spoza nas

Prawie pół dnia przesiedziałem w szpitalu. Bogdan ze Zdzisławem świętując dziś rocznice trzeźwego życia przypomnieli mi wydarzenia sprzed dwóch lat. Dobrze wspominam te przegadane poniedziałkowe wieczory!
Rzeczywiście, czasami tak jest, że mimochodem wypowiedziane słowo potrafi dotknąć. Rzucone ukradkiem spojrzenie – zwrócić czyjąś uwagę, a niewielki uśmiech na twarzy – wypełnić serce nadzieją. Dokładnie tak było w ich przypadku.
Dzieląc się swoją refleksją powiedziałem, że i tak jestem jak sługa nieużyteczny. Coś robisz, raz udolnie, innym razem nieudolnie, a i tak Pan Bóg dotyka po swojemu.
Cóż, pozostaje tylko świadomość, że nie ma w tym mojej chwały i pokorna modlitwa, żeby to, co największe przychodziło spoza…

Możesz również polubić

9 komentarzy

  1. ~Nobody

    To piękne, jeśli coś drobnego, czasem doświadczonego od osoby nam obcej, nieznanej, potrafi dotknąć człowieka… :) Niby nic nieznaczący gest, a jednak ma w sobie siłę. Żeby jednak dać się tak dotknąć przez Boga, trzeba być otwartym i wrażliwym. Choć i bez tego zdarzają się takie rzeczy… Bóg ma swoje sposoby. ;)To piękne, ale czasem bolesne. Nie mówię jednak teraz tu o stronie, która doświadcza tego dotknięcia. Mam na myśli kogoś, kto starał się pomóc, robił wszystko, co w jego mocy, a wszelkie starania spełzały na niczym. Przynajmniej tak to cały czas wyglądało… I nagle pojawia się ktoś niespodziewany, kto w znacznie bardziej prosty sposób „przemawia” do drugiego. I człowiek czuje ból, bo starał się i nic, za to ktoś inny odebrał nagrodę za minimum wysiłku albo i „przypadek”. Bolesne to doświadczenie… Nawet nie dlatego, że liczył na jakieś podziękowania i laury za pomoc i wsparcie, które wciąż okazywał, lecz dlatego, że naprawdę chciał pomóc i zmienić sytuację na lepsze. I choć owszem – liczy się sam efekt, to, że rzeczywiście poprawiło się u drugiej osoby, to jednak coś w sercu kłuje i wyje z bólu, bo nagle się okazuje, że człowiek taki bezużyteczny, że równie dobrze mogłoby go wcale nie być, że obeszłoby się bez jego starań, bo i tak kto inny „uzdrowił chorego”. Z takich sytuacji wynosimy tylko (a może właśnie aż?) lekcję pokory… Ważne jednak, by z powodu takich niepowodzeń, nie załamywać się i nie przekreślać swoich szans. Może następnym razem to my zostaniemy wykorzystani przez Boga, aby dotknąć jakiegoś człowieka?W ramach ćwiczenia swej pokory warto powtarzać (oczywiście nie bezmyślnie!) słowa piosenki: „Nie pragnę tego, co wielkie, ani tego, co przerasta me siły…”Życzę Ojcu wiary w swoją użyteczność (bo na pewno jest ona wielka, choć nie zawsze widoczna) i pokory w sytuacjach, które zmuszają nas do usunięcia się w cień i pozwolenia Bogu działania tak, jaka jest Jego wola! ;)Pozdrawiam ciepło! :)

    1. ~Tomasz

      Rzeczywiście staram się nie pragnąć tego, co wielkie (czyt: zbyt wielkie), ani tego, co przerasta me sily. Tak na marginesie: pamiętasz zespól, który śpiewal tę piosenkę? Bo ja pamiętam.Mimo wszystko jednak, jak sluga nieużyteczny jestem. Ale rzeczy czasem dzieją się wielkie.

      1. ~Nobody

        To dobrze… :)Zespołu nie pamiętam ani nie znam, bo tą piosenkę znam z RAMu. Nie wiem, kto wykonuje/wykonywał ją w oryginale.Serdecznie pozdrawiam!! :))

  2. ~IwOnKa ;)

    Witam jestem stala czytelniczka tego bloga.hmm super blogasek mam nadzieje ze nastepne notki takze beda takie;D pozdrawiam i pamietam w modliwie

    1. ~Tomasz

      Ja mam jednak nadzieję, że pojawi się w nich więcej slońca. Ale dzięki :)

  3. ~Aguś

    czasem potrzeba tak nie wiele aby wydarzyło się tak dużo:) wystarczy jeden mały gest….

  4. ~anika28

    słowa bolą… wbijają się w nas niczym ciernie, i tkwią potem gdzieś w naszych wnętrzach – czasem jednak chciałoby się powiedzieć coś innego, ale… nie zawsze te słowa układają się tak, jak byśmy chcieli :( może więc lepiej niekiedy pomilczeć? ale znów… jak milczeć, skoro te słowa same wydają się z nas umykać? ;) a.

    1. ~Biedronka.

      A jednak myślę, że Pan Bóg nie zapomniał o Ojcu!!! ;))) Wiem to raczej na pewno…

      1. ~Biedronka.

        Wszystko co dzieje się, jest spoza nas…ja przynajmniej tego nie ogarniam, ale staję zadziwiona na tym dziedzińcu klasztoru….Jak Dobry jest Nasz Pan, tylko to czuję w sobie i mogę wykrzyczeć w ciszy tego blogu…tylko to….! Reszta jest jakąś tajemnicą, którą odkrywam w sobie także….

Dodaj komentarz

Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.