mój przyjaciel friend
Szliśmy powoli zastanawiając się gdzie postawić nogę. Pora była już późna. Dni o tej porze roku są dość krótkie, zwłaszcza w górach, zadziwiająco szybko się zmierzcha. Podpierając się kijem trekkingowym szedłem z przodu. Przyjaciel tuż…
łaska
Było tuż po czwartej nad ranem, kiedy przekręciłem kluczyk w stacyjce samochodu. Dobrze z powrotem być w domu. Siedzący w fotelu obok towarzysz podróży i partner od liny przeciągając się ziewnął leniwie. – Dojechaliśmy? –…
nadzieja… głupia?
– Masz auto!? – Krzyknąłem nieco zaniepokojony. Stałem pod ścianą dobre kilkanaście minut i nic się nie działo. M powinien był dojść do stanowiska, założyć autoasekurację, przepiąć linę przez ring i zjechać na dół. Niepokoiłem…