* * *

Kiedy wszedłem do pokoju, K. powoli zaczynała wykluwać się z pościeli.
– No i co? Boli główka, z noska się leje i temperaturka? Tak? – Zażartowałem.
Podniosła głowę i zmierzyła mnie wzorkiem pełnym żałości. W jej małych brązowych oczkach nie było już frywolności, takiej, jak zawsze.
– Jak się czujesz? – Zapytałem, tym razem już na poważnie.
– Niedobrze – odparła ciężkim głosem. – Zimno mi i potwornie boli mnie głowa.
– Pewnie masz temperaturę. Idź do lekarza, połykaj medykamenty, zawijaj się w pościel i zdrowiej. Zobaczysz, będzie lepiej!
Choroba to dramat. Dobrze, że w tym roku jeszcze mnie nie dopadła! Dlaczego? No bo chyba zacząłem dbać o siebie. Nie biegam już po podwórku całkiem roznegliżowany, profilaktycznie zażywam lekarstwa, które kiedyś zalecił mi lekarz, no i obracam się w środowisku zdrowych ludzi. No, przynajmniej z pozoru na takich wyglądają…