bezpieczeństwo czy wolność?
Wybiegając w pośpiechu do przychodni zdrowia na umówioną wizytę u doktora Sullivana zabrałem ze sobą kilka leżących na parapecie gazet. To na wypadek gdybym musiał czekać w kolejce. Pogoda już mocno jesienna, więc i pewnie tłumy poprzeziębianych, jak ja cherlawców, będą oblegać gabinet lekarski. I prawie się nie pomyliłem. Na korytarzu przed pokojem Sullivana spora grupa pacjentów oczekiwała na jego przyjście.
– Jak dobrze, że pod ręką mam gazety! – Pomyślałem. – Stanie w kolejce nie będzie się dłużyć. Książki, ciekawe artykuły zawsze były dobrą bronią na zabicie czasu.
Określiłem swoje miejsce w kolejce, powiesiłem kurtkę na wieszaku i usiadłem wygodnie na postawionej przed gabinetem ławce.
Czytałem o tym, że ceną, jaką przychodzi współczesnemu człowiekowi płacić za wolność jest samotność. O ile dawne praktykowanie rytuałów inicjacyjnych włączających osobę do danej społeczności dawało jej poczucie tożsamości i gwarancję bezpieczeństwa, o tyle dzisiejszy ich brak mocno wpływa u ludzi na doświadczenie wyobcowania, bezsensu życia i osamotnienia. Poprzez rytuały inicjacyjne człowiek wtapia się we wspólnotę stając się jej częścią, natomiast bez nich nie należy nigdzie. Co prawda nie ma żadnych zobowiązań, sam dokonuje wyborów, ale jednocześnie sam też musi mierzyć się z tym, co go spotyka.
Zdaniem autora ma to również swoje dobre strony. Skoro, jako człowiek nie czuję się przyporządkowany do żadnej społeczności, to mogę robić wszystko, na co mam ochotę. Nie jestem ani muzułmaninem, ani chrześcijaninem, ani buddystą – jestem wolny!
Jaka jest więc recepta na przeżywanie człowieczeństwa w poczuciu własnej tożsamości, bezpieczeństwa i wolności zarazem?
Pomyślałem o swoich inicjacjach. Identyfikuję się z chrześcijaństwem, z katolicyzmem. Co więcej! Jestem prezbiterem Kościoła, mnichem, członkiem wspólnoty zakonnej, której ślubowałem wierność. Obowiązują mnie przykazania, normy, zasady, śluby… Być może wszystko to wytycza dość wąski korytarz, w którym trzeba się zmieścić, nie mniej jednak daje poczucie realnej wolności!
Z zamyślenia wyrwała mnie powracająca jak bumerang świadomość choroby i tego, że właśnie nadszedł czas na moją kolejkę. Schowałem gazety do torby i wszedłem do gabinetu. Doktor zbadał mnie, posłuchał szemrania w oskrzelach, po czym przepisał jakieś medykamenty.
– Niech ojciec posiedzi kilka dni w domu. To jeszcze nie grypa, ale trzeba dmuchać na zimne.
Podziękowałem i uśmiechając się podałem rękę na pożegnanie.
Wychodząc z przychodni pomyślałem:
– Poczucie bezpieczeństwa za utratę wolności, czy pełnia swobody z alienacją i zagubieniem? Egh! Czy niemalże zawsze coś musi być za coś?
~KK
No, niestety. Tak własnie jest. Czasami wolnośc = przymusowej alienacji i wtedy mamy samotnośc na bank. Odczuwam to na własnej skórze. Nie mam giętkiego kręgosłupa, więc nie poddaję się zupełnie modom, opinii koleżanek w pracy, czasem ogólnie przyjętym trendm. Bo dostałam od Boga te flaki, co je mam w głowie i ich używam. Spora część ludzi nie używa, dlatego wystarczy im to, co wyprodukuje jakaś społeczność i poda na tacy. Myślenie prowadzi często do niezgody na wiele spraw, a to zwiększa dodatkowo poczucie tej cholernej wolności, która bywa przykrą niewolą samotności.
~Asiaisia
Człowiek rozumny, musi ciągle dokonywać wyborów i tych dużych, ważnych i tych małych, mniej istotnych. Dziś rano usłyszałam relację z wczorajszego dnia. Oto ona: człowiek, który walczył o wolność w latach 80tych, korzysta z tej wolności po internowaniu ( założył własną f-rę), zwołał pracowników (zaufanych) przed wyborami do rady pracowniczej i wskazał ( nakazał ) osoby na które należy głosować. Ręce opadają….Można stracić wiarę w człowieka… Wybór zawsze dokonuje się w sercu człowieka a nie w umyśle, takie są moje przemyślenia.
~KK
I czemu Ty sie dziwisz, Asiuisiu? Czego się spodziewałaś i po kim?
~Asiaisia
Pytasz, czemu się dziwie? Nie jestem psychologiem, więc nie zrozumię ludzkich zachowań, co powoduje że człowiek walczący kiedyś czynnie o wolność, w pełnym tego słowa znaczeniu, dziś próbuje zniewolić drogiego człowieka…Jedyną przyczyną którą dostrzegam, to oddalenie się od Boga…bo przecież Bóg uczynił człowieka wolnym.
~KK
Bo wszystko jest względne. Asiuisiu. Także ta walka o wolnośc z lat 80-tych. Teraz mamy „wolnośc”, to znaczy zamerykanizowanie życia, boom na homoseksualizm, niezdrowe jedzenie, zatrute środowisko, chamstwo, agresję, brak zainteresowań, wtórny i funkcjonalny analfabetyzm, pustotę, rozchwianie norm moralnych, bandytyzm w biały dzień… długo by mozna wyliczać.
~Asiaisia
Ty KK mówisz o „wolności ” w cudzysłowiu czyli o zniewoleniu człowieka, ja zaś o prawdziwej wolności z poszanowaniem godności człowieka.
~KK
Obie wiemy, o czym mówimy, lecz gdzie ta prawdziwa wolność – własnie z poszanowaniem godności – wszystkiego, co żyje?
~Asiaisia
Może w nas KK; w Tobie i we mnie :)
~KK
Pewnie w nas, Asiuisiu :) Tylko, że mnie tak strasznie boli, kiedy widzę coś odwrotnego, tak strasznie boli… Czasem myśl, że to już mój krzyż życiowy, cierpieć z powodu niemożności zmiany świata na lepsze. Staruszki ledwo stojące w autobusach i rozwaleni na siedzeniach młodzi ludzie z bezczelnymi minami, dręczone i bezdomne zwierzęta, dzieci głodujące tam, gdzie za płotem wyrzuca się nadmiar jedzenia… Najbardziej boli ten brak zrozumienia dla czyjegoś cierpienia, brak współczucia….
~Biedronka.
Jeśli wolność prawdziwa to nic nie stoi na przeszkodzie w wzrastaniu wartości obranych na drodze swojego życia, to także bezpieczeństwo,nakładam kaftan bezpieczeństwa nawet jak innym wydaje się on kaftanem szaleństwa w pomarańczowym kolorze. Mając Boga w sercu człowiek nie czuje się obco, nawet będąc wyalienowany w społeczeństwie.Przecież to jasne i klarowne jest, nie ma coś za coś…wtedy czując tę wolność i oddech Boży to „coś za coś” co staje na drodze myślenia ludzkiego staje się nie tak bardzo ważne. Kolejny piękny post;)))- zjadłam go dopiero dzisiaj, bo wczoraj położyłam się wcześniej, ta angina to jednak paskudny wirus który trzeba wyleżeć, może więc przychodnia…? Jeszcze się zastanowię…ale zawsze uśmiech w tej kolejce po jeszcze…w szkole jest moja przychodnia i lekarstwa…
~Biedronka.
Gra w radio, znowu mam odpowiedź…Biała ArmiaTo Twoja flaga, nasz młody przyjacielu.Nie musisz kochać jej bastOou, nie.To Twoja armia i życie w ciągłym bieguNigdy nie będziesz już sam.Możesz wreszcie zachłysnąć się powietrzemI unieść do góry jak ptak.Chee, chej.Możesz wreszcie zabłądzić w wielkim mieście,Urodziłeś się by służyć tam.Właśnie nadszedł ten czas.Chooo, to jest właśnie ten czas.Jesteś sterem, białym żołnierzemNosisz spodnie, więc walcz.Jesteś żaglem, szalonym wiatremTwoja siła to skarb.Bóg jest z nami,jego prawda jak tarcza Cię ocali.Czekałeś na ten dzień tyle lat.Ruszaj z nami, z wątłymi marzeniamiZ ufnością, którą jeszcze masz.Właśnie nadszedł Twój czasChooo, to jest właśnie ten czas.Jesteś sterem, białym żołnierzemNosisz spodnie, więc walcz.Jesteś żaglem, szalonym wiatremTwoja siła to skarb.Jesteś sterem, białym żołnierzemNosisz spodnie, więc walcz.Jesteś żaglem, szalonym wiatremTwoja siła to skarb.Jesteś sterem, białym żołnierzemNosisz spodnie, więc walcz.Jesteś żaglem, szalonym wiatremTwoja siła to skarb.Jesteś sterem, białym żołnierzemNosisz spodnie, więc walcz.Jesteś żaglem, szalonym wiatremTwoja siła to skarb.Jesteś sterem, białym żołnierzemNosisz spodnie, więc walcz. [Jesteś żaglem, w który wieje, zawsze gonisz prawdy]Jesteś żaglem, szalonym wiatrem [Jesteś sterem przyjacielu]Twoja siła to skarb.
~Biedronka.
