***

Nadciągająca od zachodu czarna chmura przyniosła deszcz. Szkoda, bo na dziś miałem zaplanowany wyjazd w plener. Zresztą, może to nawet dobrze. Będę miał czas na zajęcie się tym, co przez ostatnie tygodnie konsekwentnie odkładałem.
– „Co masz zrobić jutro – zrób pojutrze. Będziesz miał dwa dni wolnego”. – Przypomniały mi się słowa starego porzekadła.
– Nie! To przecież nie działa. – Pomyślałem. Poczucie wolnego czasu jest wtedy tylko iluzoryczne. Sprawami przecież i tak kiedyś trzeba będzie się zająć, a czasu może wówczas już nie starczyć…
Poranek spędziłem więc na rozkładaniu w kościele sprzętu nagłośnieniowego, który niedawno zakupiliśmy. Wieczorem ma być ślub i młodzi prosili, by ktoś ładnie zagrał i zaśpiewał na mszy.
Potem rozmowa z dziennikarzem, który przygotowuje reportaż o naszych inicjatywach dla jednego z dużych portali internetowych. Dopowiedzenia, ostatnie poprawki i autoryzacja tekstu. Publikacja w przyszłym tygodniu.
Wyglądam przez okno. Szare, ponure i zlane deszczem klasztorne podwórko zachęca do spędzenia czasu w cieple domowego ogniska. Spokój. Jest dobrze.