* * *
Nieprzespana noc dzięki (sic!) grzmotom i piorunom.
Poranek w szpitalu (zastępuję kapelana).
Kolejna msza w naszym kościele i słowo o przyklejaniu łat i szufladkowaniu.
Popołudnie spędzone w domu Stanisława i Anny na obiedzie i rozmowach przy stole.
Wieczór, choć chłodny nieco, w ogródku pod Aniołem, przy kawie i refleksjach kilku.
Życie… Choć po urlopie inne nieco, wciąż toczy się dalej.
Jutro idę do pracy.
to tak jak ja, za dwie godziny robota czeka na mnie z otwartymi ramionami :*miłego Tomek
:) Miłego!
U nas cisza…czasem pada..ale widać jak Niebo nas chroni.. na szczęscie burze widzimy tylko na ekranach telewizorów..Praca.. dobry czas.. ale to o czym mówił Jezus we wczorajszej Ewangelii.. warto pamiętać..www.owca-z-nieba.blog.onet.pl
Odpoczynek miałem przez minione dwa tygodnie :) Teraz znów próbuję wystartować do życia w codzienności.
Najbardziej zazdroszczę picia kawy pod aniołem ;)
Tam jest bezpiecznie.
chyba wolę nieprzespaną noc od grzmotów, niż nieprzespaną a później mieć kaca moralnego..
powroty i pytanie jak po tym znowu żyć tak samo.:)
Hmm… Potem nigdy nie jest takie samo, jak przedtem.
Zacytowałam Cię na zupie. Podejrzewam, że Ty też kogoś cytowałeś.:D