Kocham ten żółty kolor paska ukazujący się raz po raz a może zawsze na blogu tej szarości życia…to jak biała armia …aniołów …
~Margo
kiedy w nocy przeczytałam Twój post, tchnęło mnie i napisałam wiersz, masz u mnie. Powinnam Ci go dedykować, kiedyś o tym rozmawialiśmy, wybrałam bezpieczeństwo a cały czas zmagam się z alienacją.życie.zdrówka
~christina
Trzeba ciągle wybierać…Dobrze wybierać…Już Aniołowie zapragnęli innej wolności niż tej przy boku Boga…teraz tą swoją wolnością kuszą i kusić będą po koniec świata…Być wolnym to co? Robić wszystko dla własnego szczęście , korzyści, majątku , sławy, prestiżu? Już tacy wielcy byli (są) którzy dla swojej wolności poświęcali całe narody….Moja wolnośc nie może krzywdzić drugiego, musi mieć granice, musi się określić w czymś/Kimś….Wybrać zło łatwiej, prościej ..a jednak serca to nigdy nie wypełni prawdziwym szcześciem ani radością….Zawsze będzie za mało, za licho, za smutno…Wybrać dobro – trudniej – to ten korytarz o którym Bracie mówisz…Wcale nie jest on taki pusty jak się wydaje ..może tylko za mało się o tym mówi, pokazuje……Media wolą nagłaśniać inne bardziej chwytliwe sprawy….jak te o wolności która do niczego nie prowadzi…lub prowadzi ku mety za którą przepasć…
~Biegnąca
No właśnie, co to jest wolność? Czy wolność to tylko fakt nie związania z drugim człowiekiem, czy wspólnotą? Czy w samotności jest się najbardziej wolnym?Czy ja będąc samotna jestem bardziej wolna od moich koleżanek mężatek?Myślę, że wolność nie polega na samotności i spełnianiu swoich zachcianek.Wolność to możliwość dokonywania wyboru. Spełnianie zachcianek to w sumie zniewolenie przez własny egoizm. Myślę, że wolnym można czuć się i w małżeństwie i w zakonie.Bo poświęcając czas innym ludziom, wcale nie musimy czuć się zniewoleni o ile robimy to z sercem.
~Biedronka.
Biegnąca wolność to wybór dobra w każdych okolicznościach życia nawet za cenę utraty własnego życia tu na ziemi…wolność to życie wieczne darowane…nie kupione za ….pieniądz tak naprawdę nie ma wartości…jeśli zniewala tę wolność prawdziwą.
~...
…wolności po śladach przykazań szukam…i znajduję …bezpieczeństwo…!
~Biedronka.
„Niewola to praca bez światła wiecznego, bez poezji, bez religii.” Simone Weil „Czasami motyl przyfruwa, by usiąść na otwartej dłoni, ale jeśli ją zamkniesz, motyl – i jego wybór, by tam być – znikną.” Barbara Hambly
~Biedronka.
Nie mogę oderwać oczu od Ciebie…słucham Borisa G. i nie mogę oderwać tych oczu od obrazu tego czucia we mnie, zawsze słyszę twoje nuty , trwanie, życie…Mój Boże jaki jesteś piękny…to jak zmartwychwstanie życia we mnie ta piosenka wyśpiewana w chmurach cieni wokoło tego życia…dlaczego tego nie widzicie… to właśnie ta wolność wyboru, to jak oddech który prowadzi…jasnym korytarzem widzenia….idę Panie tam gdzie Ty prowadzisz zawsze pod prąd rzeki , bo tam wolność i światło wolności,bez odpadów, brudu, resztek, błota, zła które spływają zawsze w dół rzeki razem z prądem…iść ciągle iść w stronę słońca…to naprawdę porażający blask ale także blask przy którym nie można się oprzeć by nie iść dalej, śmierć nie przeraża wtedy na drodze, bo blask jest czuciem tej wolności w miłości, to jakoś wypływa z wnętrza człowieka nie można tego określić słowem ani zapisem tego czucia…to czucie spotyka się na drodze właśnie idąc pod prąd….wtedy nie czuje się lęku, samotności, chłodu, to jak tarcza która odbija ten chłód, ona się nie wdziera mimo, że boli namacalnie ale na zewnątrz tego czucia, ale w środku ogień rozpala…i to wewnętrzne czucie jest silniejsze…wtedy się śpiewa, krzyczy i raduje od wewnątrz, to jak eksplozja tego czucia…
~Biedronka.
Położyłam się na chwilę, by wyleżeć tę anginę w sobie…spojrzałam na ten ekran i słuchawki jak na lekarstwo, myśląc sobie, moja muzyka to Ty i znowu ta eksplozja muzyki, czucia…modlitwy, życia…. tak,życie jest piękne…to wolność i bezpieczeństwo w ramionach Pana…nawet jak mam temperaturę i złe samopoczucie, to jednak Pan utula piosenką…to wieczna nadzieja przepleciona miłością…tekst piosenki Twoja postać – Marek GrechutaWśród drzew schylonych o północywśród jasnych widów złego mrokucoś się przemienia w naszej mocyktoś się porusza z naszym krokiemkiedy tak idziesz w szumnej szaciea wiatr ją targa i rozwiewanie bój się , ty nie idziesz samachodzą wraz z tobą wszystkie drzewaziemia jak echo minionych dnigrające w borzea nasze cienie wśród martwych pólwieszają zorzedziwnie się srebrzysz aniele mójw tęczowym piórzenade mną góry wieżyce miastnade mnąbłękitne szerokie oknai jasne smugi od lampi twoja postać , jasna postaćtaką cię znamtaką cię znamMiła moja już późnochwieją się żółte mleczew doliny napływa gór cieńcichy odwieczerzjuż późno , już późnomiła moja , trudno z miłości się podnieśća jeszcze ciężej od złych nowingdy patrzą na nas ciemnymnowiemchłodniej , chłodniej , boisz sięNie ma się czego baćnie ma się czego baćto tylko księżyc idziesrebrnych chusty bracii tylko cicha trawatrawa wśród kamieniwiesz , ludzie , ludzie są dziećmi dużymibłękitne szerokie oknai jasne smugi od lampi twoja postać , jasna postaćtaką cię znamtaką cię znam
~Biedronka.
I jeszcze to , ciągle i ciągle wpadają w rękę i słowa… te słowa dawnych i dzisiejszych poetów, …Marek Grechuta – OjczyznaGdy pytasz mnie czym Ojczyzna jest odpowiem:czyś chociaż raz chodził po rynku w Krakowie,czyś widział Wawel, komnaty, krużganki,miejsca gdzie przeszłość dodaje Ci siłZ tej historii wielkiej, dumnej,z władzy mocnej i rozumnejczerpiesz dzisiaj wiarę, w kraju dobry loskróla dzwon, co kraj przenika,mowa, skargi, wzrok Stańczykaprzeszłość wielka wzniosła to Ojczyzna twato Ojczyzna twaJest jeszcze coś, co ten kraj różni od innychw uszach ci brzmi od najmłodszych lat dziecinnychwypełnia place, ulice i domyznajomy zgiełk – twoja mowa co lśni Pięknem wierszy Mickiewicza,powieściami Sienkiewiczaz tej mowy jak ze źródła czerpiesz siłę swąmądre bajki Krasickiego,poematy Słowackiegoprzeżyć twych bogactwo to Ojczyzna twato Ojczyzna twaI dzisiaj ty żyjesz w kraju tak bogatymhistorią swą, mową, sztuką te trzy kwiatytrzymasz w swych rękach jak schedę pokoleńmuszą wciąż kwitnąć by kraj dalej trwałBez historii, mowy, sztukiBez mądrości tej z naukinaród się zamieni w bezimienny krajdziś Ojczyzna jest w potrzebieczeka ciebie, wierzy w ciebietysiąc lat historii patrzy w serce tweMasz obronić co najlepszeby służyło Polsce jeszczeliczy na twą pomoc dziś Ojczyzna twadziś Ojczyzna twa
~Biedronka.
I jeszcze to , ciągle i ciągle wpadają w rękę i słowa… te słowa dawnych i dzisiejszych poetów, …Marek Grechuta – OjczyznaGdy pytasz mnie czym Ojczyzna jest odpowiem:czyś chociaż raz chodził po rynku w Krakowie,czyś widział Wawel, komnaty, krużganki,miejsca gdzie przeszłość dodaje Ci siłZ tej historii wielkiej, dumnej,z władzy mocnej i rozumnejczerpiesz dzisiaj wiarę, w kraju dobry loskróla dzwon, co kraj przenika,mowa, skargi, wzrok Stańczykaprzeszłość wielka wzniosła to Ojczyzna twato Ojczyzna twaJest jeszcze coś, co ten kraj różni od innychw uszach ci brzmi od najmłodszych lat dziecinnychwypełnia place, ulice i domyznajomy zgiełk – twoja mowa co lśni Pięknem wierszy Mickiewicza,powieściami Sienkiewiczaz tej mowy jak ze źródła czerpiesz siłę swąmądre bajki Krasickiego,poematy Słowackiegoprzeżyć twych bogactwo to Ojczyzna twato Ojczyzna twaI dzisiaj ty żyjesz w kraju tak bogatymhistorią swą, mową, sztuką te trzy kwiatytrzymasz w swych rękach jak schedę pokoleńmuszą wciąż kwitnąć by kraj dalej trwałBez historii, mowy, sztukiBez mądrości tej z naukinaród się zamieni w bezimienny krajdziś Ojczyzna jest w potrzebieczeka ciebie, wierzy w ciebietysiąc lat historii patrzy w serce tweMasz obronić co najlepszeby służyło Polsce jeszczeliczy na twą pomoc dziś Ojczyzna twadziś Ojczyzna twa
~Biedronka.
„mowa, skargi, wzrok Stańczyka” znowu źle skopiowano, To Piotr Skarga , jego mowa miała być zapisana w tym tekście, wzrok Stańczyka … dlaczego więc tak bezmyślnie się zapisuje tę poezję…dlaczego tak mało twórczości a tak dużo odtwórczych tylko chwilowych wrażeń które przemijają tak szybko jak czas przemija tu na ziemi, powielania ciągle tego samego złego zapisu…każde życie jest jedyną wolnością zapisaną w Panu…gdy odtworzy się ten zapis to wtedy historia się cofa i widzi się własną Ojczyznę w sobie…zapisana inną wrażliwością, twórczością jedną i słyszalną w Panu który jest największym dobrem, Ojczyzną naszą…
~Biedronka.
To jak mecz, który rozgrywa się na trawie swojego życia, piłka nożna, sport, Polacy współcześni…ile zna się tych słów, wymawianych bezmyślnie…a przecież słowo to odpowiedzialność także…bez miłości Pana, Maryi każda droga prowadzi donikąd…Polska-Portugalia…mecz, nigdy nie jest za późno -to piosenka która gra mi teraz właśnie….http://pl.youtube.com/watch?v=BIp5FX3ZwYI&feature=related
~Biedronka.
