kalejdoskop
Właśnie przymierzałem się do konsumpcji kolejnego kawałka ciasta, gdy do stołu przysiadł się Piotr.
– Hej! Nie napisałeś jeszcze o tym, jak ze Śliwą ścinaliście lipę.
– No tak. Rzeczywiście, jeszcze o tym nie napisałem… – Powiedziałem nakładając na talerz porcję kremowego tortu. Zasadniczo nie przepadam za ciastkami z kremem, ale to było nadzwyczaj dobre.
– Wiesz, uznałem, że po drodze było kilka ważniejszych tematów. Ale jeśli chcesz, mogę jeszcze o tym napisać.
Świat, w którym żyję czasem wydaje mi się monotonny. Jednak taki jest tylko z pozoru. Dni, choć uderzająco do siebie podobne mają w sobie sporo z wyjątkowości. Dziś nawet rozmawialiśmy o tym na zajęciach w szpitalu. Człowiek, będąc na odpowiednim poziomie wrażliwości może dostrzegać to, czego nie zobaczą inni. To tak, jakbyś dotykał przestrzeni, dla innych zupełnie niedostępnych. Wrażliwość pozwala się wzruszać, smucić, zachwycać, współodczuwać… Z niej też rodzi się poezja, muzyka i wiele innych sztuk będących formą wypowiedzenia się ludzkiego ducha.
Kiedy tak patrzę na to, co mnie otacza widzę, że można by pisać niemalże o wszystkim. Ludzie i obrazy zmieniają się jak w kalejdoskopie. Tylko czasu nie starcza, by przy każdej sprawie zatrzymać się na dłużej.
Dojadłem swój tort i spojrzałem na siedzących przy stole gości. Przyjaciele, znajomi i dopiero, co poznani ludzie. Wszyscy o czymś gwarzyli. Popatrzyłem na Aleksego. Siedząc po drugiej stronie stołu był cały w skowronkach. Ciekawe, jakie to uczucie, kiedy się ma 25 lat kapłaństwa? – Zapytałem sam siebie. Pewnie normalne, bo przecież niewiele się zmienia. Co najwyżej czas dorzuca trochę więcej przeżytych lat, kilka kolejnych wspomnień, albo otwartych ran… No cóż, jednak póki co, trzeba chwytać to, co życie przynosi. Tak, jak przyniosło nam pomysł na wycięcie lipy. Ale o tym następnym razem.
~lektur
Ale ten tekst jest „lekki”…Może tak ciąg dalszy? :) W dzisiejszych czasach tak potrzeba lekkości i normalności. Mam skojarzenia ze swoimi najlepszymi życiowymi lekturami.
Tomasz
Ciąg dalszy w następnej odsłonie :)
~MM
No i co ta biedna lipa zawiniła, że trzeba ja było wykończyć???
Tomasz
Jak jej nie wytniemy, to zwali nam się na dach. Trudna sprawa.
~MM
Hmm, trudna… a może przesunąć klasztor czy gdzie tam Ojciec mieszka ;) No cóż, szkoda drzewka, ale Ojców byłoby bardziej szkoda :)
Tomasz
Mieliśmy trochę tudności z załatwieniem pozwolenia na wycięcie drzewa, ale udało się je załatwić. Rzeczywiście szkoda go. Jednak rosnąc w tym miejscu staje się niebezpieczne dla otoczenia.
~Biedronka
Jednego nie mogę zrozumieć, jak śliwa może ścinać lipę, to dwa przepiękne drzewa -tylko inne gatunkowo…Tak, ale przyzna ojciec, że oba piękne, bo stworzone na chwałę Pana!!! Dlaczego zatem, jak jedno z nich podrośnie, to przeszkadza drugiemu, miast schować się pod zadaszeniem i cieniem drugiego, miast pielęgnować się wzajemnie, wypatrywać słońca na niebie, te zwalczają się wzajemnie, a silniejszy wyrywa słabsze ogniwo życia nawet z korzeniami…Dlaczego? …
Tomasz
Pewnie takie są prawa przyrody. Niekiedy bardziej okrutne, niż te ludzkie. A Śliwa…? Śliwa jest mnichem, jak ja :)
~laudem
Masz rację… czasu brakuje… i dość trudno wybrać to, co ważne czy warte zanotowania… nawet we własnej pamięci…a po jakimś czasie budzi się żal, że… brakuje wspomnień, że jednak warto było coś zachować….czekam na kolejny „odcinek” :)
~ak
Jeżeli Pan Bóg dał bratu dar ubierania myśli w słowa to ..do dzieła :)Z ciekawości zapytam – co ksiądz woli – mówić czy pisać ?:)
~Tomasz
Sam nie wiem… Przed jednym i drugim jakoś nie drżę. W każdym razie zdecydowanie więcej mówię, niż piszę. Taka praca… :)
~bardziej.wordpress.com
Krótka chęć bycia na Twoim miejscu, znaczy jedzenie ciasta z kremem, a wcześniej być może obiadu, z gawędzącymi sobie ludźmi. I jeszcze duży klasztorny reflektarz. Zawsze mi się podobał.Co do lat kapłaństwa-osobiście lubię się przyglądać jednemu, którego kapłaństwo jest dokładnie w moim wieku, a nawet kilka miesięcy starsze.Ciekawe wnioski zawsze się nasuwają z przyglądania się i z rozmów…
~Tomasz
Ciasta były naprawdę dobre, obiad zresztą też. Lubię obserwować ludzi. Przyglądać się nim, słuchać tego, co mówią. Później rzeczywiście rodzą się refleksje. Czasem takie, które można ubrać w słowa.
~Nobody
Zgadza się – można pisać o wszystkim, jeśli ma się taki dar, bo tematów w życiu każdego człowieka nie brakuje. Pytanie tylko: czy zawsze jest sens? Tzn. sens sam w sobie na pewno jest. Ale czy warto całe swoje życie poświęcać na pisanie o tym, co dookoła, zamiast po prostu żyć? Nie lepiej być aktywnym działaczem niż tylko obserwatorem? W końcu każdy z nas ma tylko jedno życie, które chyba warto dobrze wykorzystać, nie tylko przyglądając się z boku innym… Choć z pewnością życie i hostorie innych ludzi są naprawdę ciekawe i nieraz pasjonujące.A co do przybywających lat kapłaństwa, zabrakło mi wśród tego wymieniania „kilka kolejnych kilogramów”. ;) Czekałam i czekałam, i się nie doczekałam. :P A przecież i one przybywają wraz z kolejnymi latami. :)Serdecznie pozdrawiam! :))
~bardziej
Że aż skomentuję, ponieważ nie jeden raz się zastanawiałam nad tym.Ale pisanie ma dwa sensy.Jeden dla siebie. Kiedy może przyjść moment zniechęcenia, negacji wszystkiego, wręcz taki, że minione życie wydawało się tylko udawaniem. I wtedy czytasz. I wtedy wiesz, że teraz co odczuwasz to są emocje mijającego życia.Drugi sens-ludzie, którzy nie żyją, bo się boją. Poczytają, poczytają i…zaczną żyć.
~Nobody
Oby tak właśnie było – że ludzie, którzy nie żyją, zaczną żyć! Byleby nie było odwrotnie – że ludzie, czytając o prawdziwym życiu, wygodnie się rozsiądą w fotelach i nadal będą tylko czytać, zafascynowani cudzym życiem…
~Tomasz
Co dopisarstwa, to odsyłam was do postu 'o apostołowaniu i pisarstwie’. Wszystko zależy od tego po co i dla kogo się pisze.
~Nobody
Zgadza się. :)