penitentia
Dziś niemalże wszystko dzieje się pod znakiem miłosierdzia. Pewnie dlatego, że przyszedł czas zaplanowanych spowiedzi. Jestem penitencjarzem w dwóch wspólnotach zakonnych. Mniszek w naszym miasteczku i mnichów w pobliskim. Gwarząc z siostrą Józefą, od kilku lat przykutą do łóżka z powodu choroby staruszką, dowiedziałem się, że sałata najlepiej rośnie kiedy jest posadzona między marchewką. Myślę sobie, że ta mądrość zza klasztornej furty wypływa z wielu wieków doświadczeń. Zresztą, nie tylko ta agrarna, ale również wiele innych. Życie jednak pokazuje, że często wcale nie chcę jej słuchać. A szkoda, może wtedy wiele spraw toczyło by się inaczej?
Wczoraj pojechałem do naszej terapeutycznej „filiałki”, żeby wyczyścić zawalone liśćmi rynny. Kiedy wdrapałem się na dach ogarnęło mnie przerażenie. Rynny były zarośnięte trawą. Ten dom mamy dopiero od niedawna. Poprzedni właściciele jednak chyba niezbyt dobrze o niego dbali, skoro pozwolili rosnąć trawie na dachu. Czyszczenie rynien zajęło mi przeszło pół dnia. Na początku okazało się, że będzie problem z asekuracją. Dach wydał mi się jakiś taki dziwny, miał okna tylko z jednej strony i żadnych kominów, na których można by założyć stanowisko. Podpiąłem więc linę do jednego ze stempli podtrzymujących dach i wypuściłem ją przez niewielkie okno. Przewinąłem się na drugą stronę i w spokoju plewiłem zarośnięte rynny. Kiedy doszedłem do narożnika domu chłopaki zawołali mnie na obiad. Chcąc wstać podciągnąłem linę w przyrządzie i zamierzałem przesunąć blockera, gdy w tym momencie lina przewinęła się przez krawędź i poczułem ogromniasty luz. Straciłem równowagę i zwaliłem się w dół. Zdążyłem tylko pomyśleć, że zaraz rozkwaszę sobie głowę o betonowe ogrodzenie sąsiada. Na szczęście w porę zadziałał węzeł bezpieczeństwa i ciężko dysząc zawisłem na linie dwa metry poniżej krawędzi dachu.
Uff! W telewizji mówią, że dziewięć na dziesięć wypadków zdarza się w domu. I pewnie coś w tym jest.
~marzenia do spełnieniahttp://przejaz-kolejowy.blog.onet.pl/
….och jak dobrze że nic się złego nie stało …szczęście …Opatrzność …. Czasem w natłoku …słów, zawsze ich jakoś zbyt dużo…, uda się usłyszeć ważne..np. to „od początku”
Tomasz
tak jest; od początku…
~stokrotka
Grunt, że nic złego się nie stało…, a o wypadek w domu z pewnością nietrudno. Trzeba mieć oczy szeroko otwarte i logicznie myśleć…., choć i to nie gwarantuje bezpieczeństwa.
Tomasz
Niedawno uzupelnialem zapas oleju w glowie. Widocznie za malo :)
~Margarithes
pewnie Twój anioł wylegiwał się na słońcu i zasnął :) ale w porę się ocknął, tak to z nimi jest :):)dobrego
Tomasz
Bardzo być może. Byla piękna pogoda, w sam raz na leżakowanie w cieniu. Pewnie odpoczywal mimo wszystko zerkając jednym okiem w moją stronę. Chyba bardziej troszczy się o mnie, niż ja o siebie :)Miłego!
~trzy_kropki
Cierpnę jak to czytam. Uważaj na siebie!
Tomasz
:)
~Adam
Och, coś dużo tych mnichow w okolicy i jak na tak szacowną osobę jak Ty to dosyć pracowity jesteś..
Tomasz
szacowną?
~Krysia Dwa
Zbyt mało przywiązujemy wagę do tej mądrości życiowej kształtującej sia latami, wiekami nawet jak ta o najlepszym wzroście sałaty. Zachłystujemy się nowinkami telewizyjnymi, wąpliwymi wynalazkami, sensacjami….Odwracamy się od starszych pokoleń, nie w smak nam ich gderanie, nazywamy je bez wartości, bez sensu, bez celu….A to są przecież te korzenie które twardo osadzają nas w rzeczywistości….Warto czasmai zamiast książek, filmów, gazet uiąśc ze starszym człowiekiiem i posłuchać….Ostanio udało mie się naklonic do zwierzeń osiemdziesięciopięciolatka ..Pełna zyciowej mądrości opowieść o wojennych perypetiach Pełna wiary i ufności w plany Tego który czuwa i chroni. Byłam zafascynowana…Każdy człowiek ma w sobie taką mądrośc, która nabiera smaku i aromatu pod koniec zycia… To dobrze że się nic nie stało groźnego na tym dachu…A Anioł Stróż nigdy nie śpi, po prostu nie ufa człowiekowi że się bez niego obejdzie, zna jego ciagoty do samostanowienia….O.Pio zatrudniał swojego bez ustanku, może my za mało wierzymy w możliwości swojego?
~Tomasz
Czasami właśnie się o takich ludzi ocieram. Jednak widzę, że nie zawsze ich słucham, albo słucham, ale tak z przymrużeniem oka.A Anioł? Anioł mam nadzieję, że wie ci robi. :)
~anika28
a ja żyłam w przeświadczeniu, że jak człowiek leci w dół, jego umysł przypomina czarną masę, której żadna myśl nie jest w stanie przebić ;) a. ps. czyżby Twój Anioł Stróż się na sekundę zapatrzył w niebo? :)))))))
~Tomasz
A jednak w jednej chwili pojawiła mi się w głowie masa myśli. A Anioł…? Usnął pewnie gdzieś pod drzewem. Piękną mieliśmy wtedy pogodę.
~Biedronka.
Przestań łazęgować po dachach ! Ojcze, to nie góry…Boże mój, co w tym zakonie za pracę oferują mnichom-alpinistom! A trawa nie miała gdzie rosnąć tylko w rynnach? Jej miejsce jest na łące, tak się przynajmniej zdaje biedronce…! Poczytam zatem jeszcze Konopnicka przed snem” Co słonko widziało”! A widać widziało niejedno.Mnich na dachu,za zwisającej linie, egh!
~Biedronka.
Jakiś leniwy i marzyciel ten Ojca Anioł Stróż! Wie, że Ojciec pracowity…dlatego ukradł nawet marzenia, nadal skubany jest, ale bardzo go lubię! Wyrywam jego skrzydła, kto wie, może też wzlecę do słońca, jak przysłowiowy Ikar, ale nie spalając skrzydeł w bliskości tego bloga przy takim anielsko łobuzerskim aniele.Ma charakter ten łobuz ze skrzydłami! Anioły nie mają duszy, to prawda! Dlatego są takie nieludzko anielskie:D Ale mają złote serce :D