rodzina

W święta miałem okazję spotkać moich bliskich, których od kilku miesięcy nie widziałem. Dziwne… a przecież mieszkamy od siebie całkiem niedaleko. Jak zwykle na wstępie musiałem wysłuchać zarzutów, że ich nie odwiedzam, że nie piszę, nie dzwonię… Że kiedyś, kiedy mieszkałem niemalże na końcu świata, bo 2,5 tysiąca kilometrów od rodzinnych stron, potrafiłem częściej kontaktować się z rodziną. Cóż, pewnie tak jest, że odległość od bliskich osób wzmacnia świadomość ich istnienia.
Wychodzi więc na to, że żyjąc obok siebie, prawie się nie zauważamy. Że ocierając się o siebie niemalże każdego dnia, praktycznie nic o sobie nie wiemy. Potrafimy być blisko siebie, a jednocześnie bardzo daleko. Pamiętam, że bardzo mocno przeżyłem tę prawdę kilkanaście lat temu, kiedy na zawsze opuściłem rodzinne strony. Pustka po rodzinie i przyjaciołach, jaka napełniła mi wtedy serce, wydawała się być nie do zniesienia. Dopiero rozłąka uświadomiła mi, jak bardzo są dla mnie ważni. To był jednak mój wybór. Byłem przekonany, że opuszczam świat i bliskich na zawsze. Tymczasem… tymczasem zobaczyłem, że tak naprawdę zabrałem ich w sercu za klasztorne mury. I do dzisiaj są ze mną. I choć nie w tak wymierny sposób, jednak wciąż uparcie obecni.

Możesz również polubić

11 komentarzy

  1. ~martusia569@buziaczek.pl

    :)Bo nosi ich Ojciec w Swoim pięknym serduszku..

  2. ~Laudem Gloriae

    Oj, ja też to skądś znam… „Nie piszesz, nie dzwonisz… a możesz… „, „jak się nie odezwiemy do Ciebie, to się nie odezwiesz…”. A ja mam ciągle świadomość, że są ze mną… w pracy, na spacerze, a przede wszystkim w kaplicy…A spotkam się z Nimi dopiero w wakacje… chyba że nie wytrzymają i przyjadą do mnie…

  3. ~*+Służebnica+*

    Może czasem ta cicha i nieświadoma dla nich pamięć jest nawet lepsza… Myślę, że lepiej jest pamiętać w ciszy niż powtarzać, że się pamięta – tak, to też jest potrzebne, ale tylko w pewnym stopniu. Pozdrawiamwww.panjestpasterzemmoim.blog.onet.pl

  4. ~emilka

    Nie dalej jak dwa dni temu przeczytałam z Listów z pustyni słowa Carla Caretto,jak jego ojciec duchowy powiedział mu,gdy już był na Saharze:”Carlo,trzeba dokonać cięcia”-wówczas zakonnik spalił wszystkie adresy.Ale-jak sam zauważa kilka linijek dalej-nie utracił przez to rodziny i przyjaciół,przeciwnie!modląc się za nich na pustyni,był jeszcze bliżej nich w jakiś niepojęty sposób…Myślę że rozłąka boli,ale jest to prawdą co Ojciec powiedział-wtedy dostrzega się też ile znaczą dla nas bliscy.Wtedy,gdy przyjeżdżamy do domu po długiej nieobecności,uszczęśliwia nas sam uśmiech bliskiej osoby,którego wcześniej,za zasłoną przyzwyczajenia,nie zauważaliśmy.I nawet wspólna herbata smakuje wówczas inaczej… :)

  5. ~brat

    To chyba jakas fikcja literacka…

  6. ~ewa

    Istnieje coś takiego jak więź.I mimo że nie więzi,wyryła sobie miejsce w sercu.I jest to mocne i trwałe,i piękne.I nie ma jaskrawej oprawy zewnętrznej,ale dla mnie jest straasznie ważna.Bo,jak cicha, tak najszczersza i najżyczliwsza.

  7. ~http://zycie-i-przemyslenia-nastolatki.blog.onet.pl/

    Hmmmm pamiec zawarta w sercu jak najbardziej się liczy, ale moze i warto zeby rodzinka juz na przyszłosc nie miała pretensji, moze by tak sprobowac utrzymac blizszy kontakt… Mysle ze byl;oby to dobre dla rodzinki jak i Ciebie:):):) Wiezi rodzinnej nie jest w stanie nic zastapic:):):) Pozdro:*:*:*

  8. ~anauroch.blog

    …Więź duchowa jest o wiele cenniejsza od bliskości fizycznej…

  9. ~Anka - http://drogadociebie.blog.onet.pl/

    Szczęść Boże! Ja chciałam powiedzieć że bardzo Ojca podziwiam że znalazł Ojciec w sobie tyle siły by w tak doskonały sposób służyć Bogu, oddając mu całe swoje życie. To na pewno musiało być bardzo trudne, zostawić za sobą to wszystko, żeby służyć ludziom i pokazywać im miłość Boga. Bo właśnie to Ojciec robi, jest Ojciec blisko nas kiedy czytamy to co Ojciec pisze. Pamiętam jak znajoma zakonnic opowiadała mi jak się zdecydowała i odchodziła z domu, płakałam wtedy wydawało mi się to takie straszne, ale teraz wydaje mi się to niesamowicie dziwnie piękne. Przepraszam ze tak się rozpisuje i dziwnie pisze mam nadzieje ze Ojcu to nie przeszkadza. Dziękuje ze znalazłam tu miejsce na kilka chwil, powodzenia i siły.

  10. mchromy@interia.pl

    wędruję po stronach pełnych dźwięku, kolorów i pragnienia…trafiłam na miejsce spokojne, małą przystań w której jest szansa na zastanowienie, zamyslenie, gdzie czas liczy się trochę inaczej… dziekuje za te stronę, myslę że będę tu zaglądała by odetchnąć pomyśleć…pozdrawiam klaryska

  11. ~Biedronka.

    Ciągle coś zostawiamy, by iść dalej, kogoś tracimy, ktoś dopływa do przystani, to tak wędrówka w czasie nam danym.To nazywa się życie.Wybory tego życia….ach ta nasza wolna wola…ja tę wolę od jakiegoś czasu oddałam Bogu.Teraz poddaje się Jego woli i mniej boli na trasie…..Boga nigdy nie utracę choć szukam ciągle, każdego dnia Jego twarzy i znajduję to oblicze ukryte w sercu napotkanego brata.To jedyny dostępny kontakt z Chrystusem na drodze zycia.Brat, siostra…Z Trójcą Świętą spotykam się na modlitwie.W Eucharystii spotykam ukrzyżowanego Chrystusa oddającego siebie za nasze Zbawienie…chwila kiedy odnajduję, kontempluję Boga jest chwilą ciszy w Adoracji Chrystusa Eucharystycznego.

Dodaj komentarz

Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.