w drodze

Jesteśmy wrośnięci w ziemię. Bardzo głęboko. Może nawet bardziej niż nam się wydaje. Ale musimy nauczyć się z niej wychodzić tak, jak Abraham. Musimy być ludźmi „w drodze”. Nie można się zatrzymywać.

przyszła

przyszła do mnie staruszka
miłość zardzewiała
w sukience postrzępionej
ze zwiędłym kwiatem w ręku
przyniosła garść okruchów
kawałków ciepłych wspomnień
marzeń na które dziś już nie ma czasu
usiadła tuż przy łóżku
ściskając dłoń w swej dłoni
szepnęła mi do ucha wiersz niedokończony
dostrzegłem łzy w jej oczach
 
– to już nie my jesteśmy
wariaci wciąż ci sami
których gdzieś dawno temu
los przypadkiem złączył

* * *

czekam na
szczere
ciepłe słowo
kojące ból i tęsknotę
za oddalonym
o niemalże wieczność
miarowym oddechem bijącego serca
 
– czy jeszcze mieszkam w twych myślach?

z mateusza

słońce chyliło się już
ku zachodowi
gdy Ty
wciąż niestrudzony
kazałeś do tłumów
słuchałem Twoich słów
z zaciekawieniem
aż nastał wieczór
wszyscy rozeszli się do swoich domów
Ty Panie też odszedłeś
zostałem sam
proszę powróć
i zapal choć jeden
maleńki ognik
tak bardzo boję się ciemności