korzenie
Pojawiły się pierwsze oznaki zimy. Zrobiło się naprawdę zimno i padał deszcz ze śniegiem. Czapkę z daszkiem zmieniłem więc na inną, cieplejszą. Taką, w której uszy nie marzną.
Dziś, po raz pierwszy od przeszło tygodnia spałem we własnym łóżku. Krótko, ale intensywnie. I dobrze mi było jak nigdy.
Na ostatnich zajęciach w hostelu uświadomiłem sobie, że tęsknię za domem. Za spokojem, klasztorem, cichą przestrzenią mojej celi, wspólnotą, – z którą dobrze jest być nie tylko na zdjęciach (sic!).
Kurde, chyba naprawdę zapuściłem tu korzenie.