Dzisiaj byłam na zastępstwie w czwartej klasie i przerabiałam z dziećmi urywek tekstu z „Akademii Pana Kleksa”, dobra plama, piegi…tłumaczyłam…tekst odnosząc go jakoś do słów Ewangelii także , czym jest dobro w dziesiejsdzym świecie nasyconym złem… zapis chłopców do Akademii na literkę A,po to, by nie zaśmiecać pamięci wszystkimi niepotrzebnymi literkami świata cieni w sobie, śmieciami, sprzętami, balastem niepotrzebnym, oczyścić wnętrze ,rozjaśnić je Początkiem tej litery A, pierwotnym dobrem, by ujrzeć Pana i jego Akademię…to wysokie mury dla dzieci jeszcze ta analiza tekstu z głębią spojrzenia, ale zrozumiała dla trochę większych dzieci Bożych możliwa do przebrnięcia….trzeba jak szpak Mateusz znaleźć klucz właściwy…
~Biedronka.
Tak bym chciała, by każdy trzymał właściwy, swój klucz do naszej Ojczyzny, Akademii, Życia…wiara, nadzieja, miłość…
~Biedronka.
I nigdy nie jest za późno zacząć tak jak chce się żyć….śpiewają „Wilki” w słuchawce…w sobie odnaleźć życie…Adama, Ewy w raju a nie na wygnaniu z Ojczyzny…
~KK
A ja, Biedroneczko, dzisiaj przy wtórze deszczu omawiałam moimi przypowieści biblijne :)
~Biedronka.
Cudne to jest , więc razem w drodze, pozdrawiam…
~Biedronka.
Czy te reklamy na blogu muszą być tak agresywne i widoczne, rozpraszają to poczucie bezpieczeństwa i wolności myśli, czucia…za jaskrawe, nie chcę ich tutaj, było tak pięknie, graficznie pisane ołówkiem a teraz i tutaj się wdziera ta reklama…mnichu trzeba i to przełknąć jakoś…to straszne…to rozprasza…lubię kolor ale uporządkowany w myślach i czuciu, harmonii a nie agresywnie się narzucający…
~Biedronka.
Na dobranoc dzisiaj słowa i piosenka Małgorzaty Ostrowskiej z filmu Podróże Pana Kleksa…też na nią trafiłam przypadkowo…”Podróże w krainie baśni”…to dość dziwne, zważywszy na tę lekcję dzisiejszą w szkole z tą lekturą książki…kolorowa plama ich wyobraźni,taką mi dzieci rysowały na lekcji po analizie tego fragmentu książki, ja tylko narysowałam kontur tej plamy każdemu dziecku, a dzieci już same wymyślały co w niej widzą, jakie ją namalują w swoim świecie wyobraźni,hmmm… jasna plama- jaśniejąca blaskiem kula bez atramentu wylanego, dobra plama na tej kuli…w ręku Adama Niezgódki też w teledysku piosenki…
~http://surroundedbylight.bloog.pl/
I stąd się bierze brak odwagi u ludzi aby podjąć jakąś poważną decyzję, która ma zmienić jego życie. Pozdrawiam :)
~Biedronka.
Wolność zachwytu trwa nadal .Wiesz mnichu jak dzisiaj odkurzałam półki zobaczyłam na nich książkę, mały tomik poezji który wieki tam przeleżał nietknięty moimi dłońmi…dostałam go na oazie wspominanej juz tutaj przeze mnie.Dostałam go ja i moja siostra Ania od znajomej z Krakowa.Znowu Kraków w tle,hmmm.Ale dlaczego u mnie leży na półce- nie wiem.To „Sny w kamieniu” Egito Goncalves.Ten kamień , małe kamyki ciagle pod nogami…słów i myśli.Tłumaczył ją Marek Baterowicz.Przesyłam wiersz ze środka tej poezjiCała muzyka skupila się w tych liniach,pijemy życie po brzegiw błyskawicach, które iskrzą sięw rozchylonej przestrzeni;jej smuga, tak blisko, pogłębiaprzejrzystość wody,melodyjny okruch sonatyspada po zboczach gór;piasek traci swój węglowy ppył,waza żywicy jest rzeczą świętąi odkrywa ścieżki,jest kształtem odtwarzanym w nowych oczach.Mówię o pewnej twarzy, o liniach bez końca.Bowiem nic się tam nie rozsypuje.A zatemjaki mamy miesiąc? Jaka porę roku?czy to nadal kolorowa jesień moich myśli…to ciągle piękne w zachwycie tego czucia…każdy wiersz tego portugalskiego poety zadziwia..hmmm.”To świeża i mała blizna, na zboczu ramienia ” powie ten sam poeta później na następnej kartce wiersza…Chciałoby się wejść w sam środek istnienia tej poezji , ale te reklamy życia codziennego rozpraszają…Muszę wyjść na chwilę z siebie , by móc tam powrócić i trwać nadal…w kolorze tego świata.
~Biedronka.
To nadal zadziwia, ukladem słów kolejnych wierszy choćby ten mnichu…Przechowuję dla siebie radośćsłońca, przechowuję jąw zakamarkach źrenic, spokojny,skąpany światłem.Radośćjest ze stali i morskich gwiazd,z oslepiającej ciszy.Masz rację.I z obloku, o którym mówię, z południowego wiatru, co ginieskąpany w deszczem-rodzi się poematw pomrukach burzy,dramatdomaga się swych efektów, słowaprzerywają tamy, żądajązapisu, głosu-lecz kto mógłbywypowiedzieć racje w tym zmierzchu?…dalej już tylko ciąg dalszy który mogę nadal spijać milczeniem zachwytu…jak ten dialog rozmowy a może ciszy zachwytu z „Jasminum”Jesteśmy jeszcze tutaj wewnątrz milczenia.jesteśmy jeszcze w środku jaja zgiełku, który wstrząsa liśćmi, zmienia miejsca cieni, słowa będą zbitym śniegiem,obciążonym zdumieniem. teraz i ja smarkam…Jeszcze jesteśmy pośrodku tego drżenia, co nie zna wapna zepsucia.Jesteśmy układnym szeregiem, właściwą chwilą do spotkania.jesteśmy….zadziwiające…tak bez początku i końca przecież.To trwa nadal…we mnie jakoś….bez początku i końca…Ależ to piękne…
~Biedronka.
Ten wspomniany tomik poezji zaczyna ten wiersz:Jakie rzęsy otwierają sięna światło,sączone przez pnie,aby strzec moich gestów?I z czyich ust uciekają słowapodskakując na stole niczym perły, które nawlekają się powoli, podczas gdy oko wznosi się w zieleni? Czy to się wydarza mnichu, czy ja śnię swoje życie raz jeszcze? ..To mnie zadziwia i przerasta…jak głęboko można wejść by obudzić życie….Zielona trawa trwania …Już odpowiedziałeś …
~Biedronka.
W radio gra „Formacja nieżywych schabów”, ta nazwa zespołu to jak życie na ziemi tutaj czasami martwe w spojrzeniu, ale piosenka napawa nadzieją…wiarą w miłość wieczną….Dlaczego takie głupawe nazwy zespołów…jak okrycie niepotrzebne a myśli świeże przecież…zapisane nuta piosenki.Spotkanie z wieczną miłością w parku jest możliwe w codzienności zdarzeń dnia… ja tylko to spisuję w zachwycie trwania .., to jak bańka mydlana, która nie może pęknąć, jest taka ulotna ,ale jednak trwała w swej przezroczystej toni mydła…widzenia, czucia tego zachwytu…Widziałem ją dzisiaj tak o poranku, czytała książkę na ławce w parku. Jak kot podszedłem na brzegu usiadłem, podniosła oczy a ja opadłem. Ref:Czy ktoś ich jeszcze razem widział, czy ktoś cokolwiek o nich wie czy zakochali się. Czy ktoś ich jeszcze razem widział, czy ktoś cokolwiek o nich wie czy kochają się. 2.Staliśmy osobno a poszliśmy razem, by spotkać się znowu na ławce za stawem. Chciałaś powiedzieć a ja ci przerwałem,niestety nie wiem co było dalej. Ref:Czy ktoś ich jeszcze razem widział, czy ktoś cokolwiek o nich wie czy zakochali się. Czy ktoś ich jeszcze razem widział, czy ktoś cokolwiek o nich wie czy kochają się. Czy ktoś ich jeszcze razem widział, czy ktoś cokolwiek o nich wie czy zakochali się. Czy ktoś ich jeszcze razem widział, czy ktoś cokolwiek o nich wie czy kochają się.
~Biedronka.
Tego słucham teraz i biegnę do kuchni , obiad…coś wykombinuje ,na ten obiad dzisiejszy, ale trudno jak ma się trzy grosze w tej operze życia…Wiatr od słońcaKiedy świat tonie w beznadzieii,Obok my-tylko my skuleni,Przeczekamy cały podły czas,Burza zgaśnie w lekki wiatr.Gdy się zerwie wiatr,wtedy ja,Wzniosę Cie nad uśmiech ziemi,Złapie wiatr,wtedy ja,Wezmę Cie i odlecimy,W niebo jak promień światła-ognia blask,Słońce słowo da,skrzydeł nie tknie nam,W skrzydła złapiesz wiatr.Musisz raz w taki lot uwierzyćKiedy wiatr głaszcze nas oddechemPodnieś ręceSił wystarczy namCzas w Ikara ruszyć światGdy się zerwie wiatr,wtedy ja,Wzniosę Cie nad uśmiech ziemi,Złapie wiatr,wtedy ja,Wezmę Cie i odlecimy,W niebo jak promień światła-ognia blask,Słońce słowo da,skrzydeł nie tknie namGdy się zerwie wiatr,wtedy ja,Wzniosę Cie nad uśmiech ziemi,Złapie wiatr,wtedy ja,Wezmę Cie i odlecimy,W niebo jak promień światła-ognia blask,Słońce słowo da,skrzydeł nie tknie namW skrzydła złapiesz wiatr.W skrzydła złapiesz wiatr.
~parametafizyczna
Jedynym źródłem wolności człowieka jest prawda. Prawda o własnych poglądach, przekonaniach, uczynkach, decyzjach, wyborach, odpowiedzialności i konsekwencjach. Żyjąc zgodnie ze sobą ma się niesamowite poczucie wolności. Wolność wyboru Boga jako źródła Miłości i Stworzyciela jako Kreatora mnie samej/samego. Niesamowite przeświadczenia o życiu w prawdzie wyzwala. Możliwość wyboru tych zasad, ślubów, towarzyszy i dróg.Pozdrawiam
~...
…trwajmy zatem w prawdzie i niesamowitym poczuciu wolności…!
~Biedronka.
