powracające wspomnienia…
Czułem jak wiatr przez ubranie przenika mi do skóry. Jego silne podmuchy smagały moje nogi, głowę, ramiona… Zaciągnąłem na twarz kaptur i szczelniej owinąłem się szalikiem. Spojrzałem na ręce. Były już sine… a przecież staliśmy zaledwie kilka minut. Buran. Tak naprawdę chyba nikt nie potrafi oprzeć się jego sile. Gwałtowny i porywisty niczym huragan owiewa wszystko, co staje mu na drodze. Ci, którzy przeżyli dramat Kazachstanu dobrze go znali. Ciągle opowiadali jak żywcem zamrażał zwierzęta, bydło, nawet ludzi… Wychodząc w step można było już nie wrócić. Pamiętam, że kiedy tak słuchałem tych opowieści i patrzyłem na ludzi, których spotykałem, i z którymi rozmawiałem, na ich życie, na doświadczenie, na drogę, którą przeszli, nie mogłem uwierzyć, że to wszystko prawda. Czasami wydawało mi się, że to świat wokół mnie jest zwariowany, albo że ja jestem z innej bajki.
Mogiła była bardzo skromna. Usypany z ziemi niewielki kopczyk, prosty sosnowy krzyż, trochę świerzych kwiatów i tabliczka: imię, nazwisko, przeżyte lata… Było mi przykro, że nie mogłem przyjechać na pogrzeb, ale tak bywa, kiedy próbujesz się zatroszczyć o wszystko i o wszystkich. W efekcie jesteś trochę tu, trochę tam. Ochrzcisz dzieciaka, wyspowiadasz kilka osób, czasem kogoś przed śmiercią namaścisz, a czasem… po prostu nie zdążysz.
Leonid zmarł kilka dni wcześniej. Miał wtedy 46 lat i wystarczająco dużo siły by spróbować zmienic swoje życie i świat. Niestety, nie zdążył. Sporo pił. Podczas jednej z pijackich imprez doszło do kłótni, potem przepychanki aż w końcu oberwał cegłą w głowę. Jakimś cudem udało mu się uciec i resztkami sił dowlec się do domu. Potem żył jeszcze tylko przez godzinę.
Teraz staliśmy na cmentarzu w środku stepu, pochyleni nad jego grobem. Ściskając w skostniałych z zimna palcach paciorki różańca odmawialiśmy modlitwę. Bronisława miała w oczach łzy.
Zdrowaś Mario, łaski pełna, Pan z Tobą…
Wieczny odpoczynek racz mu dać, Panie…
Wiatr jednak zagłuszał nasze słowa…
piotrkuri@poczta.onet.pl
Ta kto bywa, że czasem człowiek nie zdąży zacząć zmieniać swojego życia.. a często bywa też, że bezpośrednią przyczyną jest właśnie picie. Żal mi takich ludzi szczególnie, bo nie mają do końca świadomości, co się z nimi dzieje tak naprawdę, a gdy do nich w końcu to dociera, jest za późno. Pozostaje się za nich modlić, a tym, którzy jeszcze żyją i mają ten problem trzeba spróbować pomóc.. (monkbirds)
~Biedronka.
Tomaszu, Ty masz wrażliwe serce! Wschód mnie przeraża wielkością stepów, miejsc dzikich, niezrozumiałej obcej kultury, ale utula także spojrzeniem na to życie… takim spojrzeniem Tomasza mnicha, zabłąkanego wśród mrozów dnia wędrowca.Otulającego spojrzeniem ostatnie chwile tego umierającego człowieka.To właśnie Ojciec utrwalił je na stronach internetowej kartki.Dzięki temu i ja tam byłam…ta chwila trwa więc tak długo jak długo będą przystawali inni wędrowcy by odczytać to spojrzenie…ten człowiek żyje więc jeszcze tę krótką chwile w świadomości tego kto ją czyta…