poczytaj mi…

Po kilku, a może nawet po kilkunastu miesiącach przerwy postanowiłem wrócić do moich ulubionych książek. Po przyjeździe z urlopu, odczuwając potrzebę duchowej lektury, całkiem bez namysłu, spontanicznie, przeleciałem wzrokiem po grzbietach książek stojących na regałach w mojej celi i wziąłem do ręki jedną z nich…
Minione miesiące zupełnie wyautowały mnie z czytania tego, co dawało mi wytchnienie. Zaabsorbowany myślami o pracy, szkoleniach i Bóg jeden wie czym jeszcze, trochę z konieczności, a trochę z obowiązku pochłonięty byłem studiowaniem fachowej literatury psychologicznej. Teraz czuję, że przyszło zmęczenie. Moja głowa chyba uodporniła się na przyjmowanie naukowych pakietów wiedzy. Wiem, że to jeszcze nie koniec przedzierania się przez świat ludzkich ran, cierpień i lęków, jednak coraz intensywniej zaczynam odczuwać potrzebę duchowego wytchnienia. Poza tym mam na półkach trochę literatury, której jeszcze nawet nie liznąłem. A więc, do dzieła!

Możesz również polubić

13 komentarzy

  1. ~Wordtypeus

    … ciepłe pozdrowienia przesyłam :) … Dorywcza praca przez internet, która wspomoże domowy budżet lub będzie miłym dodatkiem do kieszonkowego. Zarób własne pieniądze. Zapraszam… wordtypeus.blog.onet.pl/

  2. ~MM

    Mnie nauka też wyautowała na jakiś czas, każda książka inna niż podręcznik, wydawała mi się marnowaniem czasu. I kurczę z “normalnymi” książkami jestem do tyłu. Mógłby Ojciec coś swojego ulubionego polecić? Serio pytam, coś bym sobie poczytała :)

    1. Tomasz

      Zależy co Cię interesuje. Kilka dni temu skończyłem “Pamiętnik wiejskiego proboszcza” Bernanosa, a teraz czytam “Dzieci Arbatu” Rybakowa. Dobrej literatury jest sporo :)

      1. ~MM

        Dzięki, dzięki :) Co prawda też mam trochę pozycji nie ruszonych, ale jak ktoś coś poleca, to prędzej się mobilizuję :) Już pytałam o “Pamiętnik”, ale nie mają tego w mojej bibliotece. Jest “Pod słońcem szatana” tego autora, tytuł już mi się podoba i pewnie spróbuję. No właśnie najgorzej z tym “co mnie interesuje”. Trudno określić. To co ciekawe bez względu na dziedzinę, chociaż to żaden konkret. Od Harrego Pottera i Władcę Pierścieni (zawsze lubiłam różne magiczne tematy), przez np. “Krótką historię filozofii”, “Wyznania” św.Augustyna, do budowy samochodu, katalogów samolotów, meteorologii dla każdego… czyli groch z kapustą :) No i jak np. nie znoszę opowiadań, to kiedyś “połknęłam” opowiadania bieszczadzkich goprowców “Wołanie z Połonin”. Samo życie. Czasem tragicznie, czasem śmiesznie. Np. w jakiejś odciętej od świata wiosce, starszego człowieka ugryzła żmija. Goprowcy przyszli na ratunek, kazali zdjąć buty i skarpetki, no i okazało się, że człowiek chyba dość długo nie mył nóg. Zapytali go, czego te nogi tak mu nieładnie pachną, a on odpowiedział, że jak z d… wychodzą to i śmierdzą ;) A aktualnie biorę się za “Bieszczadzkie Judaica”. I gdzie tu sens? Pozdrawiam :) No i oczywiście czasem, jakiś ciekawy tytuł mógłby Ojciec na blogu podrzucić :)

        1. Tomasz

          Fantastyką interesowałem się w młodości, tyle że naukową. Pamiętam, że nawet napisałem krótkie frantastyczne opowiadanie :) Pozostało mi jednak zainteresowanie szeroko pojętą beletrystyką. Stone, Kundera, Eco, Remarque, Kazantzakis, a ostatnio Perez-Reverte, no i oczywiście literatura rosyjska, którą mogę swobodnie czytać w oryginale. Dobre książki nnie są złe!

  3. ~creedka

    spokojnie, nadchodzace dlugie jesienne wieczory, beda jak najbardziej sprzyjaly czytaniu… w

    1. Tomasz

      No tak, rzeczywiście sprzyjają! Tyle, że nie zawsze są wolne :)

  4. ~aga

    czasem warto się zmęczyć choćby po to żeby inni pomyśleli o nas – myśliciele. Pozdrawiam znowu zaczęłam czytać bloga po długiej przerwie :)

    1. Tomasz

      Niekiedy chętnie bym myślenie wyłączył :) Szkoda tylko, że się nie da…

  5. ~nats

    przyjemnie tak jesienią uściąść z kubkiem gorącej herbaty nad książką :) teraz czytam książkę ks.Macieja Bały “I nadziwić się nie mogę…” :) w katolu uczy mnie jego następca. dokładnie te same inicjały Ks.M.B. :P hahaha, nawet te same uczelnie kończyli i wykładają na tym samym uniwersytecie w Wawie :P ehh, ci dr filozofii!!! pozdrawiam :)

    1. Tomasz

      Na filozofii zwykle traci się rozum :) Dlatego, kiedy przychodziła sesja zawsze uciekałem do literatury lżejszej i przyjemniejszej :)

      1. ~nats

        ja na razie bardzo lubię taką literaturę xD może dlatego, że jest miłym oderwaniem od 10godzin tygodniowo języka ojczystego, i 8godzin matematyki. a lektury filozoficzne i dobre religijne wyciszają mnie i dają wytchnienie po ciążkim dniu. :D kubek kawy albo herbaty, ostatnie westchnienie i dzień naprawdę pięknie przemija. a te jesienne dni skłaniają do refleksji od których nieraz w słoneczny dzień uciekałam (choć wtedy podejmowałam inne równie interesujące i potrzebne refleksje ). Pozdrawiam!

  6. ~Kłosu

    Dobre książki zawsze były wytchnieniem dla duszy.Życzę jak najwięcej takich chwil, kiedy można dać jej odpocząc :)

Skomentuj ~MM Anuluj

Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.