Kropeczki zaśpiewam bajkę dla tych co usypiają swe życie w marazmie nicości, zaśpiewałam ją słowem na blogu ks.Tomasza w zielonym domku nadziei .Teraz tutaj śpiewam słowem ciągle twierdząc, że każdy może …”w skrzydła złapać wiatr”.. który szepce tę bajkę życia na ucho…ta bajka czytana w dzieciństwie przed snem przez mamę „Kopciuszek” ale oczami miłości Boga i Stwórcy tego życia podarowanego dziecku jest bajką na całe życie…A tak napisałam na blogu zielonego domku w odpowiedzi na post „Co z karą śmierci”Myślę, że jest tak dużo ran na ziemi, bo człowiek mierzy innych swoją miarą, tego co widzi na zewnątrz, dlatego tak ważne jest spojrzenie głębi, patrzyć sercem Boga na tę naszą ziemię a tym samym na każdego człowieka i wszelka przyrodę ożywioną.Jest wtedy pięknie i kolorowo, kreatorem tego widzenia jest serce Boga, to jak dzwon rezurekcyjny który dzwoni na alarm, obudźcie się wszelkie ptaki i ryby na morzu i na lądzie, w powietrzu, a ujrzycie kolory tego świata, to jak posprzątanie świata.Tyle się mówi o ekologii, ale czy patrzymy” ekologią” Boga na ten świat, jego sercem?Tak bardzo bym chciała, by ten świat piękny z bajek dzieciństwa mógł rzeczywiście istnieć w nas samych, a wtedy „dobre wróżki” anioły raptem otoczą nas wokoło i zabiorą każdego na jego własny bal u boku Pana.To jedyny i prawdziwy bal na tym świecie.Każdy Kopciuszek ma szansę pójść na swój własny bal, to życie Boga w nas kreuje ten bal, a szarość odzienia tego świata to zło, które uparcie zakrywa to serce bijącego Boga w nas , w każdym Kopciuszku na tej ziemi.Będąc bogatym mając bogatą szatę tej ziemi ale nie uszytą własnymi dłońmi dobroci i serca też nie zatańczymy z królewiczem, bo będziemy jak te siostry Kopciuszka wiecznie złe i niezadowolone z życia, ciągle z niego niezadowolone…taka prosta bajka a tyle mądrości i prawdy w niej.Należy czytać ją całym życiem przed snem, by obudzić się do życia.
~Biedronka.
Każdy człowiek na tej ziemi jest dzieckiem i pragnie tak samo miłości i zauważenia, obserwując naturę zmienimy kulturę też w sobie , tak twierdzą… antropolodzy, to zdanie z filmu 'Niania w Nowym Jorku”, który mój syn teraz ogląda.Posiadanie pieniędzy niczego nie ułatwia, ale zabija wrażliwość postrzegania tego co najważniejsze w nas,natury pięknej w swojej szacie istnienia, człowieczeństwa bycia tak naprawdę u boku swego dziecka, czasu mu poświęconego.Dlatego piszę, bo każdy z nas jest dla siebie bratem, dzieckiem..”trzeba poznać nieznany świat i być nianią” a ja dodam w każdym odwiedzanym na drodze domu pokrytym kurzem nicości albo kosmetykami nadmiernego makijażu, by zrozumieć też siebie…to zdanie teraz padło w filmie…trzeba zobaczyć świat oczami małego dziecka, by móc spojrzeć w lustro świata i zobaczyć siebie kolorową na balu księcia.Żaden makijaż tego świata wtedy nie rozpłynie się w łzach bo będzie się patrzyło w lustro własną twarzą i jedynym prawdziwym makijażem Pana w nas.
~Biedronka.
bezpieczeństwo czy wolność? Magda Fronczewska, mała dziewczynka śpiewa …ten dziecięcy głos podaje mi codziennie pokarm życia…Odkąd pamięta zawsze stałaNa toaletce obok lustraW białych baletkach wychylonaW powietrzu uniesiona nóżkaNudziła się wśród bibelotówKurz wyłapując w suknie złotąI tylko z dołu perski dywanCzasem jej puszczał perskie oko.Ref. Laleczka z saskiej porcelanyTwarz miała bladą jak pergaminNie miała taty ani mamyI nie tęskniła ani, ani…..Aż dnia pewnego na komodzieprześliczny książę nagle stanąłKapelusz miał w zastygłej dłoniI piękny uśmiech z porcelanyA w niej zabiło małe serceCo nie jest taką prostą sprawąI śniła, że dla niego tańczyA on ukradkiem bije brawoRef. Laleczka z saskiej porcelany….Jej siostrą była dumna wazaA bratem zabytkowy lichtarzLaleczka z saskiej porcelanyMaleńka śliczna pozytywka.Lecz jakże kruche bywa szczęścieW nietrwałym świecie z porcelanyZłośliwy wiatr zatrzasnął oknoI książę rozbił się „na amen”I znowu stoi obok lustraNa toaletce całkiem samaI tylko jedna mała kroplaSpłynęła w dół po porcelanieLaleczka z saskiej porcelanytwarz miała bladą jak pergaminna zawsze odszedł ukochanya ona wciąż tęskniła za nimJej siostrą była dumna wazaA bratem zabytkowy lichtarzLaleczka z saskiej porcelanyMaleńka smutna pozytywka…
~Biedronka.
Ta smutna pozytywka już nie jest sama, ale tańczy ciągle nakręcana piosenką melodii dobra i miłości Naszego Pana i ciągle od nowa widzi kolory tego świata, codziennie znajduje więc piękną melodię w sobie i kolory tego życia ofiarowując go bratu na drodze….by nie marzł już tak niemiłosiernie, nie biegł do doktora czytając w kolejce mądrości gazetowe, bo to tylko papier zadrukowany, szary codzienny a lekarstwo ma się we własnym sercu zanurzonym w sercu Pana.
~Biedronka.
Słucham tej piosenki i widzę w każdym życiu człowieka na drodze taką pozytywkę może zapomniana, zostawioną przy drodze, wystarczy podejść, odkurzyć ten „bibelot” a okaże się życiem, prawdziwym z melodią tego życia wyśpiewaną i wysłuchaną.Nie ma złych ludzi na świecie są tylko zakurzeni, zasmarkani w swoim smutku, bo nikt nie odkurzył ich z cienia szarości, z kurzu i nie patrzył z miłością Pana.Mnichu dlatego zachwyciłam się tym blogiem, bo tu odnalazłam Twoją dłoń, która odkurzyła moje poplątane myśli i nakręciła także moją pozytywkę…przez słowa i miłość Pana zapisaną Twoja wrażliwością i mądrością słowa Bożego.Dlatego wracam do tego blogu jest piękny w kolorach mimo szarości ołówka zapisanego w grafice i słowie zewnętrznym…jak odkryje się głębię koloru, ognia milości, ciepła, to wtedy każdy może już sam pokolorować tę szarość własnej kolorowanki kolorem pędzla Pana naszego , jego widzenia tego piękna koloru, plamy i miłości.Ten blog jest taki kolorowy…jak Piotruś Pan zawsze znajdę to co jest mi potrzebne do tego posiłku życia.Wystarczy zobaczyć ten posiłek…jest kolorowy…
~Biedronka.
Czy to co wyczytałam dzisiaj na portalu Adonai przed chwilą dosłownie o cudzie uzdrowienia dziesięcioletniego chłopca Antonia jest prawdą która się wydarzyła jakoś podwójnie i we mnie przecież.To miłość Boga tak czuła i dobra otwiera oczy, uszy,każe chwalić jego Imię …ciągle czuję się niegodna, tego co słyszę i czytam we mnie…Bóg podnosi z ziemi każdą istotę ludzką przez modlitwę także współbraci, wystarczy wierzyć mocno, że Bóg jest miłością największą.Kochany Ojciec Pio, z łobuzerskim uśmiechem w białej szacie dziecka… i mnie podał- jakoś podwójnie tak- rękę…ja to czułam przecież i wam to wszystko opisałam,w spacerze tego blogu.A dzisiaj czytam na portalu Adonai, to co miało już miejsce wcześniej gdzieś daleko we Włoszech.A może blisko tutaj także jakoś.Nie ma czasu dla Boga on staje, jak widzi głodnego i podaje rękę…wstań już widzisz,słyszysz nuty, błoto z łez ziemi pomazane na oczach staje się światłem widzenia…tak niewiele trzeba ..wiara, nadzieja i miłość Stwórcy.To bezpieczeństwo i wolność trwania w Bogu.To kolory życia, to śpiew i radość istnienia…tylko w Bogu odnajdzie się prawdziwą miłość.
~Biedronka.
Dziękuję za ten śpiew , nuty , za taflę pokruszonego szkła po której biegłam , bo odnalazłam swoje dziecinne sny…zniknęła tafla szkła, nadal stukam po klawiszach słów nieba i ziemi…to takie piękne… Metro » SzybaPytają wszyscy, skąd jesteś i co robiszTo im wystarczy, że imię jakieś masznie musisz odpowiadać i mówić im o sobieBo zamiast ciebie oni widzą twarz.Myślałam wtedy, że nie ma na co czekaćCzas szybko mija, a życie jedno jestTo nie był łatwy gest, mówili, że uciekamZ biletem w dłoni, w jedną stronę rejsCo dzień ta sama zabawa się zaczynaI przypomina dziecinne twoje snyChcesz rozbić taflę szkła, a ona się uginaI tam są wszyscy, a naprzeciw – ty.Chcesz rozbić taflę szkła, a ona się uginaI tam są wszyscy, a naprzeciw – ty.Zostałam sama, więc piszę długie listyPieniędzy nie mam, zbyt mało jeszcze wiemPoznaję dużo słów, rozumiem pawie wszystkoA świat wygląda, jakby był za szkłem.Gdy obojętnie mijają mnie przechodniePróbuję wierzyć, że przetrze się ta mgłaŻe będę mogła znów naprawdę czegoś dotknąćI cud się stanie – zniknie tafla szkłaCo dzień ta sama zabawa się zaczynaI przypomina dziecinne twoje snyChcesz rozbić taflę szkła, a ona się uginaI tam są wszyscy, a naprzeciw – ty.Chcesz rozbić taflę szkła, a ona się uginaI tam są wszyscy, a naprzeciw – Ty.
~Biedronka.
