czekanie na…

Najbardziej lubię Adwent. Bo to czas oczekiwania.
Tak patrzę na siebie i widzę, że w życiu nieustannie na coś czekam… Sporo tego. Ciągle rodzą się nowe pragnienia, pojawiają się nowe nadzieje… Spełnienie jednego powoduje oczekiwanie na następne. Przypomina mi się jak kiedyś czekałem na miłość, na listonosza, co przynosił mi słowa pachnące jaśminem, na odwagę, decyzje… Później, po latach, na pierwsze rozstanie i ostatni powrót… Nieustannie w drodze, niecierpliwie oczekując co kryje się za zakrętem, co życie z sobą przyniesie.
Adwent znów chce mnie zatrzymać.
Przecież tylko w cierpliwości i milczeniu dokonują się rzeczy wielkie…