praca

Pojechałem do pracy, żeby odebrać zalegające w kasie paski. Nazbierało się ich trochę. Wszystko przez to, że pracuję po nocach i w ciągu dnia rzadko pojawiam się w biurowych dykasteriach szpitala. Ma to swoje plusy i minusy. Praca pod osłoną nocy tworzy niepowtarzalną atmosferę życzliwości, szczerości i zrozumienia. Natomiast nieobecność w ciągu dnia sprawia, że o wszystkim dowiaduję się niemalże ostatni. W ostatniej chwili dostaję informację o bonusach ufundowanych przez dyrekcję, szkoleniach, czasem ścigają mnie za jakieś niepodpisane dokumenty, itp.
Ach! Praca… Choć wcale nie łatwa, ale i tak mam z niej kupę zadowolenia.

Możesz również polubić

16 komentarzy

  1. ~Margarithes

    no i jakiś optymistyczny akcent, zalegające paski w kasie:) labora et labora ;)

    1. ~Tomasz

      Praca, praca. To tylko marne 1/4 etatu. Mam jeszcze inne trzy zatrudnienia.Dwa na państwowych posadach i jedno w kościele. Gdyby nie praca życie bylo by mniej ciekawe.

      1. ~Margarithes

        każdy etap w życiu jest interesujący, jako już niestety dorośli praca jest naszą nieodłączną potrzebą, dzięki której nie tylko zapewniamy sobie byt, ale, poznajemy siebie, nauka, nauka, nauka, nauka dostrzegania innych i siebie w tym wszystkim, ja to tak odbieram.marne nie marne, ale jest, na 1/4 etetu pracuje w galerii, a mogłabym tam siedziec godzinami, ale mam jeszcze inne zobowiazania :) powracam do żywych Tomasz, w bólach , ale powracam.

        1. Tomasz

          Gdybym pracowal tam więcej, musialbym zmienić charakter pracy. Dobrze jest jak jest. Mi powroty kojarzą się tak, jak Ty ich doświadczasz. A więc z bólem. Nie tyle bólem umierania, co rodzenia. No, Ty pewnie wiesz na ten temat więcej niż ja :) Tak więc witaj z powrotem!

          1. ~Margarithes

            bóle porodowe to pikuś, chociaż niektórzy twierdzą, że mężczyzna nie zniósłby tego akurat rodzaju bólu:) nic to, wraca uwielbiany przeze mnie Ojciec, ale postanowiłam sobie nie płakać już, nie zakopywać się i chodzić w śród żywych na placach, w końcu nie mnie jedną Bóg wybrał i zamierzam Go słuchać do końca, więc powinnam się cieszyć, a nie umartwiać za życia jeszcze.jestem w połowie maila do Ciebie, pewnie do północy skończę:)z uśmiechem Tomasz!

  2. ~laudem

    To dobrze, że masz z niej zadowolenie… bo to przyniesie owoce… jeśli już nie przynosi… a biurokracja… toż to martwy przedmiot :)

    1. ~Tomasz

      Martwy – nie martwy. W końcu i tak obslugiwany przez ludzi. W biurokracji też się czasem dzieją ciekawe rzeczy.

  3. ~martusia569@buziaczek.pl

    hihi

  4. ~stokrotka

    praca, którą lubimy- przynosi radość. Tak, jak szkoła. Szkoda, że ja chyba pomyliłam się w wyborze szkoły…, ale cóż za rok będę już studentką… Mam nadzieję, że się w innych wyborach nie pomylę.

    1. Tomasz

      Myślę sobie, że nawet w pomylkach jest jakaś logika. Kiedy się mylisz, pewnie jest trudniej, ale i tak można wyjść na prostą.

  5. ~a.

    też bym chciała znaleźć pracę, która sprawiałaby mi radość. A radość sprawia mi tylko bieganie z aparatem…

    1. Tomasz

      To też jakaś praca.

  6. ~anika28

    jeśli lubi się to, co się robi, nie odczuwa się, że się pracuje :) a. ps. dzień ściąga na siebie wszystkie plotki i ploteczki – nocą świat jest zbyt uśpiony, by zajmować się błahostkami…

    1. Tomasz

      Jasne! Nocą, choć ciemno, latwiej dostrzec sprawy ważne.

  7. ~Odmieniona przez los

    Witam.Ciekawy,wzruszający blog.Czytałam cały.Wiem,życie zakonnika nie jest łatwe,ale nasze także.Tych szarych,domowych kobiet,matek.Pozdrawiam.

  8. ~Biedronka.

    Pracujesz nocą Ojcze, ja pisze nocą- właśnie teraz.A czyja to wina? Ojca,mnicha- zawsze przecież można zrzucić winę za zapuchnięte od wzruszeń oczy na winowajcę-trochę to nie po chrześcijańsku przecież…ale co tam, to wina tej nieprzespanej nocy,egh nieprzespana noc….2.23 ;) i to przez kogo? Przez mnicha stojącego na skale,jak sam napisał: łysego, w okularach… przygniecionego balastem doświadczeń życia , wiecznie przemoczonego przez deszcz,smarkającego w chusteczki,nielubiącego Białasa,ścinającego lipę,szukającego skarbu pod murami klasztoru,by tylko ratować ten klasztor (ciągle będący jednak w remoncie),podtrzymujący zimne jego mury ciepłem słów, szukającego pasków za dnia….ale też jakże czułego, dobrego, pokornego, Bożego, niemalże świętego….ratującego życie każdemu, a juz na pewno tym którzy tu przystanęli….Boże mój, czy to się wydarza?….

Skomentuj ~Margarithes Anuluj

Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.