wielki świat chorych ludzi

Wyglądam przez okno na kawałek podwórka. Świat zlany wczorajszym śniegiem i deszczem wcale nie wróży poprawy pogody. Zimno. Po wczorajszym przegrzaniu się z powodu zabiegania nos mam znów pełen smarków. Nawet myśleć mi się nie chce… A przyjaciele ciągle chcą mnie leczyć. Tłumaczę, że nie potrzeba. Zresztą, przecież sama ich obecność jest najlepszym lekarstwem na przeziębienie.
Zbieram się więc w sobie i resztką sił uśmiecham się łobuzersko… do życia! Jak ból w kościach, czuję, że ma mi jeszcze sporo do zaoferowania!