o szczęściu bez roweru
Grube opony na kołach i dobrze wyprofilowana kierownica. Wygodne siodełko i aerodynamiczna sylwetka. Ze wszystkich stron oglądałem rower, którym Anna przyjechała do pracy. Ma dziewczyna kondycję – pomyślałem. Przekręcić o poranku 15 kilometrów to niezły wyczyn! A przecież wcale nie wygląda na kobietę, która jeżdżąc na rowerze może pobijać rekordy szybkości i wytrzymałości.
Postanowiłem sam spróbować swoich sił i niemalże całe popołudnie trenowałem krosowe przełaje na klasztornym podwórku. Fajna zabawa!
Po pewnym czasie, zmęczony przełajami odstawiłem rower i poszedłem do domu.
Następnego dnia, podczas obiadu ktoś zadzwonił do furty. Wstałem od stołu i poszedłem zobaczyć kto niepokoi nas w tak świętym czasie? Otworzyłem drzwi. Na schodach stała Anna.
– Gdzie jest mój rower?
– A co? Nie ma go? Stał przecież na podwórku.
– Tomasz, nie żartuj! Jeśli go schowałeś, to… to oddaj go z powrotem!
Spojrzałem jej w oczy, była bardzo poirytowana.
– Niczego nie chowałem, a tym bardziej Twojego roweru. Wczoraj rozbijałem się nim po podwórku, ale odstawiłem go z powrotem na miejsce. Wiesz… poczekaj chwilę!
Pobiegłem po klucze od pomieszczeń gospodarczych, żeby sprawdzić, czy przypadkiem ktoś inny nie wpadł na pomysł zamknięcia roweru w komórce na mopy i wiadra. Niestety, tam też go nie było. Po krótkim dochodzeniu udało się ustalić, że ktoś go po prostu ukradł.
Anna, wyraźnie zniechęcona, pełna wkurzenia i rozpaczy siedziała na ławce.
– Wiesz Anna… – uśmiechając się zagadnąłem do niej – Poczekaj chwilę! Dokończę kotleta i odwiozę Cię do domu. Samochód to nie rower, ale zawsze jakiś transport… Poza tym, rower – rzecz nabyta, dzisiaj jest, a jutro… jutro ktoś może go ukraść. A szczęście… szczęście bez roweru jest inne, ale tak samo prawdziwe…
~Nobody
Jazda na rowerze daje dużo frajdy i radości, zwłaszcza jak się dawno nie miało okazji na nim jeździć [jak np. w moim przypadku – już kilka lat nie miałam z nim styczności… :P] Jednak jak słusznie Ojciec zauważył, rower, jak wszystko inne, co materialne, to rzecz nabyta – raz jest, a zaraz jej nie ma… Nie należy więc się zbytnio do tego przywiązywać, bo to tylko przedmiot. Przecież bez wielu rzeczy można być naprawdę szczęśliwym, choć często nie zdajemy sobie z tego sprawy i bardzo przeżywamy utratę tego, czego utrata nie zależy od naszej woli. [O tym pisał św.Augustyn. :) Wiem, bo uczyłam się trochę na jutrzejszy test z Filozofii – to dopiero będzie porażka. :P] Chyba nawet bardziej szczęśliwym się jest, gdy się ma mniej, bo wtedy się docenia to, co zostało nam dane i potrafi się dostrzegać radość w najdrobniejszej rzeczy. :) Choć właściwie radość z życia jest zależna w dużej mierze od samej osoby i jej podejścia do tego tematu. Z tym, że zawsze można się nauczyć takiej postawy. ;)
~ak
Można sprawdzić jak inne i na ile prawdziwe pozbywając się np.niektórych niepotrzebnych sprzętów.To niezła okazja do poznania siebie.Anna już smakuje swoje szczęście bez roweru.Istotne są też inne pytania , np czym dotrze Anna do pracy jutro?Jaki jest mój „wkład” w zniknięcie roweru Anny ?Może złodziej „zauważył „rower z powodu mojej zbyt długiej ekspozycji podwórkowej ? ( jazdy na rowerze )Dlaczego nikt nie zadbał o schowek dla roweru Anny – rozumiem ,że ona dojeżdza do pracy15 km i nie wygląda na sportsmenkę..
~Tomasz
Anna zwykle do pracy przyjeżdża autobusem. Czasem, kiedy się nie wyrabia odwożę ją do domu. Śledztwo jest już w toku. Pewnie niedługo sprawa się wyjaśni i rower się znajdzie.
~laudem
Być szczęśliwym… pomimo…
~bardziej
Hm. Bo to nie jest tak, że rower daje szczęście, więc szczęście w związku z tym bez roweru jest całkowicie możliwe. Ale rower daje genialną frajdę. Jeździłeś kiedyś na rowerze bez nóg?:> Uwielbiam rozpędzić się, a potem schować nogi do tyłu na bagażnik i tak sobie balansować gimnastycznie :-) Jak znajdzie się rower Anny to spróbuj :-)
~Tomasz
Jeździłem na rowerze siedząc na kierownicy, z kolegą. Koniec był taki, że wylądowałem w szpitalu z przetrąconym stawem barkowym. Miesiąc w gipsie. Ale nie żałuję, dzięki temu nie wzięli mnie do armi.