Warto biec po szkłach , nawet jak bose stopy są zakrwawione po drodze, to jedyna droga do ujrzenia piękna tego świata…pod górę , a nie w dół rzeki…na górze, szczycie Kalwarii jest życie…mnich mi o tym codziennie przypominał w komentarzach do różańca…Z myśli Ojca Pio do różańca”Rozumiem bardzo dobrze wszystkie twoje cierpienia, rozumiem twoje i twoich bliskich wysiłki i żywo w nich uczestniczę.Pociesz się! Wszystko minie! Jezus daje ci krzyż bardzo ciężki to prawda, ale nie trać ducha, Krzyż Jezusa był jeszcze cięższy, nie bój się, On jest blisko ciebie, patrzy na ciebie, jest tu, aby ci ulżyć w cierpieniach i wzywaj Go w każdym niebezpieczeństwie, a także w sytuacjach pomyślnych.Ze swojej strony nie przestaję w mojej niegodności i nie przestanę, polecać ciebie naszemu Najsłodszemu Jezusowi.’Kochany Ojcze Pio to ja jestem niegodna tych Twoich myśli, które mnie prowadziły w modlitwie, nie przestanę chwalić Jezu Twoich dróg wpisanych w nasze ziemskie.jak Dobry jest nasz Pan! Przez Maryję i jej różaniec dochodzi się do miłości wiecznej, do Boga
~Biedronka.
Jeśli mnichu nosisz biały habit to jestem w domu, trafiłam do domu Pana przez Twoje słowa także…gotuje obiad a w radio gra piosenka…Chłopaki nie płaczą’…, więc nie ma zasmarkanych nosów tej jesieni.Ta jesień jest kolorowa jak bezpieczeństwo i wolność w Chrystusie Jezusie Panu Naszym.
~Biedronka.
To co ten chłopiec włoski zobaczył obrazem ja ujrzałam sercem jakoś i czuciem swoim, waszym sercem także..zobaczyłam mnicha na mojej drodze, nie zapomniał o mnie mój kochany orędownik w niebie Ojciec Pio…Przez Ciebie jakoś mnichu w białym habicie czystości widzenia mimo zasmarkanego nosa i chłodu murów…tak kocham wszystkie kolory tęczy…jak jesienne liście które mienią się swymi kolorami opadających liści…Polska Złota Jesień mimo szarości i mżawki na drodze …
~Biedronka.
Ogniem i mieczem , jak w filmie, szukałeś mnie Panie…Wschód, ikona, Polska, Ojczyzna Nasza tylko w Królestwie Bożym, Wieczne, Święte Miasto…to tak niedaleko , we własnym sercu…tam mieszka Bóg od zawsze, od dnia naszych narodzin do życia…Dla Ciebie mnichu za Twoje dobre serce mnicha od mojego szukającego tego serca mnicha serca i swojej duszy…”Dumka na dwa serca” jak w kinie oglądam ten mój film życia….pamiętasz jak pisałam w mailu, że… siedzę w kinie w ostatnim rzędzie wyrzucona z małżeństwa i oglądam ten mój film raz jeszcze…, pisząc to do Ciebie Ojcze nie wiedziałam, że tak naprawdę będzie…”my wpatrzeni, zasłuchani, tak współcześni aż do granic w ciemnym kinie (tego życia,) po kryjomu ocieramy łzę…” „Dumka na dwa serca”Mój sokole chmurnookiPytaj o mnie gór wysokichPytaj o mnie lasów mądrychI uwolnij mnieMój sokole, mój przejrzystyPytaj o mnie nurtów bystrychPytaj o mnie kwiatów polnychI uwolnij mnie, mój miły…Jak mam pytać gwiazd w niebiosach ?Są zazdrosne o Twój posag:O miłości cztery skrzynieI o dobroć TwąMój miły…Jak mam pytać innych kobiet ?Serce me odkryją w TobieI choć wiedzą, nie powiedząNie odnajdę CięMój sokole gromowładnyPytaj o mnie stepów sławnychPytaj tych burzanów wonnychI uwolnij mniePrzez kurhany spopielałePrzez chutory w ogniu całeSnu już nie znam, step odmierzamBy odnaleźć CięMój miły…Jakże pytać mam księżyca ?On się kocha w Twych źrenicachSłońce zgoni, step zasłoniNie odnajdę CięMój miły…Jakże pytać mam Kozaka ?Co na miłość chorą zapadłOn by z żalu świat podpaliłGdyby stracił Cię…Mnie…Jakże pytać mam księżyca ?On się kocha w Twych źrenicachSłońce zgoni, step zasłoniNie odnajdziesz mnieMy wpatrzeni, zasłuchaniTak współcześni aż do granicW ciemnym kinie, po kryjomuOcieramy łzę
~...
…nigdy DOŚĆ i nigdy STOP…ku WOLNOŚCI…
~KK
Jaki smutny strasznie dzień dzisiaj… Dopadła mnie znowu moja rozpacz, jak wtedy, gdy nieustannie kombinowałam, jak skończyć z sobą… Dopadł ból odtrącenia i samotności, przyklepnięty brakiem akceptacji… Mam ochotę wyrzucić wszystkie moje kolorowe ubrania i kupić same czarne szmaty, nawet swoją twarz zamalować na czarno… O, jak to wszystko bolii nie chce przestać…
~Biedronka.
No coś ty KK a ja taki piękny dzień miałam dzisiaj, mimo mżawki jesiennej.Głowa do góry, jutro a może teraz zaświeci słońce spójrz tylko we własne serce tam jest zawsze słońce nie zakrywaj go tę mżawką ubrania i nastroju.Przesyłam uśmiech dnia:))))
~KK
Biedronko, znasz mnie, tylko już dawno o mnie zapomniałaś – pędzisz w swoim szczęściu wciąż do przodu, a ja zostałam z tyłu, sama ze swoją rozpaczą, tak strasznie sama…
~Biedronka.
KK na jutrzejsze śniadanie zjedz pogodę ducha w piosence Hani Banaszak „Pogoda Ducha” jest piękna…ta pogoda ducha….muzyczna nuta …posłuchaj jej dzisiaj także, może Ci pomoże i rozjaśni się Twój uśmiech przed snem.Tego życzę, to sama wolność a nie wytarty slogan…zobacz to sobą i uśmiechnij się do siebie .
~KK
Biedronko, wszystko jest sloganem i truizmem, wszystko jest abstrakcja poza bólem – on jest wściekle realny, namacalny, zjada człowieka po kawałku i nic nie cieszy… może tylko dziecko posapujące przez sen, może tylko czyste spojrzenie kota – łobuza, który ukradł mi kawałek boczku, a w jego oczach odbija się niebo… I tyle, i tylko tyle… A reszta jest frazesem, to „Bóg cię kocha”…. A co to za miłośc, kiedy skazuje cię na cierpienie? Byłam w Ziemi Świętej, zawiozłam tam swój ból, klęczałam u Jego grobu, dotknęłam miejsca na Golgocie… lecz nie zdarzył się cud.
~christina
KK – Zły tylko czeka na nasze strachy, lęki, czarne dziury w sercu i rozsiada się – czasem na chwilę, na dzień, dwa…czasem zadomawia się na stałe …I zaciera ręce gdy człowiek daje sobie wmówić,że jest samotny, niepotrzebny, nic niewarty…Nie dawaj mu posłuchu…Niech nic nie odłaczy Cię od Milości Chrystusa – dla Niego jesteś ważna , najważniejsza …On jest przy Tobie choćby inni oddalili się …Dla Niego wyciągnij kolorowe ciuchy, dla Niego przemyj twarz i ubierz w uśmiech, choćby wymuszony…W czwartek pożegnałam swoją Przyjaciółkę – jest już z Panem mam nadzieję …Nauczyłam ją radości i kolorów, także w strojach….wyrzucała kolejne czarne bluzki spodnie, kurtki….Robiłyśmy sobie makijaż gdy biegłyśmy razem do Kościoła – żeby Mu się podobać…;-))) Też czuję/czułam jak smutek rozlewa mi się po sercu i jak nie wiem jak teraz żyć…Ale rozpacz? Tej nie ma we mnie…Spotkam przecież moją Elę Tam….Problem jak nauczyć się czekać…Każdy smutek jednak z czasem łagodnieje, można go w sobie oswoić i zaakceptować…Wiem, że niedługo będę się śmiała, żartowała…Ela tak lubiła tę radość życia we mnie…Chciałabym Cię przytulić..jeśli byś na taki gest była otwarta…..I ciesz się tym co masz, bo utracić można wiele każdego dnia…A sama nie jesteś ..Chrystus czeka na przyjaźń z Toba…Zawsze i wszędzie..
~KK
Christino… Jestem samotna i to nie jest „wmawianie sobie” lecz fakt. „Chrystus cię kocha”, „Bóg cię kocha”… ilez ja już sie takich truizmów nasłuchałam… bo to są truizmy. Ta miłość Boża to abstrakcja, nie umniejsza mojej samotności, a przede wszystkim nie zmienia niczego w moim życiu…Nie rozumiem tej miłości, choć dała się za mnie ukrzyżować, bo dużo prostszej rzeczy nie chce dla mnie zrobić…Mój Boże, po co ja to wszystko piszę…? Przepłakałam cały dzień, boli mnie głowa, a jutro znów muszę wstac o 5.00. I żyć znowu, choć tak zimno w duszę, tak w niej hula wiatr…
~Biedronka.
KK natychmiast przestań, weź różaniec w dłonie, modlitwa mnie pomogła otworzyła serce i czucie , radość ukazała więc zapewniam, że Tobie pomoże, ale trzeba czasu i cierpliwości i pokory, by ujrzeć…i poczuć miłość a nie tylko wiedzieć, że jest.Ona żyje naprawdę bez czasu, nie ma samotności ….
~KK
Różaniec? Wciąż go nie wypuszczam z rąk, mam swój ulubiony różaniec z hematytów, przywieziony z Jerozolimy… Międlę w kółko te same słowa i te koraliki…. i nic…. i nic….. i nic…. Bóg jest głuchy od tylu lat….
~Biedronka.
