między fotelem a kozetką

Siedziałem przy stoliku trzymając głowę w dłoniach. Była ciężka jak wypchana wiedzą teczka, którą przyniosłem na zajęcia. Spuchnięta, otępiała, a przy tym pełna smarków. Miałem wrażenie, że dziś wszystko jest poza mną. Moje zdolności percepcyjne już dawno nie miały tak niskich notowań – pomyślałem. Co jakiś czas tylko, do moich uszu dolatywały niezrozumiałe i zupełnie abstrakcyjne pojęcia.
Nauczyciel tymczasem penetrował kolejny meta poziom freudowskiej psychoanalizy.
Próbowałem być przytomny, jednak mój kontakt z rzeczywistością, mimo wszystko, stawał się coraz słabszy. Czułem, że w doświadczeniu głębi moich przeżyć jestem zawieszony gdzieś między fotelem a kozetką. Pozycja niezbyt wygodna, zarówno dla psychoterapeuty, jak i dla pacjenta – ale na pewno bezpieczna!
No cóż, w końcu od podróży przez strachy i koszmary przeszłości, zdecydowanie przyjemniejsze jest oddawanie się mistyce marzeń sennych!