sztuka kochania

Aż tak nauczyć się kochać, żeby zapomnieć o sobie. Kiedy miłością staje się każdy oddech, każde westchnienie, każda praca, modlitwa, uśmiech, każde spotkanie. Żeby nauczyć się miłości, która nie jest nieustannym szukaniem siebie…
I skąd tyle tego dziś we mnie?
Może po refleksji Ignacego z Antiochii, który z miłości chciał być zmielony zębami dzikich zwierząt? Przez dzień skupienia, w którym zawiesiłem się na Ewangelii o faryzeuszach-obłudnikach? A może po nocnych rozmowach z M. o kochaniu i szukaniu siebie..?
Egh…
“(…) i zapomnij że jesteś, kiedy mówisz, że kochasz…”