Klaro jesteś to Ty Klaro-Kasiu,Buźka duża ode mnie, cierpliwości, Bóg słucha i kocha Ciebie szczególnie, skoro pozwala na tak długie trwanie w ciemności.Pamiętaj, szatan też walczy o Twoją duszę, ale wierz mi dobro zawsze wygrywa tylko oddaj Bogu te cierpienia swoje, a Bóg już dalej sam będzie prowadził, oddawaj mu wszystko, całą siebie w każdej chwili dnia a poczujesz ulgę.Pisałam to już chyba Tobie na blogu.Szkoda, że go skasowałaś.Wierzyłam w Ciebie, że dasz radę i wierzę nadal.Nie czekaj na cud, cudem jesteś Ty i twoje życie cierpieniem znaczone.Zawiesił mi się komputer , ale już dobrze…odwagi ja jestem mów Bóg patrz tylko przed siebie nigdy do tyłu, z Chrystusem pod wiatr dasz radę…
~KK
Biedronko kochana, tak – ja jestem Klara… Też żaluję swojego blogu, ale nie wytrzymałam – nie wytrzymałam naporu ludzi, którzy mnie nie rozumieli, ale obrzucili błotem. Nie wytrzymałam rozgoryczenia. Ale postanowiłam go odbudować, zacząć pisać na nowo. Mam tyle pięknych zdjęć z wakacji, znów będzie kolorowo i motylowo… chyba. Bo zupełnie niechcący mój tato wywołał u mnie przez ostatnie dwa dni taki podły nastrój, bo on mnie nie akceptuje, wstydzi się mnie – i tak było od zawsze, od dawna w każdym razie, bo w jego wyobrażeniach miałam być kims innym niż jestem. Mniejsza o to… Biedronko, zmieniło się coś jednak we mnie, choć – jak mówisz – tak długo błąkam się w ciemności. Błąkam się, ale tą ciemnością nie jest już grzech, odważyłam się i teraz łatwo idzie. Tylko wciąż ciemność „siedzi” na moim życiu i jasne są tylko oczy mojego dziecka i moich kotów… A ja tak kocham światło!
~christina
KK – ja wiem, że sobie niczego nie wmawiasz, wiem , że tak czujesz, i wiem jak to boli…..Wiem jak to jest gdy nic nie cieszy, że mimo chcenia i pragnienia żeby się coś zmieniło – nic się nie zmienia…Taka ciemność i mnie dopada, wcale nie tak rzadko … i nie tylko teraz, gdy Przyjaciółka odeszła….. Trudno jakoś wciąż powstawać..ale przykład podnoszenia się dał nam własnie Chrystus…On Bóg też bywał samotny, opuszczony i raniony brakiem miłości…..Uczucia są czymś z czym trudno walczyć, bo nie da się ani łatwo zapomnieć, ani podeprzeć się rozumem i powiedzieć „nie kocham” … nie da się rany pozbyć, ale można ją zagoić, nie jątrzyć, pozwolić aby nie tak silnie bolała…Wiem , jaka to bezrdność, gdy różaniec, gdy każda inna modlitwa natrafia na mur….Nie udaję mądrzejszej ani lepiej sobie radzącej w życiu, ale wiem, że po ciemnej nocy przychodzi dzień…i że On jest i wciąz czeka…Ja bez tej ufności w Jego bycie tuz obok też nie umiałabym znaleźć ciszy i uspokojenia….Wiesz, często wychodzę umocniona po Adoracji Najświętszego Sakramentu….Gdy mam czas idę do Kaplicy szpitalnej – ona mimo setek ludzi chorych w szpitalu i tych , którzy odwiedzają – jest przeraźliwie pusta….A ja tam odajduję źródło życia – może i Ty spróbujesz…
~KK
Christino… pamiętam mój jedyny raz w kaplicy szpitalnej. Dzień w samotności i łzach, kiedy moje dziecko – już drugie – chciało umrzeć we mnie… Takie skojarzenie przywiodłaś mi na myśl, wspomnienie. Ale dobre wspomnienie, bo wieczorem przyszedł uśmiechnięty od uch do ucha ksiądz, dał mi broszurke o koronce do Bożego miłosierdzia i powiedział z tym swoim usmiechem, że on wie, że to się dobrze skończy i pobłogosławił mnie – i to dziecko jak dzwon – czterokilowe i zdrowe przyszło na świat, a teraz chrapie – dwunastoletnie – przez zakatarzony sen :) Nie mam nigdzie po drodze kaplicy szpitalnej, a mój kościół jest w remoncie, ale modlę się do Miłosierdzia Bożego wszędzie i o każdej porze, kiedy tylko mogę, nawet w autobusie, jadąc do pracy i wracając z niej.
~christina
KK – mnie się by też dziś Kaplica przydała….Jestem chora, mam zawalone gardło i nie poszłam do pracy….ale gorszy jest we mnie nie katar i ból głowy , ale łzy, które zamiast na zewnątrz wpadają wprost do serca…Byłam dzielna od czasu pogrzebu, a dziś wszystko się zawaliło….Są ludzie dokoła mnie, rodzina. Ale tego bólu we mnie nie umiem powierzyć nikomu..a ten któremu bym chciała…. nie czuje takiej potrzeby bycia ze mną blisko …Tak trudno pogodzić się gdy przyjażń (miłość) się nie sprawdza…Wiem, że Chrystus poddaje mnie próbie, że wyciąga swoje ramię, że przyciąga mnie do siebie a ja wciąż po ludzku szukam oparcia w człowieku ….Tak mi się dziś byt szczerze pisze…Może Ty wywołałaś we mnie ten temat…Chcę Ci tylko powiedzieć, że każdy bywa jakos samotny….i smutny….Może radość przyjdzie z innej niż się oczekuje strony? Czego i Tobie i sobie życzę…
~KK
Christino, bo tak właśnie jest u mnie. Miłośc Boża to jedno (abstrakcyjna nieco zresztą), a miłośc człowieka to drugie – i takie naturalne… Właśnie mnie do śodka też łzy kapią, od ponad dwóch lat – i nie chcą przestać… Wszystko traci sens.
~Biedronka
Klaro mnie kapały 12 lat za długo się opierałam zamiast wcześniej zwrócić się do Jezusa.Bolało podobnie jak u was.Minie wszystko, dzisiaj tez powinnam usiąść i płakać i rozżalać się nad sobą ale nic z tego, zawierzam moje troski Maryi i Chrystusowi.Bankomat miał dzisiaj powiedzieć do mnie witaj a nadal milczy, kombinuję jak mogę, by nakarmić dzieci i siebie , nie wiem za co najpierw chwycić się czy za sprzątanie, czy za gotowanie tylko z czego…Piotr chory i marudny(strasznie jak nastolatek choruje), ale dziewczęta kochane, mam ufność i dam radę się uśmiechnąć do życia, dziecka i do Was, do siebie także…A dopiero przyszłam z pracy…jutro podobny dzień i proszę namaluję wam jeszcze uśmiech graficznie co prawda ale zawsze…:-)
~KK
Biedronko, jestes kochana – udrzesz wszystko jak lokomotywa, nawet nas i nasze problemy. Ale zrozum, nie każdy tak umie i nie każdy tak chce… No, nie umiem żyć abstrakcją, może taka strasznie przyziemna jestem, ale nie umiem… Żadne problemy nie sa mi straszne, poza ta jedną tęsknotą, której nic we mnie nie zabija.
~Biedronka.
Bo ta tęsknota jest miłością już skoro jest taka silna staje się miłością, więc nie jest abstrakcją…wznosi się do nieba…oczyszcza…chmury…błękit staje się kolorem złota i jest miłością.Czyste niebo , bez chmur jest miłością słońca na tym niebie.
~Biedronka.
Pięknie Christina tak trzymać, twoja przyjaciółka na pewno chciałaby byś się uśmiechała do niej każdego dnia a nawet możesz z nią rozmawiać teraz częściej, bo zawsze jest przy Tobie zapewne.Kochana jesteś bez dwóch zdań.Wszystkie jesteście kochane i nie samotne, pamiętajcie z Chrystusem w drodze to niemożliwe.Wiem coś o tym aż zanadto…to bardzo rozczulające…daję wam tę radość i nie mazać mi się, wszak mnich pisał o kolorowej jesieni i bezpieczeństwie, wolności z Chrystusem a to łobuzerskie „coś za coś” omijam w poście…wszystko dla Chrystusa, naszego Pasterza.Dobrego wieczoru życzę wszystkim.
~KK
„Z Chrystusem w drodze”… gdzie On jest? Pewnie idzie z Tobą, Biedronko, bo mnie opuscił zupełnie….
~Biedronka.
Jeśli idzie ze mną to także z Tobą , bo jesteśmy jedno w Chrystusie pamiętaj. Dlaczego nie mogę przytulić Ciebie teraz,och mogę przecież..przytulam Cię dzisiejszą modlitwą i radością.Proszę uwierz Chrystus kocha Cię bardzo i wcale nie mniej niż każdego kto w niego wierzy.A jak wierzysz, to wystarczy, a ujrzysz Go i poczujesz jego słodycz.Zapewniam.Bo jakże by inaczej, ja poczułam.Ty też poczujesz, Chrystus żyje !
~KK
Biedronko, wierzę w Niego, lecz to mi nie wystarcza, żyje tu i teraz i potrzeba mi także innej miłości, a On mi ją zabrał – nie wiem, dlaczego, chciałam umrzeć – nie wyszło… I muszę żyć – to okrutne, okrutne, okrutne…
~Biedronka.
Klaro przestań, miłość ziemska jest też miłością Bożą spójrz na to z tej strony, to miłość ofiarna jak trzeba więc nie zawsze nasze myśli są myślami i drogami Pana, skoro Bóg nas doświadcza w ten sposób to ma w tym zamierzony cel.jest w tym Boży plan zbawienia dla Ciebie także.Więc nie walcz a poddaj się woli Bożej a ustąpi ból zapewniam i sama się zdziwisz, że to możliwe.Jest pięknie jak zrzuci się ten ciężar szatańskich sideł.Wtedy widzisz i czujesz jakoś inaczej, lżej, nie ma się pokus tak strasznych męczarni to trudne do wytłumaczenia, ale jak najbardziej realne.To jak oddech czystym powietrzem.Pozdrów i pogłaskaj kotka ode mnie i przytul go koniecznie, na pewno potrzebuje tego, Hmmma może nie.. to kot- chodzi swoimi drogami…jakby nie było jest milutki na pewno…i ma Ciebie,ma charakter tak, jak Ty więc nie daj się i powodzenia jutro w szkole na lekcji, uśmiechnij się Klaro do wszystkich, do dzieciaków tych starszych także ode mnie a najbardziej do swojego serca i znajdź tam siłę do walki ze złem.To ciężka próba, walka ale dobro zwycięży, nigdy się nie poddawaj.