~bardziej
Nie mogę nie napisać. Jeździłam na rowerze z kuzynem. Było bardzo z górki, a ja mała jeszcze wtedy. Tak! Ten zjazd zmienił moje życie. Z dumą noszę bliznę na brodzie i żeby tylko ją :-)Py.Sy. Dlatego do rowerów mam bardzo osobisty stosunek :-)
~metonimia.blog.onet.pl
często słyszymy o tym że nie powinniśmy przywiżywać isę do rzeczy materialnych, żebyśmy nie stali się ich więżniami, a jednak…rower rzecz szczególna.miałam kiedyśucznia, który tak opowiadała o jeździe na rowerze, jakby to był przedsamk raju, amiejsce w którym jeżdził – niemalże rajem na ziemi;pojechałam tam kiedyśkałuże, parę wyschniętych drzew, góra piachu…szczescie bez roweru też jest szczęściem, choć przypuszczam, ze ma inną barwępozdrawiam ciepłoKaśka
~Tomasz
Czasem wydaje mi się, że większą wartość mają jakieś stare zapisane karteczki, pożółkłe fotografie, wspomnienia… W życiu traciłem wiele materialnych rzeczy. Gorzej, jeśli zaczynasz tracić coś, co jest w Twoim sercu.
~metonimia.blog.onet.pl
myślę, ze ten uczęń , o którym pisałam radość miał w sercu i nawet jak leży połamany – to pozwala ona mu przetrwać, i włanie dlatego, jazda na rowerze wywołuje u niego tyle pozytywnych odczuć, że jest radosnym człowiekiem…też ciagle tracę wiele z rzeczy materialnychzaczęłam dochodzić do wniosku, że pewnie komuś są bardziej potrzebne, a jeśli Bóg będzie chciał, zeby mi to było potrzebne, to jakoś odzyskam, albo pomoże w inny sposób…niektórcyh fotografii rzeczywiście by mi brakowało;szczególnie Mamy, bo obraz w pamieci staje z czasem niewyrażnydziękuję za dobre słowo i pozadrawiamKaśka
~Margarithes
nooo, to kupcie, albo oddajcie jedno auto Annie, skoro samochód to również rzecz nabyta i dzisiaj jest jutro go nie ma.dziwne to Twoje pojmowanie Anny rozgoryczenia, pewnie ciężko pracowała na te dwa kółka.
~Nobody
Dziwne? A może Ojciec miał usiąść obok niej i razem z nią rozpaczać z powodu kradzieży roweru, załamywać ręce i złorzeczyć złodziejowi? Myśisz, że to by coś dało? Poprawiło humor Annie albo wróciło jej utracony rower? Nie! Więc (wg mnie) o wiele właściwsze było podejście Ojca, który zareagował w ten, a nie inny sposób. Dobrze, że potrafił w tym momencie popatrzeć na to zdarzenie z właściwej strony. Trzeba sobie uświadomić z całą mocą, że przedmioty w naszym życiu nie są najważniejsze i prawdziwego szczęścia nie dają!Pozdrawiam!
~Margarithes
Nobody zostałaś adwokatem właściciela bloga, nie wiedziałam, że go potrzebuje? Tomasz nie przypuszczałam, że u Ciebie, ktoś będzie mnie tykał, no cóż, to był post do Ciebie dla jasności i wiesz, że to było z przekory, więc tym bardziej nie rozumiem.pozdrawiam nieustająco z uśmiechem:) i usuń mnie proszę z linek.
~Nobody
Nie, nie zostałam. Pewnie o.Tomasz wcale go nie potrzebuje, co nie oznacza, że nie mogę stanąć w jego obronie i podzielić jego zdanie, skoro mam podobne.A skoro czujesz się urażona tym, że ktoś (a właściwie Nikt!) się Ciebie „tyka”, to może dopisz sobie do nicku „nietykalna”, żeby nie było wątpliwości, że Twoje słowa są jedynie słuszne i nie można się do nich krytycznie odnosić.Pozdrawiam!PS: Domyślam się, że ostatnia notka na Twym blogu to o mnie… Jeśli tak, to… Więcej POKORY życzę Tobie!
~Tomasz
Gdybyn mógł, oddałbym jej samochód. Na nieszczęście to nie moja maszyna. Ale zrobiłem dobry uczynek! Odwiozłem ją do domu :)
~rowerzysta
chyba przez to pojawil sie krakow,a potem wiele innych miejsc, czasem i bez roweru jedzie sie daleko…
~Biedronka
Czasem i bez roweru, samochodu ale za to z dwiema nogami przemierza się szlak drogi i nie ważne czy do pracy czy na majówkę.Idąc na własnych nogach czasami więcej się widzi niż na rowerze.Trasa ta sama ale za to ile drobiazgów ma się przed oczyma po drodze, a ile dylematów odchodzi w niepamięć.Jak nic się nie ma to się ma wszystko.Widzi się człowieka na drodze.Człowiek ma dwie nogi, ręce, umysł, duszę i ciało- to starczy do życia.Czegóż chcieć więcej! To świat chce coraz więcej i więcej….