strażackiej jej jeszcze daleko, ale nam w zupełności wystarczy. A co do Aniołów, to bewnie nie muszą sprzątać. W niebie przecież jest czysto…
~pata
ciekawe spuszczasz sie z dachu…?:) musi to super wygladac chcialabym to zobaczyc rewelacja
~kwiaciarka
pozdrawiam ciepło….drabina to dobra rzecz….mozna sienąć wyżej , zobaczyć z góry …tylko jakoś tak niepewnie …dobrze jak tos przytrzyma tę drabinę :)
~a.
strach obleciał? ja bym sie spuściła jeszcze raz na linie:p trzeba być twardym a nie mientkim, heheh
Tomasz
To nie strach, a raczej bezradność.
~Barbara
Zacytuję ” póki co, na stanie drabin nie ma”. W pierwszej chwili pomyślałam, a na co są drabiny, jak nie na stanie ? co można innego robić na drabinie, jak nie stać ? Ot i takie pułapki z wieloznaczeniowości wyrazów. Anioły mają skrzydła, a my ludzie nie zasłużyliśmy sobie na nie. Natomiast mnie zdarzyło się spotkać w życiu kapłana, który miał serce ogromne, jak kosmiczny autobus, dlatego powiedziałam mu, że dzięki temu zabierze ze sobą do Nieba wiele…………………..dusz. Po co mu więc drabina Jakubowa?
~www.moje.blogi.pl
No i tu pierwszy raz się uśmiechnęłam. Drabiny na stanie :D
Tomasz
Ja też. Pisząc nie zwróciłem na to uwagi :)
~agnieszka
Mój Anioł Stróż nie daję mi drabiny bo twierdzi, że i tak za wysoko latam.
Tomasz
W takim razie może nam pomożesz w pracy?
~zamyslona
Drabina zbliża na do Boga bo jesteśmy bliżej nieba hahaha piękne zakończenie będę odwiedzać tego bloga bardzo mi się podoba w chwilach wolnych zaraszam do siebie http://odnalazlamtwamiloscpanie.blog.onet.pl/
~agnieszka
Jedno skrzydło już oddałam pisząc meila.pozdrawiam
~Nobody
Czyli jednak można się obejść bez tej Jakubowej… ;) I dobrze! Czasem lepiej liczyć na siebie i swoje wyposażenie niż na cud. :) Bo jakby tak zacząć rzeczywiście oczekiwać tej drabiny Jakubowej, to zamiast tego lepiej byłoby od razu poprosić o naprawienie rynien, a nie zawracać tak głowę Bogu o “jakąś” drabinę… ;)Życzę udanej i bezpiecznej naprawy! Niech Aniołowie Stróżowie nad Wami czuwają przy tej pracy! :*Gorąco pozdrawiam! :)
Tomasz
Dzięki, Nobody! :)
~Nobody
Nie ma za co! ;)
~Krysia Dwa
Taka drabina Jakubowa to jak Zaczarowany Ołówek. Cud któremu trzeba trochę dopomóc. żeby trochę myslenie bylo i wysiłku. Wtedy człowek współdziała z Bogiem, coś tworzy….Czekanie na gotowe rozleniwia i nie daje zadowolenia….A takie stapanie po kolejnych szczeblach nie tylko przybliża do Nieba ale i poszerza horyzont. Czasem szczebelek się zarwie, czasem noga się omsknie…..ale we wspinaniu jak w dochodzeniu do celu cała radośc i satysfakcja….Oby się te szczebelki nigdy nie skończyły – bo cóż potem?
~anika28
cóż, próbowałam kiedyś wiśnie zbierać, stojąc na drabinie – wejść jeszcze weszłam, ale miałam wrażenie, że albo ziemia się za szybko kręci, albo jakiś aniołek potrząsa tą drabiną za mocno! poddałam się… omijam teraz drabiny z daleka ;) a.
~Biedronka.
No proszę, jak to w gromadzie się ludzie uzupełniają.Anika z aniołem strząsa wiśnie, ja lepię pierogi ,mnich je zjada wraz i innymi braćmi na blogu i nie tylko, a drabina śmieje się do nas wyszczerzając swoje stopnie szczebli, jak zęby w uśmiechu…Byle mocniej, byle wyżej, byle dalej….drabina to jednak długi temat schodów i refleksji pt .W górę nieba!