tyle jeszcze
Pojechałem do Królewskiego Miasta odetchnąć (sic!) świeżym powietrzem. Od czasu do czasu potrzebuję dwóch – trzech dni na oderwanie się codzienności. Zauważyłem, że dłuższe urlopy mnie męczą. Zwłaszcza te, w czasie których nic się nie dzieje. Pomyślałem więc, że zbyt długi pobyt poza domem przy tak niepewnej pogodzie nic dobrego w moje życie nie wniesie. Nie pozwoli odpocząć, a może nawet i zmęczy. Zbyt cenię sobie wolne dni, by je tak, po prostu marnować.
Reset szybko minął. Jednak spacer nad Wisłą, dwa spotkania i rozmowy, i długie senne popołudnie spędzone w łóżku skutecznie oderwały mnie od spraw codziennych. Wracałem do domu lżejszy i z wyraźnie wypisaną na twarzy pogodą ducha.
Od tamtych chwil minęło już kilka dni. Chodzę do pracy. Jednej i drugiej. Zdążyłem też poprowadzić rekolekcje Adwentowe w pobliskiej parafii.
Odsuwając zieloną roletę wyglądam prze okno. Już trzeci dzień ciężkie chmury wiszą nad miastem. Śnieg topnieje, na podwórku pełno wody. W spokoju czekam na to, co ma nadejść i dziwię się sobie, że wciąż tyle we mnie nadziei.
karolina242@poczta.onet.pl
Dlaczego Ojciec się dziwi? Przecież dobrze jest mieć nadzieję. Czy mogę właśnie tego Ojcu życzyć? Nadziei i pogody ducha, takiej szczególnej, jak to u zakonników? Zbliżają się święta…
Tomasz
Bo zastanawiam się ile jeszcze będę w stanie sobie zmieścić. Karolina, dzięki za życzenia. Z pogodą ducha u zakonników różnie bywa, więc każde wsparcie się przyda.
~Wirus
Nadzieja matką głupich??? Jestem wśród nich!!! Umiera ostatnia. Powodzenia Zakonniku.
Tomasz
Dzięki, głuptasku :)
~Palabra - http://niedowiarstwomoje.blogspot.com
A przecież o to właśnie chodzi. Nie niezdrową bierność – a zgodę z wolą Bożą.
Tomasz
Bierny to raczej nie jestem, ale na wolę Bożą często nie mam zgody.
~creedka
ha! a miałeś się zgłosić po muzykę… dorwałam ostatnio znów kilka ciekawych płyt:]jakoś nie mogę przekonać się do spacerów nad Wisłą w taką pogodę…chyba zdecydowanie brakuje mi zieleni…
Tomasz
Myślałem i o tym. Zresztą, niewiele miałem czasu i chciałem spędzić go też w samotności. Następnym razem, Creedka!
~makosia16
Oj! przydała by się recepta Ojca na „szybki reset” :) organizm całościowo wyje już o niego …i gdyby tak nie zielony woal nadziei… Nadzieja, wiara w Moc… hmmm pewnie dawno skończyło by się ” z kamieniem młyńskim…”
Tomasz
Jedni wolą samotność, inni – ostrą jazdę. Wspinacze się wspinają, a żeglarze żeglują. Sama musisz odkryć co jest Ci bliższe.Właśnie teraz dotarło do mnie, że przecież sufit mojej celi pomalowałem na zielono. Oj, psychoanalityk by to zinterpretował!
~MM
Hi, hi, dobrze, że nie mam znajomego psychoanalityka bo pewnie już byłabym w kaftanie. A na królewskie miasto też miałam ochotę, jak co roku o tej porze na kramy świąteczne i nie tylko. Lubię ten tłumek, hałas przedświąteczny, choinki (tą na Franciszkańskiej też), drinki w restauracjach, zmęczone nogi, bo potem z radością stwierdzam, że nie ma jak w domu :) Ale w tym roku choroby pokrzyżowały plany. Ja też się dziwię, że gdzieś tam głęboko też chyba mam nadzieję. Co prawda nie wiem na co, ale chyba mam. Bo wciąż żyję :)
~Biedronka
Świat do góry nogami, co?.Czasami trzeba stanąć na głowie , by zobaczyć świat z innej perspektywy. Zielone pastwiska Pana.Zakony. To nadzieja- razem z wiarą trzyma równowagę naszego umysłu, ciała i ducha tu na ziemi a Miłość Boża do ludzi ją buduje, rozszerza serca, pozwala się odnaleźć w tłumie zagubionym . Wtedy człowiek nie jest samotny.Wtedy widzi dobro, pomimo zła obecnego także.Zło szaleje na zewnątrz a dobro mieszka wewnątrz serca człowieka.Tam zło nie ma dostępu.Bo jest łaska .Wtedy jest pokój i radość każdej chwili, nawet w tak niekomfortowych warunkach atmosferycznych. Cudne są te teksty, tyle w nich nadziei,pomimo…chłodu, deszczu, chmur i śniegów na zewnątrz, wewnątrz jest radość serca,he dobrze, że piszesz .Dobrze, że mogę czytać.No, ma dar pisania, oj ma.Dominikanie także mają ten dar, lubię czytać ich blogi.Kocham też bernardynów, jezuitow, franciszkanów.Dużo by wymieniać.Tyle jeszcze dobrego jest do zrobienia :D
~bardziej
Ha! Nadzieja jest takim motorkiem albo robi z nas chomiczków w kółku :-) Nie, no żartuję! Ale dobrze jest, kiedy jest.Też uwielbiam gdzieś wyjeżdżać na chwilę, chociaż coraz rzadziej się to zdarza…Ale będzie dobrze:-)
~Kłosu
Tyle w Ojcu nadziei… Od razu widać, że Ojciec to od Boga posłany :DWytrwałość w nużącej codzienności to taka cecha charakterystyczna, bym powiedziała ;)
~szaram
wyciszenie, spokój (ten wewnętrzny)- teraz wiem o czym o piszesz, nadzieja – u Ciebie wciąż a u mnie chyba w końcu ;-)
~Biedronka
Tak całkiem zwyczajnie i po ludzku życzę Ojcu i wszystkim czytelnikom tego blogu Błogosławionych Świąt Bożego Narodzenia.
~makosia16
Radosnego świętowania !!Smacznego karpia / swego właśnie piekę/ Przepraszam serdecznie za pisaninę o swej szarpaninie z życiem :)