projekty

Za oknem pogoda już prawdziwie jesienna. Leje od samego rana. Na domiar złego zwalili się nam na głowę konserwatorzy i architekci. To już kolejny najazd. Wszyscy w domu mamy cichą nadzieję, że coś z tego wyniknie. Chociaż z drugiej strony bardzo łatwo można wpakować się w projekt przebudowy i nie umieć z niego wyjść. Największy problem to wkład własny. Przy ogólnym kosztorysie remontu klasztoru 10 czy 20 procent własnych funduszy stanowi nie lada problem. To przecież może być i pewnie będzie miało być z milion euro!!! A przy naszych dochodach to przecież niemożliwe! Przy porannej kawie żartowałem, że jeśli weźmiemy kredyt, to z pewnością jeszcze nasze prawnuki (o ile będziemy ich mieli), w swej spokojnej starości będą musieli wytrzepywać ze swoich kieszeni ostatnie centy. No… chyba że w czasie robót budowlanych przypadkiem odkopiemy skarb. Żeby więc nie siedzieć z założonymi rękami, na najbliższej kapitule wyjdę z wnioskiem o zakup porządnego wykrywacza metali.