spoza nas

Prawie pół dnia przesiedziałem w szpitalu. Bogdan ze Zdzisławem świętując dziś rocznice trzeźwego życia przypomnieli mi wydarzenia sprzed dwóch lat. Dobrze wspominam te przegadane poniedziałkowe wieczory!
Rzeczywiście, czasami tak jest, że mimochodem wypowiedziane słowo potrafi dotknąć. Rzucone ukradkiem spojrzenie – zwrócić czyjąś uwagę, a niewielki uśmiech na twarzy – wypełnić serce nadzieją. Dokładnie tak było w ich przypadku.
Dzieląc się swoją refleksją powiedziałem, że i tak jestem jak sługa nieużyteczny. Coś robisz, raz udolnie, innym razem nieudolnie, a i tak Pan Bóg dotyka po swojemu.
Cóż, pozostaje tylko świadomość, że nie ma w tym mojej chwały i pokorna modlitwa, żeby to, co największe przychodziło spoza…