~Biedronka.
Klaro życie jest cudem i nie myśl nigdy o tym, że jest inaczej, jest piękne także w trudzie tego życia, jak uwierzysz, zobaczysz sens tego życia przez pryzmat wiary i cierpienia Chrystusa, to tak jakbyś się wtopiła w jego mękę i razem z Chrystusem dźwigała krzyż.Jeśli naprawdę kochasz to wtedy to cierpienie wyda się Tobie słodkie, bo jakoś nie będziesz czuła siebie, tego bólu a zawsze przed Tobą, z Tobą obecny będzie Pan i jego piękne oczy…smutne spojrzenie, bo tak wielu ludzi nie chce tego zauważyć, bo chcą tylko namiastki miłości tej ziemskiej ,często też egoistycznej nazywanej miłością także, wiem że to trudno zrozumieć może teraz Tobie, ale to jest tak, jakby człowiek wszedł na inne piętro widzenia, postrzegania,już bez niskich namiętności ludzkich, to trzeba przeskoczyć, to modlitwa codzienna pomaga…otwiera ten obszar innego widzenia, czucia…wytrwaj na czuwaniu w modlitwie a reszta przyjdzie sama, zobaczysz, ja tę drogę przeszłam, chociaż nigdy nie myślałam o targaniu się na życie.To największe zło Klaro samobójstwo fizyczne czy psychiczne, to szatańskie zło, …nie daj się proszę.Dobro jest piękne i słodkie w odczuciu.
~KK
Biedrobko, ja nie walczę z żadnymi pokusami, bo ich nie ma. Nie interesują mnie mężczyźni, choć oni bardzo interesują się mną. Interesuje mnie jeden, jedyny – ale jego nie ma. Nie ma…A kotów jest trzy, jeśli pamiętasz :)
~Biedronka
Klarciu już to słyszałam a minęły dwa miesiące a stoisz w miejscu tej samej rozpaczy, tkwisz nadal w bólu zamiast wyjść z niego, nie skupiaj się na swoim bólu, wyjdź z tego marazmu, idź do spowiedzi, dobrej całożyciowej spowiedzi, daj się prowadzić dalej Bogu zawierz mu każdy ból i niemoc w sobie i czuwaj na modlitwie, Ty musisz zawierzyć a nie tylko wierzyć, że Bóg jest.. i tylko on Ci pomoże.To pokora wobec Boga, sama nie dasz rady i będziesz nadal tkwiła w tym bezsensownym bólu…Już to pisałam Tobie kiedyś na Twoim blogu .Oj Klarciu kochana, to nie takie trudne, musisz uwierzyć w Boga a nie w swoje ludzkie możliwości.To miłość do tego człowieka tak uparcie Cię zniewala i tkwisz w tym …Bóg na pierwszym miejscu ma być a wszystko inne się wyrówna jak taka jego Wola…Tylko Bóg wyrównuje nasze poplątane ścieżki w tym Tkwi tajemnica wiary…pokora Klaro …ja słaba- Bóg Wszechmocny, Dobry i Miłosierny…i taki czuły, kochający, naprawdę to piękne…Sama radość mimo trosk codziennych ciągle…
~KK
Biedronko, ale ja chodzę do spowiedzi, ciągle i nie pozwalam sobie na trwanie w grzechu, modlę się ile mogę i kiedy mogę. Dlaczego to, że kogoś kocham, że za kimś tęsknię, jest złem? Nie rozumiem tego, bo nic złego nie robię. A że nie umiem widzieć tylko Boga, czy to taki straszny grzech? Gdyby tak miało by, poszłabym do klasztoru! Ale moim powołaniem było – i jest – normalne życie, jak Pan Bóg przykazał – to też jest zło?Przecież mnie znasz, przeciez wiesz, że widzę Boga w każdym stworzeniu, że niebo odbija mi się w oczach kota, że chwalę Boga, a nie człowieka, kiedy samolot znosi się coraz wyżej, a ja mogę z najwyższym zachwytem oglądać chmury od innej strony… Przecież wiesz!
~Biedronka.
Ależ miłość nie jest grzechem , wręcz przeciwnie i jeśli kochasz to wszystko w porządku jest, kochać człowieka należy wręcz, ale zawsze miłością Bożą najpierw a wszystko inne będzie przydane…tyle jest odmian , rozłamów tej jednej wielkiej miłości…to jak okruchy w drodze,ale to wszystko jest jedna miłość, a niej okruchy jednego przecież chleba.Jeden chleb miłości zebrany z tych okruchów na drodze.
~Asiaisia
Dobrze, że dziś jeszcze zajrzałam na stronę Ojca.KK, wierzę że Twoja chandra wypływa z dzisiejszej niepogody ale jutro a najdalej pojutrze zaświeci słonko i jego ciepło, wyleczy Cię ze smutnych myśli. Ja już dziś otulam Cię swoją modlitwą. Uśmiechnij się na dobranoc do swojego „Słoneczka”, przytul się do Niego, Ono jeszcze bardziej niż Ty potrzebuje zapewnienia, że jest kochane, nie tylko przez Ciebie ale nade wszystko przez Boga. Masz dla Kogo żyć, nie zapominaj o tym!.Buźka
~KK
Asiuisiu, Biedronka mnie poznała… jakie to miłe. Ciebie też pamiętam i dobrze wspominam. Wróciłam, bo samej jeszcze gorzej, a tak, to chociaż wirtualnie ktoś zaistnieje… Miałam napisać „wspomoże dobrym słowem”, ale się zawahałam – po tamtym doświadczeniu też już wątpię… Już tak niewiele rzeczy mi pozostało, w które nie wątpię…
~Asiaisia
Ja też zidentyfikowałam :) Ciebie po informacji o podróży do Ziemi Świętej. Rozumię, że trudno czytać cierpkie słowa bliźniego, co ranią serce bardziej niż sztylet ale zawsze ofiarowuj te zranienia Chrystusowi i przypominaj sobie jak niewinnie Chrystus, nasz zbawiciel był opluwany, biczowany, wyszydzony i na końcu ukrzyżowany. On wszystko znosił z miłości do nas, więc czy my nie możemy naszych przykrości, naszych cierpień ofiarować Jemu w podziękowaniu za jego ofiarę. Jeżeli przynależymy do Chrystusa, jesteśmy jego braćmi, to nie tylko możemy ale powinniśmy łączyć nasz codzienny ból z Jego ofiarą na krzyżu. Ale po co ja Ci o tym mówię, Ty przecież o tym wiesz. KK, byłaś, jesteś i będziesz w moich myślach, w mojej modlitwie nawet wówczas gdy Cię nie widzę wirtualnie. Tego spotkania internetowego z Tobą nie sposób mi zapomnieć.Uśmiecham się do ciebie, siostro moja :). Musisz być silna, musisz być ziemskim Światłem dla swej córeczki.Ps.Spójrz na Biedronkę jak dzielnie znosi cierpkie komentarze. Poproś ją o receptę, co robić, co „zażywać”, aby nie bolały zbyt mocno te zranienia aby szybko się goiły. Ja jestem pewna, że Biedronka modli się za te osoby a swój ból ofiarowuje Bogu.
~KK (Klara)
Asiuisiu, ja wracam do swojego blogu, będzie taki sam. Tylko, że już nie zaproszę tych , którzy tylko swoje bóle widzą, a innych ani zrozumieć, ani zaakceptować nie chcą, bo takie mają widzimisię, że są specjalistami od życia i pouczania. Jesli przyjda sami, nie będe wdawać się w dyskuje. A tacy jak Ty, Biedronka, Robert – jesteście normalni. Jak ludzie. Bo macie serca w sobie, a nie tylko poszufladkowaną wiedzę religijną. I jesli zechcecie do mnie przyjść, nie będzie Wam tam zimno :)
~KK
I jeszcze, Asiuisiu – ja nie potrafię być jak Biedroneczka – może dlatego, że nią nie jestem. Ona osiągnęła jakiś „wyższy stopień uduchowienia”, a mnie to nie wystarcza (więc go nie osiągnęłam), ja chce żyć, normalnie żyć, jak człowiek, z ludźmi i wśród ludzi… Kochać, być kochaną, bawić się i śmiać… Biedronka ma broń straszliwą przeciw życiu, a ja jej nie mam i nie chcę mieć, bo kocham to życie, takie normalne, przyziemne, ludzkie…
~Asiaisia
Klaro, czuję się zaproszona więc zapukam do Twoich drzwi. :)
~Klara
Zostawiam Wam adres – jeśli zechcecie, uchylcie furtkę i wejdziecie… W moim ogrodzie jeszcze mało kwiatów, ale są już żywe stworzenia… Dosadzę kwiatów i drzew, a potem pokażę Ziemię Świętą, którą pokochałam od pierwszego wejrzenia….klara-blog.blog.onet.pl
~Biedronka.
