ius et lex

– Proszę się przedstawić.
– Nazywam się…
– Czy świadek jest świadomy, że za składanie fałszywych zeznań grozi mu kara pozbawienia wolności do lat trzech?
– Tak, jestem…

Ciekawe jak długo jeszcze to potrwa? – Pomyślałem. Sprawa ciągnie się już dobrych kilka miesięcy i nic nie wróży jej szybkiego zakończenia. Przyjeżdżamy na kolejne rozprawy i wciąż to samo. Policja kogoś nie doprowadziła, ktoś inny się nie stawił, osoba kluczowa w ciągnącym się postępowaniu mataczy…

– Czy świadek potwierdza prawdziwość wcześniej składanych zeznań? – Ciągnął beznamiętnym głosem sędzia.
– Tak, potwierdzam.
– Proszę zaprotokołować: Ja potwierdzam prawdziwość składanych przeze mnie zeznań…

Ławki na Sali rozpraw były okropnie niewygodne. Po kilkudziesięciu minutach siedzenia poczułem jak z powrotem zaczyna mnie łamać w kręgosłupie. Rozejrzałem się wokół. Nie tylko ja miałem już dosyć. Ktoś czytał gazetę, inni bez przerwy wiercili się na swoich miejscach, a obrońcy z urzędu ziewając przeglądali jakieś papiery. Nawet siedzący przede mną oskarżeni z wyraźnym już znudzeniem reagowali na to, co się wokół nich działo. Tylko pani prokurator, sędzia i przesłuchiwany przez niego świadek zdawali się być zaangażowani w przebieg rozprawy.
Wyciągnąłem przed siebie nogi, żeby, choć trochę rozprostować kości. Zakończenia sprawy pewnie dziś się nie doczekamy. Tak więc wyroku też póki co nie będzie. Trudno. Chociaż, pewnie dla wielu już samo siedzenie na sali rozpraw w drewnianych i niewygodnych ławkach i w niepokoju oczekiwanie na wyrok sądu będzie niemalże najwyższym wymiarem kary…