Klarciu juz wrzucam serce do twojej szufladki blogu, daj znać, jaki adres tego mieszkania, zapewne serce Twoje więc już znalazłam.Buziak ogromny od panny nikt, tak siebie dzisiaj nazwałam jak spojrzałam do mojej lodówki…no cóż niech sobie chłodzi swoje ściany istnienia, skoro lodówką ją nazwano…zdecydowanie wolę ciepłe posiłki dnia- serce Chrystusa to zapewnia.Zaglądaj też do Roberta, tam skupienie i modlitwę odnajdziesz w pięknych obrazach fotografii i refleksji także…a najlepiej to uśmiechnąć się do Pana Jezusa w kościele na adoracji…tam jest zawsze blisko…najbliżej i tam oddycham …no i odwiedzaj mnicha mnie nakarmił ten łobuzerski uśmiech i żartobliwy ton, styl wypowiedzi dziwnym trafem taki podobny do osobowości i charakteru Ojca Pio.Dziwne, nie znałam tego mnicha osobiście, ale czuję nadto wyraźnie ten zawadiacki uśmiech jakoś wewnątrz siebie i mnich, kapucyn włoski doskonale wiedział, że tylko tak wewnątrz serca odnajdę go w przestrzeni tego świata w jego słowach, w tym blogu… nawet jak zmylił mnie habitem.To też jakoś w stylu żartobliwym tego mnicha, nie ucieknie ode mnie nigdy…czuje go wewnętrznie jakoś…dziwnie blisko…no i te zasmarkane kilogramy smarków,( cudne to jest.).. to tak, jakbym słyszała dzisiaj tego mnicha, ja to po prostu wiem.Ciągle wewnątrz czuję jego pomoc, ten żartobliwy ton pisany ręką innego mnicha, ale też jakby i tamtego…to ta słodka tkliwość odczytywania podwójnie jakoś tych słów…piękne to jest, nawet jak wewnętrznie czasami karci a i tak bywa… no i ma rację, to wiem także …bawi się ze mną w duszy i sercu jak swoisty anioł stróż…no tak, ale tego nie da się jednak wam opisać, ale to jest piękne i tylko moje takie jakieś…nie pozwala zbłądzić…i to jest najważniejsze…kapucyn włoski, franciszkanin z San Giovanii Rotondo w białym habicie :)))…na tym blogu jest refleksyjnie urokliwy i ciągle intelektualnie zabawny…i nader wszystko taki dobry…bawi się czasem ze mną… ja to po prostu wiem jakoś…a skoro nie sprowadza na złe drogi to chyba wszystko w porządku…to dobry duszek czuwa jednak i nie pozwala mi się mazać pod nosem…i zbierać te smarki w kilogramy…co za styl wypowiedzi, hmmm ludzki taki, a nie nadęty i dlatego taki bliski także mojemu…dwa a może trzy w jednym Duchu Bożym i tak po ludzku z chusteczką do nosa …co za mnich..w drodze…
~Klara
Zatem masz – tam dwie biedronki na Ciebie czekają… :) Patrz – uśmiecham się, gdy tylko myślę o tym, co kocham… :)
~Klara
Głupia ze mnie sklerotyczka – napisałam „masz”, a adresu nie zostawiłam :) http://www.klara-blog.blog.onet.pl
logica@op.pl
Formalizacja myślenia to jedno z największych osiągnięć katolicyzmu. Któż nie odczuwał olbrzymiej satysfakcji czytając „Proslogion” św. Anzelma czy „Sumę” św. Tomasza! Dlatego też serdecznie zapraszam tu: http://logica.blog.onet.pl/
~KK
Logico! Doprawdy, nie odczuwam najmniejszej satysfakcji, czytając u św. Tomasza: „Zarodek płci męskiej staje sie człowiekiem po 40 dniach, zarodek żeński po 80. Dziewczynki powstają z uszkodzonego nasienia lub tez w nastepstwie wilgotnych wiatrów”, „Kobiety są błędem natury… z tym ich nadmiarem wilgoci, temperaturą ciała świadczącą o cielesnym i duchowym upośledzeniu… są rodzajem kalekiego, chybionego, nieudanego mężczyzny…”.
~Biedronka.
Klarciu ale mnie rozbawiłaś, nie czytaj tego, co rozum ludzki zgłębia czytaj serce i dusze zatopioną w Bogu a uśmiechniesz się do tych dzisiejszych swoich zarodków myśli innym już uśmiechem …będzie cudny naprawdę…a nawet zabawny a nade wszystko dobry na każdą niepogodę dnia…
~Klara
Usmiecham się, Biedronko :):):)
~Biedronka.
No i tak trzymaj, kocham Cię za ten uśmiech:)))) z trzema kotami w tle…
~Biedronka.
Logico to logika zapewne ludzka w rozumowaniu, a jak koszmarnie niezrozumiała dla serca kochającego…jak ja kocham tę moja prawą , kobiecą półkulę mózgu, gdzie czucie i wiara więcej do mnie mówią, niż szkiełko mędrca i oko…” Zdecydowanie kobietą być jest pięknie…i niech tak zostanie…Pan Bóg kobietę nauczył miłowania sercem i czuciem i wiedział kogo stworzył…i jestem mu bardzo wdzięczna za dar serca i wiary.Adam, hm..;) może oddychać tę druga półkulą mózgu im przydaną , ale musi ją wtopić w nasze czucie i serce wiarą także i sercem Boga.Wtedy wszystko będzie całością jedności Bożego zamysłu Stworzenia.
~Biedronka.
Dzisiaj się zachwyciłam tym fragmentem postu ze spełniająca się wiarą i czekaniem w kolejce swojej…”Określiłem swoje miejsce w kolejce, powiesiłem kurtkę na wieszaku i usiadłem wygodnie na postawionej przed gabinetem ławce…” Czekam mnichu i jest radośnie jakoś, mimo zakatarzonych nosów pacjentów,wirusów w powietrzu tej poczekalni i zewnętrznych jesiennych mżawek za oknem …no, ale ten Sullivan za tymi drzwiami…też lubię dobrą lekturę… jesienne czekanie…Puszczam oczko do pacjentów tak samo przeziębionych co ja dzisiaj i zanurzam się w lekturę …dnia…ciekawe rozdziały…czy w poczekalni można jeść czekoladki…?
~Biedronka.
A ten fragment wyczytałam dzisiaj z książki w tej poczekalni….”Jest inny świat” A.Krzysztoń…tym razem rozdział dla pracowitych, bez podkładu tekstowego powielanego, ale z nutą czułości…to praca domowa dla każdego szukającego…inny świat…on istnieje…
~Biedronka.
Dodam jeszcze, bez wzajemnego wyrywania żeber ale ze znieczuleniem wzajemnym.Serce jest darem, to balsam dla tych połamanych na tej ziemi żeber i ciągłego nielogicznego w czuciu wzajemnego oskarżania co było najpierw jajko czy kura…zarodek żeński czy męski…większy czy mniejszy mózg…wszystko jednoczy jedno serce Chrystusa zespolone z naszym, bez płci oskarżeń na tej naszej ziemskiej drodze do Ojca w niebie.Wszystko jedno w Chrystusie…
wspolnotaprawdy@poczta.onet.pl
właśnie slowo „wolność” czesto odsuwa ludzi od Boga. uwazaja, ze Bog im wiele rzeczy zabrania…a mysla tak, bo pojmuja wolnosc po ludzku.ps lekarz Sulivan? chyba moj tata byl u niego ;]pozdrawiam i zapraszamhttp://wspolnotaprawdy.blog.onet.pl/
~Biedronka.
Wybieram wolność i bezpieczeństwo przy Panu i choć dopiero weszłam do domu z pracy od ósmej rano do teraz, zaraz biegnę na mszę świętą, dziś 23 września, rocznica śmierci kapucyna włoskiego Padre Pio, któremu tyle zawdzięczam, wiarę, siłę w Boże dobro tu na ziemi.Pokazał, że warto przeżywać prawdziwą wiarę i nie lękać się,dojść tylko tę drogą Kalwarii do chwały Bożej.Szukając wlasnych zdjęć z dzieciństwa do szkoły mojej na Dzień Edukacji Narodowej, odnalazłam zdjęcia Ojca Góry, dominikanina czarno-białe, z czasów lat osiemdziesiątych, stał tam przy własnym obrazie namalowanym przez …nie bardzo wiem kogo… i powspominałam…trochę…to spotkanie sprzed lat…hmmm. Dzisiaj w pracy dzieciom pokazałam film o Janie Pawle II”Nie lękajcie się”, rysunkowy, taki dla nich, by pamiętali, co w życiu ważne; prawda, wolność, odwaga, męstwo i wiara.. „Prawda was wyzwoli’ , to najpiękniejsze słowa z Ewangelii życia.
~Biedronka.
„W Twoich oczach Panie mój, jest mój dom…jeśli tylko Ciebie mam…” Piękna Msza Święta,uśmiechnięty ks.Tomasz, zawsze skupiony i uśmiechnięty jednocześnie, gdy przekazuje znak pokoju- mimo, małej ilości ludzi, jak zawsze w tygodniu, ale może dobrze… bardziej ,bliżej, w ciszy i śpiewie..Jezus bliżej, ciągle bliżej, tak dzień po dniu,..to piękne…mam przyjaciela…W zasadzie „Nie potrzeba mi nic więcej” śpiewa Zagrobelny…nawet jak miasto w nocy śpi, płynie noc…ja widzę światełko na drodze, to mój dom, to moja wolność wyboru chwili w Jezusie Chrystusie. Jest lekko, stopy odrywają się od ziemi i biedronka nareszcie fruwa …nie zakopuję tego skarbu w ziemi, ale śpiewam Panu moja radość z każdej zastanej chwili mojego życia…mnich rozumie zapewne tę radość…http://padik5.wrzuta.pl/audio/mdhq5aleyq/lukasz_zagrobelny_-_nie_potrzeba_wiecej
~Klara
Matko kochana… ile tych Tomaszów?! Numeruj ich jakoś albo co… Tomasz – mnich z tego blogu – 1. Tomasz – ksiadz z zielonego blogu – 2. Tomasz – ksiądz z Twojego kościoła – 3. Dobrze mówię?A w ogóle to makabryczne imię. Jeden taki zapaskudził mi papiery.
~Biedronka.
Klaro, nie na imię patrz w drodze ,ale na to co najważniejsze… na wiarę, nadzieję, miłość….to droga, Jezus to imię . Chrystus zmartwychwstały….Jezus jest drogą , prawdą i życiem.Tomasz to imię apostoła w drodze…
~hanabi
Witaj Mnichu:-)Nie jesteś pierwszą osobą, która poświęciła się Bogu ,a z której ust słyszę takie słowa:”Obowiązują mnie przykazania, normy, zasady, śluby… Być może wszystko to wytycza dość wąski korytarz, w którym trzeba się zmieścić, nie mniej jednak daje poczucie realnej wolności!”Nigdy jednak nie miałam odwagi spytać nikogo z nich co rozumieją, przez te słowa.Ja sama nie czuje się wolna,a Ciebie, obowiązują większe ograniczenia niż mnie.Nie do końca wiem jak żyją zakonnicy, ale wydaje mi się, że we wszystkim musisz słuchać przełożonych, także w sprawach osobistych. Kierują całym Twoim życiem, a wieczorem wracasz spać do CELI .Gdzie tu jest Twoja REALNA WOLNOŚĆ?pozdrawiam:-)
Tomasz
Hmm… Wszystko zależy pewnie od podejścia do norm, nakazów, przykazań… Dla mnie to drogowskazy, jak żyć, żeby sie nie pogubić. Kiedy wchodzisz w związek małżeński też obowiązują Cię jakieś normy. Tak? Możesz przyjąć je jako coś, co ogranicza, albo jak coś, co pozwala Ci realizować siebie – czyli coś, co daje wolność.Trudno pewnie w kilku słowach wytłumaczyć o co chodzi. Tak to jednak czuję. Tymczasem.